poniedziałek, 20 lipca 2015

Symbole

Ludzie nie rozumieją symboli. Oto mamy całe mnóstwo ludzi, którzy, używając specjalnej aplikacji Facebooka, modyfikują swoje zdjęcia, dodając do nich tęczową flagę. Czynią to w przekonaniu, że wspierają tym osoby o odmiennych upodobaniach seksualnych, bądź też, bardziej ogólnie, różnorodność. Błąd. Prawdą jest, że tęczowy sztandar sam w sobie właśnie to ma symbolizować. I podobnie jak różne jest znaczenie tęczy, jako symbolu przymierza Boga z człowiekiem i tęczowego sztandaru, oznaczającego poparcie dla sodomii, tak symbolika "stęczowanego" zdjęcia profilowego jest inna niż tegoż sztandaru.

Zwracam uwagę, że ten dodatek do Facebooka powstał nie po to, by demonstrować swoją "tolerancję" dla elgiebeciarzy. Powstał zaś z okazji ogłoszenia wyroku Sądu Najwyższego SZA, nakazującego wszystkim stanom uznawanie ich związków "małżeńskich". Jest to zatem symbol omnipotentnej administracji centralnej, narzucającej swoją wolę (i "moralność") wszystkim stanom niezależnie od zasad wyznawanych przez ich mieszkańców. Symbol przymuszania ludzi do znoszenia tego, na co się (słusznie czy niesłusznie - to nie ma znaczenia) nie godzą. Jeśli zatem przyozdabiasz swoją twarz na profilu facebookowym kolorowym przezroczem, to nie znaczy to, że jesteś tolerancyjny. Znaczy to, że godzisz się na to, by twoje przekonania, jako jedyne słuszne, były siłą narzucane innym bez pytania o ich zdanie. Popierasz faszyzm.

Z drugiej strony trwa zaciekła walka z prawdziwym symbolem wolności i walki z wszechwładną administracją centralną, z flagą konfederacką. W SZA i nie tylko istnieje silne przekonanie, że jest to symbol rasizmu i niewolnictwa. Jest to podstawowy błąd, który źródło ma w tym, że historię piszą zwycięzcy. Zwycięzcą Amerykańskiej Wojny Secesyjnej niestety została Unia. Trudno byłoby uczyć potomnych, przekonywanych na każdym kroku, że żyją w kraju wszelkich swobód, że Południe walczyło o ograniczenie władzy rządu federalnego i przeciwko niemoralnym cłom i podatkom, więc wmówiono im i wmawia się to do dzisiaj, że Konfederaci to banda zaciekłych rasistów i "crackerów", a dobra Unia walczyła o wolność dla Murzynów. Uwolnienie niewolników (nie tylko Murzynów) faktycznie zbiega się w czasie z wojną secesyjną i konflikt ten odegrał w tym procesie pewną rolę, ale niewolnictwo nigdy nie było przyczyną Wojny Secesyjnej. A słynna Proklamacja Emancypacji, wysławiana jako dokument znoszący niewolnictwo, de facto niewolnictwa wcale nie znosiła, a nawet nie traktowała niewolnictwa jako zjawisko negatywne.

Proponuję zamiast wzbogacać zdjęcie profilowe tęczową flagą, przyozdobić je przeźroczem flagi CSA. Jednym z ostatnich symboli prawdziwej wolności.

9 komentarzy:

  1. Nie zgadzam się z Tobą. Tęczowa flaga była symbolem LGBT oraz poparcia dla tej organizacji na długo przed ogłoszeniem tego wyroku.

    Powyższa opinia nie jest świadectwem aprobaty takich działań, gdyż NIC mnie one nie obchodzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mowa nie jest o znaczeniu tęczowej flagi, tylko o znaczeniu tęczowego zdjęcia na facebooku. Wyraźnie to zostało wyróżnione.

      Usuń
    2. Hmm, czyli zdjęcie flagi to już nie flaga, bo aplikacja powstała przy okazji jakiegoś wydarzenia?

      Usuń
    3. Tak, a naziści nosili na ramionach symbol szczęścia.

      Usuń
    4. Ten symbol został splugawiony chyba na zawsze. Czy tak samo stało się z "flagą gejowską"? Cóż, najwidoczniej nie w odczuciu tych, którzy ją sobie umieszczają w profilu.

      Usuń
    5. W odczuciu tych, którzy umieszczali sobie swastykę na ramieniu, ta też nie był splugawiona.

      Usuń
    6. No tak, tylko odpowiedzmy sobie na pytanie: Ile osób kojarzyło, czym jest swastyka, zanim naziści zaczęli jej używać, a ile osób kojarzyło "flagę gejowską" przed incydentem z koniecznością uznania małżeństwo homo? Moim zdaniem przewaga tego drugiego symbolu jest oczywista.

