niedziela, 13 września 2015

Potrzebuję gwałtów, bo...

Ostatnio natykam się coraz częściej na krytykę środowisk feministycznych, że popierają przyjmowanie uchodźców do UE. Wytykanie im obłudy, że one, które walczą z patriarchatem, przemocą wobec kobiet i gwałtami, apelują o przyjmowanie ludzi, głównie mężczyzn, z kultur, w których te są normą, a w najlepszym razie traktowane są dużo łagodniej niż u nas. Jest to błąd.

Przemysł feministyczny nie różni się tu od innych przemysłów. Tak jak przemysł farmaceutyczny potrzebuje chorób, z którymi walczy, tak samo feministki potrzebują ucisku kobiet i gwałtów. Każda wiadomość o zgwałconej kobiecie w mediach, to kamyczek do ich ogródka. One się z tego cieszą. Bo wówczas mają podstawy, by walczyć, by żądać, by prowadzić propagandę, żądać pieniędzy, przywilejów i werbować. I maja całe mnóstwo kolejnych przykładów, jacy to mężczyźni są najgorsi na świecie. I wówczas mogą zalewać Internet obrazkami typu "potrzebuję feministek, bo...". A szczęśliwa i bezpieczna kobieta nie potrzebuje feministek.

Niepowtarzalna okazja

Celem wyznawców Mahometa od zawsze była islamizacja Europy. Niestety władze UE oraz większości państw członkowskich są na to albo ślepe, albo temu przychylne i nie widzą w obecnej inwazji zagrożenia podbojem Europy i zaprowadzenia w niej prawa szariatu. Zwracam uwagę na jedną istotną kwestię: Nawet jeżeli naiwnie założymy, że obecny napływ islamskich imigrantów do Europy nie jest elementem planu podboju naszego kontynentu, to pewnym jest, że prędzej czy później najgłupszy z tych imigrantów się jorgnie, że to daje im największą szansę od trzystu lat by wreszcie sfinalizować ich odwieczny plan i że okoliczność ta może się nie powtórzyć, bo lada chwila UE upadnie a w jej miejsca powstaną silne państwa narodowe i wyznaniowe.

Dziś muzułmanie mają niepowtarzalną okazję na stosunkowo łatwe przejęcie Europy od wewnątrz, jak rak. Musieliby być tchórzami, by jej nie wykorzystać. Ja nie wierzę, że są tchórzami. Wprost przeciwnie - jeden muzułmanin ma więcej jaj w małym palcu niż wszyscy unioentuzjaści między nogami. A biorąc pod uwagę to, że prawo szariatu nie ogranicza im dostępu do broni, a jest to jedyne prawo, które oni szanują niezależnie od tego, gdzie się znajdują, i że Europejczycy są praktycznie całkowicie rozbrojeni, możemy być pewni, że będzie to bardzo szybki transfer.

Obudźmy się. Bądźmyż raz mądrzy przed szkodą.

W końcu historia zapomina...

Tworzenie niemieckich obozów koncentracyjnych na terenie Polski to bardzo przebiegła sztuczka ze strony Niemców. Po pierwsze tym razem nikt nie będzie miał wątpliwości, że są to polskie obozy, więc nie trzeba będzie się tak łamać zakłamując historię, bo będą one tworzone i nadzorowane przez Polaków (volksdojczów z PO, ale z obywatelstwem polskim). A po drugie, za kilkanaście - kilkadziesiąt lat, niezależnie od tego, czy Europa będzie chrześcijańska czy islamska, już nikt nie będzie pamiętał w jakich okolicznościach obozy te powstają. Pamiętać będą jedynie, że biedni uchodźcy podejmowali się morderczych prób ucieczki, by zbiec z polskich i węgierskich obozów koncentracyjnych, gdzie byli trzymani siłą w zamknięciu do cudownych Niemiec, ich ziemi obiecanej. Nikt nam nie będzie pamiętał dzisiejszego przyjmowania imigrantów jako dobrego czynu. W końcu historia zapomina, czy Kain Abla, czy Abel Kaina" (J. I. Sztaudynger).

