niedziela, 16 czerwca 2013

Jałmużna minimalna

Socjaliści mają kolosalny problem z rozumieniem działania ekonomii, co bardzo wyraźnie widać na przykładzie ostatniej dyskusji między JKM a Piotrem Ikonowiczem w TVP. Dla nich pojęcia pieniądza, wartości, wolności są czymś zupełnie abstrakcyjnym.

Jedną z najczęstszych pomyłek jest przekonanie, że pracownik otrzymuje pensję "na coś", a nie "za coś". Ikonowicz mówi, że za pensję minimalną nie można się utrzymać, że nie zapewnia ona minimum egzystencjalnego (co jest niedorzeczne, bo jakoś egzystencja ta nie ustaje), wylicza wydatki rodziny. Prawda jest taka, że pracodawca płaci pracownikowi nie NA utrzymanie rodziny, tylko ZA wykonaną pracę. I jeśli jego praca (plus podatki) jest warta tysiąc złotych, to choćby miał czternaścioro dzieci i ślepą żonę, wyższej pensji nie dostanie.

Może co najwyżej dostać jałmużnę, ale ją może dostać od każdego, bez umowy o pracę. I właśnie o tym mówi Ikonowicz - nie o płacy, tylko o jałmużnie. Jałmużnie minimalnej. Zapłata jest zawsze "za coś".

Proszę wyobrazić sobie, że idę do cukierni i kupuję pączka. Miła pani zza lady pyta mnie, czy chcę pączka za 80  groszy, czy za 1,20:

- Czy ten droższy jest smaczniejszy?
- Nie, oba są tak samo smaczne.
- Większy?
- Nie.
- Może ma więcej lukru, albo dżemu?
- Nie, proszę szanownego pana, oba są dokładnie identyczne - toczka w toczkę.
- Skąd zatem różnica w cenie?
- Tańszy został przygotowany przez kawalera, a droższy - przez pracownika, który ma czternaścioro dzieci i ślepą żonę.

Ja oczywiście kupuję tańszy - dlaczego? Bo dla mnie nie ma żadnej różnicy! Ja płacę za pączka, a nie na utrzymanie czyjejś rodziny. Mógłbym wprawdzie, poruszony historią płodnego cukiernika, kupić droższego pączka. Ale wówczas te czterdzieści groszy różnicy byłyby dokładnie jałmużną - dobrowolnym datkiem na rodzinę cukiernika i Ikonowicza nie powinna ona obchodzić.

Niestety właściciel cukierni nie jest w takiej komfortowej sytuacji. On za wytworzenie tego samego pączka płaci swoim dwóm cukiernikom różne pensje. Bo on nie płaci ZA usługę. On musi uwzględnić masę czynników "społecznych", które dla mnie, konsumenta pączka, który przychodzi do niego z pieniędzmi, nie mają najmniejszego znaczenia. Więc pączki kosztują złotówkę, a kawaler jest dyskryminowany, bo za tę samą pracę dostaje mniej pieniędzy niż jego kolega. Ale akurat ta dyskryminacja lewicy nie przeszkadza.

Socjaliści nie rozumieją również wartości pieniądza. Nie rozumieją, że te pieniądze, które pracownik dostaje pod koniec miesiąca, muszą zostać przez niego wypracowane. Pracodawca nie ma drukarni pieniędzy (nie mówię tu o budżetówce, rzecz jasna). On nie może i nie jest w stanie zapłacić więcej, niż zarobi na sprzedaży tego, co wytworzył pracownik. Socjaliści są pod tym względem jak dzieci, albo Murzyni w Afryce.

Przypomina mi to sytuację, kiedy pracowałem w Somalii. Jeden z moich podwładnych, który zarabiał, tak jak pozostali Murzyni, pięć dolarów dziennie (bardzo przyzwoite pieniądze w Somalii w owym czasie), pewnego dnia po robocie przyszedł i oznajmił, że od jutra chce zarabiać pięćdziesiąt dolarów. Nie sześć, nie siedem - pięćdziesiąt. Całkowicie nie rozumiał, czego żąda i nie widział w tym żadnego problemu. Jeszcze się odgrażał. Wy mieć pieniądze, wy dać. Dokładnie tak samo rozumuje Ikonowicz. Mówi o płacy minimalnej 2,5 tys. złotych, bo jemu akurat tak się podoba. Nie obchodzi go, kto za to zapłaci. Kto będzie musiał dostać niższą płacę, żeby dorzucić do pensji kolegi, który tych dwóch i pół nie wypracuje. To nie jego zmartwienie. Pazerny Murzyn został wyrzucony na pysk i to samo powinno stać się z Ikonowiczem i jemu podobnymi.

Zresztą ten sam problem z oceną rzeczywistości ma nasz były łepek państwa, Lech Wałęsa, zachęcający przedsiębiorców do finansowania budowy piramid - tak po prostu. Dobrobyt pochodzi z pracy, a nie ze świadczeń socjalnych.

Na deser, zamiast pączka za "złoty dwadzieścia" złota myśl "Filozofa z Pruszkowa". W programie skarży się on na to, że aż jedna trzecia zatrudnionych w Polsce zarabia płacę minimalną. W dalszej części programu postuluje wprowadzenie płacy minimalnej na poziomie 2,5 tysiąca złotych. On wierzy, że wówczas odsetek ten zmaleje!

Nie rozumiem, jak telewizja może zapraszać kogoś takiego w roli eksperta do programu publicystycznego.

Choć w tym szaleństwie może być metoda, bo jestem pewien, że zmalałaby liczba osób zarabiających płacę minimalną - nie odsetek - LICZBA - na skutek gigantycznego bezrobocia.

Ja chcę, by każdy miał szansę uczciwie zarobić - były lider PPS chce, by nieliczni zarabiali 2,5 tysiąca, a reszta nie robiła nic. Być może to jest celem Ikonowicza. Ale to nie miałoby nic wspólnego z bogactwem ani z dobrobytem. Tak właśnie się dzieje - z roku na rok podnoszona jest płaca minimalna, a, i są to słowa socjalistów, w Polsce bieda cały czas się pogłębia. Przypadek? Że też nikogo na lewicy to nie zastanawia.

11 komentarzy:

  1. "podnoszona jest płaca minimalna, a, i są to słowa socjalistów, w Polsce bieda cały czas się pogłębia. Przypadek? Że też nikogo na lewicy to nie zastanawia. "

    A co ma zastanawiać? Transplantacja mózgu dziobaka do socjalisty w tym kraju raczkuje ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ten komentarz. Cieszę się, że świat pamięta dokonania Tadeusza Wychodka.

      Usuń
  2. Gdyby lewak zastanowił się chociaż chwilę, to by nie był lewakiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oni nie są głupi. Wielu z nich wie jaki ma cel. I niestety osiągną go.

    OdpowiedzUsuń
  4. Część z nich doskonale wie że cały ten socjalizm do bujda na resorach, ale jak dobrze się sprzedaje (mają więc z czego żyć), reszta ma mózg małpy i po prostu wierzy w te bzdury.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odwiedź na nasz ranking oceniający tabletki odchudzające- https://biodyne.org/

    OdpowiedzUsuń
  6. Sprawdź konto bankowe poniżej 18 lat na nest bank wspólne konto

    OdpowiedzUsuń
  7. Sprawdź czym jest regeneracja silnika hydraulicznego - regeneracja silników hydraulicznych

    OdpowiedzUsuń