Kilka dni temu, minister kultury, p. Bogdan Zdrojewski zaproponował, by zmieniono nazwy stron internetowych muzeów na terenach dawnych obozów koncentracyjnych. Chodzi o zamianę ".pl" na coś innego. Bo końcówka .pl ma sugerować, że były to polskie obozy.
No dobrze, ale co z tego, że zmienimy końcówkę? Ja mam .com, czy przez to jestem mniej Polakiem, niż gdybym miał .pl? To jest tylko nic nieznaczący pryszcz w adresie. Ale dobrze, jak dla pana ministra to takie ważne, to ja pójdę jeszcze dalej.
Załóżmy więc, że muzeum zmienia sobie literki i w miejscu starego adresu pojawia się www.auschwitz.org.eu. Pojawia się nowy problem. Skoro zmieniliśmy tylko adres, to nadal wita nas strona z wyborem języka. Angielskiego lub polskiego. Niemieckiego niet.
Idąc tokiem pana ministra dochodzimy do wniosku, że obozy te są albo polskie, albo angielskie. Należałoby dodać niemiecką wersję. Tak jak na przykład na stronie obozu w Sztutowie. Tam jest nawet rosyjski. Ale o zgrozo, sztutowskie muzeum domyślnie otwiera się na polskim! Co sobie świat pomyśli? Z przerażeniem zamykam stronę.
Wracam do Oświęcimia. Klikam ikonkę Union Jack, by zachować pozory. Spokojnie czytam sobie artykuliki w języku angielskim. Ale koszmar zaczął się, gdy kliknąłem zakładkę "Contact". Mój Boże!!! Same polskie nazwiska! Ba! Polskie numery kierunkowe!
A co gorsza, te obozy znajdują się na terytorium Polski. Teraz już nigdy się z tego nie wytłumaczymy światu. W procesie norymberskim skazano niewinnych ludzi. No może trochę, mają swoją wersję językową w Sztutowie, ale za to, to dwa lata w zawiasach maks!
Celowo sprowadziłem wypowiedz ministra do absurdu, przejaskrawiając ją przy tym znacząco. To tylko po to, żeby łagodniej przejść do puenty.
Wchodzę na zakładkę Historia . Drugie zdanie jak wół mówi, przez kogo został utworzony i na terytorium jakiego państwa. Po angielsku też. Bo i po to jest ta strona, żeby człowiek mógł się z niej takich i innych rzeczy dowiedzieć.
Tak jest z ocenianiem książki po okładce. Czasem trzeba przeczytać trochę więcej niż tylko adres internetowy, żeby się czegoś dowiedzieć. Ale co się dziwić. Traktat lizboński tak samo czytali.
Równie dobrze mógłbym założyć stronę zdrojewski-najmadrzejszym-czlowiekiem-na-swiecie.il. Ale czy to mu doda rozumu, albo odejmie...?
jakiś problem minister kultury musiał sobie wymyślić. Może się mu głupio zrobiło, że zarabia za dużo a robi za mało? Wątpliwe.
OdpowiedzUsuńTemat drażliwy, samego coś mnie bierze, gdy słysze o jakiś "polskich obozach" w zagranicznych mediach. Ale nie ma nikogo wysoko postawionego z jajami co by się tym raz a porządnie zajął. Nie mamy mężów stanów, tylko populistów, którzy pilnują słupków w sondażach. Na pohybel takim sk%&#synom!.
Poniosło mnie.