Nowa przepustka do Unii

Ledwie napisałem, że uchodźcy zaczną topić swoje dzieci, by UE chętniej ich przyjmowała, i czytam w Daily Mail, że faktycznie, straż przybrzeżna wpuściła imigrantów, którzy zagrozili, że potopią własne dzieci. Ci "biedni ludzie", jak nazywają ich łakome unijnych posad polskie politytutki, to barbarzyńcy gotowi topić własne dzieci. Czy naprawdę jest to typ ludzi, których chcemy wpuścić pod własny dach?

Inną sprawą jest, że włoska straż przybrzeżna wpuszcza terrorystów. Jeśli ktoś żąda czegoś grożąc zamordowaniem innego człowieka, to jest to terrorysta. Z nim się nie negocjuje, tylko od razu kula w łeb. Tymczasem Włosi spełnili ich żądanie bez dyskusji (może właśnie to pokracznie rozumieją jako nienegocjowanie?). Jestem ciekaw, czy po lądowaniu i spisaniu również tych terrorystów puszczono wolno.

No cóż, UE wprowadziła nowy rodzaj przepustki na jej teren. Jak nie masz paszportu, to zadeklaruj gotowość dzieciobójstwa, a zostaniesz natychmiast wpuszczony. Unia przecież kocha dzieciobójców, a pewne środowiska naciskają, że wciąż jest ich w UE za mało.

Ale uwaga - kalpsy nie działają. Za klapsa można iść do więzienia. Działa tylko mordowanie z zimną krwią.

Czy takiej Europy chcemy?

wtorek, 8 września 2015

Import kłopotów



Jedną z podstawowych zasad cywilizacji europejskiej jest zasada, że obowiązkiem mężczyzny jest chronić kobiety i dzieci. Jeśli zaś spojrzymy na tak ochoczo dziś przyjmowanych uchodźców, to zobaczymy, że większość z nich to są zdrowi, silni mężczyźni. I to oni głównie umykają ze strefy wojny. W naszej kulturze coś takiego byłoby nie do pomyślenia. To właśnie ci silni zdrowi mężczyźni powinni chwycić za karabiny i walczyć, podczas kiedy ich żony, matki i nieletnie potomstwo umieszczone są względnie bezpieczne. Ktoś kto postępuje inaczej to tchórz i dezerter. W naszej kulturze.

Kultura z którą mamy do czynienia p przypadku wspomnianych uchodźców jest zgoła inna. Kobiety i dzieci są podludźmi. Ich status jest zbliżony do statusu zwierząt hodowlanych. Nie może więc dziwić to, że umykając przed wojną zostawiają je za sobą. "Biura turystyczne" organizujące przeprawy przez Morze Śródziemne, bardzo drogo sobie liczą za miejsce w pontonie, więc nic dziwnego, że mało kto decyduje się opłacić taką wycieczkę swoim żonom i dzieciem, tak jak my nie opłacilibyśmy takiej wycieczki swojej kurze, czy kozie. Oceniając tę sytuację zatem, musimy spojrzeć przez pryzmat ich kultury i ich usprawiedliwić.

Ale nie znaczy to jeszcze, że powinniśmy im pomagać w realizacji i szerzeniu tego barbarzyństwa. Jeżeli Unia Europejska tak bardzo chce im pomagać, to niech każdemu zdrowemu uchodźcy da karabin i przetransportuje z powrotem tam skąd przybył. Dużo chętniej zapłacę za to niż za utrzymywanie darmozjadów na zasiłkach. A w drodze powrotnej ten sam statek niech zabierze kobiety i dzieci z dala od wojny. Już my będziemy potrafili się nimi zająć, by nie wyrosły na tchórzy, obiboków i barbarzyńców, jak ich ojcowie. A i kobiety znajdą tu zajęcie i będą potrafiły skromnie żyć bez pomocy podatników. Nie bogato, ale chyba lepiej niż w objętym wojną domu. Bo jeśli nie, to po cóż uciekać?

