poniedziałek, 14 lipca 2014

Korwin i Boni

 
Ten Boni, kapuś i kłamca,
Chciał szargać me dobre imię.
Ostrzegam więc z góry uczciwie:
W twarz zarwie, jak się nawinie.


Tak Korwin rzekł był publicznie
I słyszał Korwina sam Boni.
Że sam łgarz, uznał że Mikke
Sam kłamie i mówił o nim:

Kabaret to, strachy na lachy,
Populizm cny, bezowocny:
Okazję miał - nie uderzył.
On tylko w gębie jest mocny.


Tak szydził, kpił rad sam z siebie
Z uśmiechem od ucha do ucha
I pysznił się sobą, jak Stefek
Z wierszyka ten, Burczymucha.

A Korwin wiedział co robi,
Bo chociaż rozjuszył go kmiotek,
Czekał momentu bez kamer,
Aby oszczędzić mu plotek

I kiedy znalazł sposobność
W zaciszu z kompanią dyskretną,
Przywitał lico Boniego
Swoją prawicą szlachetną.

I rzecz na tym by się skończyła,
Gdyby nie Boni, Gdyby to
Przyjął był tak, jak mężczyzna,
Wyszedłby z twarzą (choć zbitą).

Lecz miałbyż zachować rycerskość
I z podniesioną wyjść głową?
Ach, nigdy! Wszak honor lewicy
Jest obcym czymś ideowo.

Bez zwłoki zatem niewieścią
Notkę posyła do sieci,
Jak dziecko w przedszkolu szturchnięte
Do "pani" na skargę leci:

Ach, pobił mnie bezlitośnie!
Wyćwierkał historię swą rzewną
Z pięściami się na mnie rzucił!
Chciał zabić! Chciał zabić na pewno!

Histeria nie warta tematu,
Kolejny przykład to śliczny,
że lewak lubi przesadzać -
Policzek był symboliczny.

Wystarczy postury porównać
Boniego oraz Korwina,
by wiedzieć, że wrzask o "przemocy"
To najzwyklejsza jest kpina.

Wszak gdyby Korwin faktycznie
Boniego miał chęć poturbować,
To szczerze sobie powiedzmy,
Że nie miałby kto tuitować.

Że Boni wyszedł na gnidę,
Niech tylko sam siebie wini.
A Korwin dowiódł był tylko:
Prawica jak mówi, tak czyni.

Dziękuję Panu za "Znaka"
I proszę Pana, Korwinie:
Każdą z tych świń, bez wyjątku,
Lać w ryja, jak się nawinie!