Obowiązkowe ubezpieczenia emerytalne, służba zdrowia, edukacja, zasiłki dla bezrobotnych etc. są złem. Nawet gdyby działały wydajnie - bo są obowiązkowe. My to wiemy. Ale przekonać o tym ludzi wychowanych przez reżymową propagandę nie jest łatwo. Poniżej zamieszczam bardzo prosty i szybki sposób na to. Opiera się on na pytaniu, odpowiedzi i konkluzji:
Pytanie, kierowane do osoby przeciwnej wprowadzeniu wolnego rynku w tych dziedzinach:
Czy płaciłbyś składki na ZUS / NFZ / edukację / zasiłki dla bezrobotnych / ..., gdyby były one dobrowolne? Zakładamy tu, że instytucje te, poza tą jedną różnicą, że obejmują swoją działalnością jedynie osoby, które dobrowolnie do nich przystąpiły, poza tym działają w dokładnie ten sam sposób i ich wydajność jest jednakowa.
Możliwe są dwie odpowiedzi, z których każda prowadzi do pewnej konkluzji:
Odpowiedź 1: Nie, nie płaciłbym.
Konkluzja 1: Jeśli nie chcesz czegoś w przypadku, gdy jest to dobrowolne, to jak możesz żądać przymusu? Człowiek, który nie lubi klopsików nie może opowiadać się za obowiązkiem jedzenia klopsików.
Odpowiedź 2: Tak, płaciłbym.
Konkluzja 2: W takiej sytuacji, jeżeli uwolnimy rynek tych świadczeń, natychmiast zjawi się przedsiębiorca, który instytucję taką założy, bo tak działa kapitalizm. Jeśli bowiem dziś państwo, z natury niegospodarne, zatrudnia armię urzędników w ogromnych gmaszyskach i marnotrawiąc grube pieniądze działalność taką prowadzi, to dla dobrego przedsiębiorcy, który działalność taką będzie prowadził w oparciu o komputery i Internet, czyli dużo taniej, będzie to złoty interes. I firmy takie będą się zabijały o klientów, kusząc nowymi ofertami.
Jest to przekaz prosty i stuprocentowy. Ma jednak jedną wadę. Działa jedynie w stosunku do ludzi potrafiących myśleć racjonalnie. Wiele osób po usłyszeniu tak postawionej sprawy powie "Nie, bo nie!" i zakończy temat.
Zachęcam do wypróbowania tej metody na kilku rozsądnych osobach. Próbować zawsze warto. I proszę też donosić w komentarzach o sukcesach, rozmowach o nietypowym przebiegu i pomysłach ulepszenia.
Może też się wydarzyć, że ktoś powie "No tak, ja bym płacił, ale inni by nie płacili, a powinni!". Wówczas jest jeszcze małe pole do manewru, o czym napiszę może kiedyś indziej.
Załączam schemat, który można rozklejać na wykopach, joe monsterach, demotywatorach, itp.
"Kogo uważasz za swojego idola i dlaczego Stalina?"
OdpowiedzUsuńZ Twoimi utopijnymi założeniami i naiwnym chartem jest to niemalże analogiczne pytanie.
pozdrawiam
Kage
@ Nie to, że jestem za utrzymaniem zasiłków, NFZ czy ZUS'u czy pół miliona urzędników.
OdpowiedzUsuńJednak upraszczanie pewnych złożonych procesów jak poprzez "działają dokładnie w ten sam sposób i mają jednakową wydajność" mija się z celem przekonania ludzi, że w wolnym rynku byłoby lepiej.
W szczególności, gdy dochodzimy do fragmentu o tańszych rozwiązaniach prywatnego przedsiębiorcy.
Tu widzę ogromną niespójność logiczną.
pozdrawiam
Kage
"Działa jedynie w stosunku do ludzi potrafiących myśleć racjonalnie." - niestety tak, co widać w komentarzach powyżej.
OdpowiedzUsuńWitek
Tak Kage, prywatne szpitale będą tańsze czy ci się podoba czy nie co ciekawe przy wykorzystaniu nowocześniejszego sprzętu i metod. Prosty przykład: prosty zabieg usunięcia żylaków na nodze (metoda laserowa ew. parowa) w prywatnej klinice trwa dzisiaj około godziny przy znieczuleniu punktowym. Przy zabiegu chirurg korzysta z pomocy asystentki. Po zabiegu idziesz od razu do domu, nazajutrz wracasz do pracy. Śladów, poza delikatnym nacięciem, niezbędnym do wprowadzenia do żyły włókna laserowego/parowego nie ma żadnych. W szpitalu publicznym nie jest to już zabieg, lecz operacja. Polega na wykonaniu nacięć na początku i na końcu niedrożnej żyły i jej fizycznym wyrwaniu. Operacja taka trwa min trzy godziny. Przy opracji uczestniczy chirurg, asystentka i anestezjolog (znieczulenie zewnątrz oponowe w kręgosłup), po operacji trzy dni należy przeleżeć w szpitalu, następnie 2-3 tygodnie w domu na lekach przeciwbólowych. W dwóch miejscach na nodze zostają na wieki wieków około 3cm blizny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arek
Co do kosztów to zapomniałem jeszcze dodać, że zabieg metodą laserową/parową wykonuje się z marszu (przychodzisz i robią), a do operacji jak to do operacji trzeba się odpowiednio przygotować: wcześniejsze szczepienia na żółtaczkę, badanie krwi, EKG, prześwietlenie klatki piersiowej. To wszystko w tym przypadku są zbędne koszty.
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze, ponieważ nie wynika to z mojego poprzedniego komentarza, że w szptalu publicznym nie ma możlwości wykananania zabiegu metodą laserową czy parową... to jeszcze nie ta epoka.