A po wojnie, kobiety i dzieci odesłać do mężów, a wdowom dać wybór. Arabki są ładne i pracowite, więc będą potrafiły ułożyć sobie u nas życie. A i młodzież wychowana po naszemu będzie na pewno lepszym nabytkiem niż stare konie przyjeżdżające po zasiłki.

A jak jakiś weteran będzie chciał przyjechać do Polski i się u nas osiedlić, to ja nie mam nic przeciwko temu, o ile będzie przestrzegał naszych praw, szanował nasze obyczaje i sam pracował na siebie. Ja bardzo chętnie zajrzę do jego budki z kebabem.

A jako komentarz do najnowszej linii obrony zwolenników tej nieokiełznanej migracji, zwrócę tylko uwagę, że jeżeli wyłowione zwłoki dziecka mają być argumentem za jej wzmożeniem, to proszę się spodziewać, że niebawem trzylatki będą celowo topione, właśnie po to, by rozmiękczać serca zniewieściałych i naiwnych uniodewotów jeszcze bardziej i wymuszać jeszcze większe kwoty. Tak to działa. Jeżeli wystarczy jedno martwe dziecko, by eurokraci postradali zmysły i instynkta samozachowawcze, to w to tym „uchodźcom” graj. Dla nich to niewielki koszt.

poniedziałek, 20 lipca 2015

Symbole

Ludzie nie rozumieją symboli. Oto mamy całe mnóstwo ludzi, którzy, używając specjalnej aplikacji Facebooka, modyfikują swoje zdjęcia, dodając do nich tęczową flagę. Czynią to w przekonaniu, że wspierają tym osoby o odmiennych upodobaniach seksualnych, bądź też, bardziej ogólnie, różnorodność. Błąd. Prawdą jest, że tęczowy sztandar sam w sobie właśnie to ma symbolizować. I podobnie jak różne jest znaczenie tęczy, jako symbolu przymierza Boga z człowiekiem i tęczowego sztandaru, oznaczającego poparcie dla sodomii, tak symbolika "stęczowanego" zdjęcia profilowego jest inna niż tegoż sztandaru.

Zwracam uwagę, że ten dodatek do Facebooka powstał nie po to, by demonstrować swoją "tolerancję" dla elgiebeciarzy. Powstał zaś z okazji ogłoszenia wyroku Sądu Najwyższego SZA, nakazującego wszystkim stanom uznawanie ich związków "małżeńskich". Jest to zatem symbol omnipotentnej administracji centralnej, narzucającej swoją wolę (i "moralność") wszystkim stanom niezależnie od zasad wyznawanych przez ich mieszkańców. Symbol przymuszania ludzi do znoszenia tego, na co się (słusznie czy niesłusznie - to nie ma znaczenia) nie godzą. Jeśli zatem przyozdabiasz swoją twarz na profilu facebookowym kolorowym przezroczem, to nie znaczy to, że jesteś tolerancyjny. Znaczy to, że godzisz się na to, by twoje przekonania, jako jedyne słuszne, były siłą narzucane innym bez pytania o ich zdanie. Popierasz faszyzm.

Z drugiej strony trwa zaciekła walka z prawdziwym symbolem wolności i walki z wszechwładną administracją centralną, z flagą konfederacką. W SZA i nie tylko istnieje silne przekonanie, że jest to symbol rasizmu i niewolnictwa. Jest to podstawowy błąd, który źródło ma w tym, że historię piszą zwycięzcy. Zwycięzcą Amerykańskiej Wojny Secesyjnej niestety została Unia. Trudno byłoby uczyć potomnych, przekonywanych na każdym kroku, że żyją w kraju wszelkich swobód, że Południe walczyło o ograniczenie władzy rządu federalnego i przeciwko niemoralnym cłom i podatkom, więc wmówiono im i wmawia się to do dzisiaj, że Konfederaci to banda zaciekłych rasistów i "crackerów", a dobra Unia walczyła o wolność dla Murzynów. Uwolnienie niewolników (nie tylko Murzynów) faktycznie zbiega się w czasie z wojną secesyjną i konflikt ten odegrał w tym procesie pewną rolę, ale niewolnictwo nigdy nie było przyczyną Wojny Secesyjnej. A słynna Proklamacja Emancypacji, wysławiana jako dokument znoszący niewolnictwo, de facto niewolnictwa wcale nie znosiła, a nawet nie traktowała niewolnictwa jako zjawisko negatywne.