      Usuń
  2. Wszystko ci sie poplatalo. Czym innym jest "narzcanie woli", a zupelnie czym innym jest brak zgody na ograniczanie czyichs praw.
    Np. Jest sobie grupa ktora nosi tylko biale czapki. Dla nich wszyscy w 'nie-bialych' czapkach to 'obcy/zli/niemoralni'. Chcesz byc z nimi musisz nosic biala. Ale zmuszac (czyli narzucac swojej woli) im nikogo NIEWOLNO.
    A to ze gdzies tam ktos nosi czapke w paski czy kropi bordo.. prawa do (bialoczapkowych) do noszenia tylko bialej czapki nie ogranicza. Ponial?

    Czy jednak wolisz spoleczenstwo ktore nagle stwierdzi ze np. "rudych na Madagaskar" czy tam z brazowymi oczami.... ?

    tom36

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małżeństwo nie jest prawem, jest przywilejem skierowanym do rodzin. W zamian za zobowiązania potwierdzone przysięgą czy przyrzeczeniem i ograniczenie swojej wolności, m.in. obowiązek alimentacyjny wobec dzieci i małżonka, prawne fikołki związane z rozwodem, domniemane płodzenie nowych podatników itp. - dostaje się przywileje, m.in. ulgi podatkowe, zasiłki, domyślne dziedziczenie nawet z pogwałceniem testamentu (!) itp. Żyjącym na kocią łapę tudzież gejom itp. się ten przywilej nie należy po prostu, byłoby to kompletnie przeciwne jego istocie.

      Czy istnienie tego przywileju jest konieczne, korzystne, niepotrzebne; w jakim kształcie itp. - sprawa do dyskusji.

      Ja stawiam tezę, że państowy rejestr pt. kto z kim oficjalnie sypia (bo za nieoficjalne przecież nie ma kary) nie ma większego sensu - a i większość przywilejów (oraz ograniczeń dla nieposiadających) z tego tytułu jest albo szkodliwa (zasiłki, testament), albo zbędna (ulgi itp. - lepiej wszystkim ulżyć zamiast ich uciskać podatkami), albo dająca się zastąpić ogólnymi mechanizmami - choćby zwykłą umową.

      Jeśli ktoś czuje potrzebę religijną czy inną związania się przysięgą z inną osobą - droga wolna. Może iść do księdza, popa, pastora czy kogokolwiek i złożyć odpowiednie przyrzeczenia zgodnie z zasadami i zwyczajami danej wspólnoty - i ponieść zwyczajowe konsekwencje w razie niedotrzymania. W przypadku konieczności dowodzenia istnienia związku przed sądem powszechnym - w dowolnym celu - można powołać się na odpowiedni rejestr danej wspólnoty, państwoy rejestr jest zbędny - i świadków! Nawet szyderczy rytuał "śluby cywilnego" wymaga świadków! Zresztą to już było - państwo nie prowadziło rejestru ślubów tylko parafie, zbory, gminy wyznaniowe itp.

      Tragedią naszych czasów jest to, że państwa nie respektują umów prywatnych, wtłaczając w zamian obywateli w narzucone odgórnie zobowiązania. Podpisując umowę o pracę, kontrakt handlowy, abonament na usługi jakiegolwiek, umowę najmu mieszkania itd. itd. - umawiam się nie z drugą stroną, ale przede wszystkim z państwem, które fafanstoma ustawami określa moje obowiązki w tej umowie!

      Tak samo z małżeństwem - państwo kompletnie ignoruje uroczystą przysięgę wobec świadków (i, dla wierzących, przed Bogiem), zarówno jej fakt jak i treść - w zamian zmuszając (dziś z wyjątkami co prawda) do powtarzania własnej wersji przysięgi przed urzędnikiem... Treść "cywilnej" przysięgi w polskim urzędzie jest w moim odczuciu wręcz drwiną z katolickiej roty (co sobie myślą inni wyznawcy? nie wiem). Co prawda dzisiaj państwo łaskawie oddelegowuje nadzór nad odprawianiem rytuału w ręce duchownego, ale nadal uwarunkowuje czynność administracyjną wpisania do rejestru od jego odbycia! Czy przy rejestracji samochodu odbywają się jakieś rytuały z obchodzeniem auta trzy razy dookoła z tablicami rejestacyjnymi i odbieraniem przyrzeczenia na kodeks drogowy? Czy przy kupnie nieruchomości czy jakiekolwiek innej czynności administracyjnej wymagana jest jakaś rytualna forma? Nie - składa się wymagane dokumenty, podpisuje i załatwione. Tak samo powinno wyglądać państwowe małżeństwo, jeśli już koniecznie chcemy mieć taki spis, ceremoniał przed kierownikiem USC to farsa.

      Usuń