Proponuję zamiast wzbogacać zdjęcie profilowe tęczową flagą, przyozdobić je przeźroczem flagi CSA. Jednym z ostatnich symboli prawdziwej wolności.

wtorek, 14 lipca 2015

Hot dog

W związku z upałami, co chwilę słyszy się dyskusje na temat psów zamkniętych w samochodach na skwarze. Niektórzy rozpędzili się nawet do tego stopnia, że uważają, że każdy powinien móc bezkarnie rozbić szybę cudzego auta, pod warunkiem, że jest przekonany, że wewnątrz znajduje się zagrożone zwierzę, a odpowiedzialność za jego wandalizm ponieść ma właściciel samochodu. Są miejsca, gdzie takie idiotyzmy wprowadzono w życie ustawowo.

Własność jest rzeczą świętą. Oczywiście są sytuacje, gdzie w imię wyższego dobra, pojmowanego całkowicie subiektywnie, człowiek decyduje się na pogwałcenie prawa własności. Ale musi się liczyć z konsekwencjami swojego postępowania. Jeśli słyszę wołanie o pomoc dochodzące z domu sąsiada, to mogę uznać, że powinienem wyłamać drzwi i lecieć na ratunek. Ale jeśli to zrobię i okaże się, że zdziwiony sąsiad tylko głośno oglądał W11, to wówczas muszę za te drzwi zapłacić.

Podobnie z szybą samochodową. Ja nie wiem, czy pies w aucie zdycha, czy smacznie drzemie, podczas kiedy jego pan wyskoczył na pięć minut na pocztę. Normalny człowiek przyjrzy się psu, może popuka w szybę, wejdzie na pocztę i zapyta o właściciela. I dopiero w ostateczności będzie się posuwał do tak drastycznych metod. Tak postępuje cywilizowany człowiek. Jeśli natomiast prawo mówi, że może w każdej chwili rozwalić szybę i nie martwić się o konsekwencje, to po cholerę ma ruszać głową?

Problem w tym, że ktoś jednak za tę szybę musi zapłacić. Co sprawia, że człowiek odczuwa moralną motywację do rozbicia cudzej szyby, by "ratować" cudzego psa? Nic innego, tylko przekonanie o tym, że bardziej zależy mu na losie tego psa, niż jego właścicielowi. A skoro tak, to dlaczego to właściciel ma płacić za tę szybę, skoro jemu zależy mniej? Jak jesteś na tyle bohaterski, żeby zamachnąć się kamieniem na cudze mienie, to miej odwagę za swój czyn zapłacić. Jeżeli jesteś takim dobroczyńcą zwierząt, to chyba stać cię na wstawienie szyby.

Oczywiście to tłumaczenie trafia tylko do rozsądnego czytelnika. Ale mam też pytanie, które każdy, nawet fanatyczny "ratownik" cudzych zwierząt powinien być w stanie przeanalizować samodzielnie bez zbytniego wysiłku. Wyobraźmy sobie sytuację, w której miłośnik zwierząt rozbija szybę samochodu, a siedzący w nim pies, wystraszony i zdezorientowany wyskakuje przez dziurę na ulicę i rzuca się na przyglądające się akcji "ratowniczej" dziecko i zagryza je na śmierć. Kto jest odpowiedzialny za śmierć dziecka? Właściciel, który przecież zabezpieczył się przed taką możliwością, zamykając psa w samochodzie, czy idiota, który uznał, że wie lepiej?