Arek
Prywatne już jest tańsze, czy się to komuś podoba czy nie. Kombinacja prywatnego ubezpieczenia medycznego i prywatnego ubezpieczenia na życie w tej samej kwocie którą oddajemy ZUS/NFZ zapewnia lepszy standard.
OdpowiedzUsuńGdyby nie łańcuch którym jesteśmy przywiązani do tych instytucji sprawiający że większość osób nie chce płacić dwa razy.
Tak - wiem, że są bardzo drogie operacje ratujące życie przy ciężkich chorobach - od tego są ubezpieczenia na życie. Także ubezpieczenie rentowe nie jest mi potrzebne, może zastąpić je prywatne ubezpieczenie. Także zasiłek dla bezrobotnych - za niewielkie pieniądze ubezpieczenie od utraty pracy oferują JUŻ prywatne firmy.
A przecież jeśli nie będzie ZUSu/NFZu to oferta prywatnych firm będzie kilka razy bogatsza.
Ludzie, mi nie chodzi! Widać to Wy nie potraficie racjonalnie myśleć i czytać. Napisałem dwa komentarze. Gdzie Wy tam widzicie napisane- "tak jak jest teraz jest super"?
OdpowiedzUsuńJa doskonale wiem, że prywatna służba zdrowia będzie lepsza i tańsza.
Ja doskonale wiem, że kupując sobie co miesiąc pół grama złota uzbieram do emerytury majątek i nie będę na niczyjej łasce.
Ja absolutnie NIE chce pozostawiać systemu jakim teraz jest. BA, nawet w jednej czwartej.
Tylko jak rozsądny człowiek myśli, to nie myśli na "hura- dobrze mówi bo wyraża mój światopogląd". Analizuje po kolei argumenty. Raczej nikt z Was nie wysyła sms'ów na konkursy typu "Twoje BMW jest już do odebrania" lub "każdy los wygrywa".
A właśnie taki ciąg logiczny przedstawia ten artykuł- wszystko będzie lepsze, tańsze, szybsze. Wszystko! Bezwarunkowo! Żadnego ryzyka! Dla każdego!.
Jak człowiek rozsądny czyta takie coś i widzi same plusy, to od razu mu miga lampka kontrolna, że coś jest nie tak i intensywnie szuka "dziury w całym". Chyba, że nie myśli i tylko chłonie.
O wiele lepiej by było zrobić wyczerpujące zestawienie- wady i zalety danego rozwiązania, a nie zarozumiale są tylko plusy.
Jak człowiek rozumny widzi tok myślowy, który jest świadomy swoich słabych stron, to od razu wie, że ma do czynienia z pragmatykiem a nie marzycielem.
Nie bójcie się, że być może coś będzie drzazgą w Waszym oku i mocnym argumentem dla strony przeciwnej- przecież nic nie jest idealne, ale Wy macie pomysł jak zmaksymalizować zyski danego rozwiązania.
Wiecie czym mi zaimponował Kant? Tym, że wpierw obalił znane obecnemu światu dowody na istnienie boga, a potem wymyślił własny.
To naprawdę nie sztuka mówić tylko o tym, co jest w naszym pomyśle dobre a to co nie działa jest marginalne, do pominięcia, lepiej się nie da tego zrobić.
Bierzmy po kolei najmocniejsze filary i je łammy. Jednak łammy je wyczerpująco- nikt z nas wszechwiedzący nie jest i na pewno nie potrafi przewidzieć 100% wszystkich skutków. Dlatego tak ważna jest samoświadomość i niemówienie językiem pogardy, pychy czy samozachwytu.
pozdrawiam
Kage
paradoksalnie najgorsze w tym wszystkim jest to, że coraz więcej osób ucieka z państowej do prywatnej służby zdrowia. Najgorsze, bo składki od nich cały czas są pod przymusem pobierane. Może się więc niedługo okazać, że płynność państowej służby zdrowia zostanie przywrócona (kasy ze składek tyle samo, a pacjentów coraz mniej). Obym się mylił.
OdpowiedzUsuńPiszesz wiele rozsądnych rzeczy, ale czasem masz też skłonność do nadmiernego upraszczania, tak jak teraz na przykład. Jasne jest, że istnieją więcej, niż dwie możliwe odpowiedzi na takie pytanie. Jedną z nich sam wymieniłeś: "Ja bym płacił ale inni nie, a też powinni". I odsetek ludzi tak uważających jest, podejrzewam, znaczny, więc traktowanie tego wariantu jako "no może się zdarzyć że ktoś tak odpowie" nie jest uczciwe.
OdpowiedzUsuńProszę bardzo, druga możliwa odpowiedź: "Chciałbym żeby ta banda złodziei odwaliła się od moich pieniędzy i przestała je rozdawać. Ale z drugiej strony jak tak czasem pomyślę to żal mi biednych chorych / niewykształconych dzieci, chciałbym im coś dawać. Brakuje mi tylko czasem silnej woli, może lepiej, że muszę to dawać pod przymusem, bo inaczej to co raz bym zapomniał, albo zdecydował że w tym miesiącu nie dam, i nic by z tego nie wyszło."
Odpowiedź na to jest oczywiście prosta - prywatna fundacja te pieniądze wykorzysta tak jak trzeba, a nie większość zmarnuje, poza tym wtedy możesz dawać na dzieci, a nie dawać na bezrobotnych. No a jak zapominasz to ustaw sobie przelew cykliczny w banku i wtedy zapomnij. Ale chodzi mi o to, że mówienie "są tylko dwie odpowiedzi" jest wielkim uproszczeniem, nie biorącym pod uwagę złożoności ludzkich uczuć, chociażby.
Myślę, że rozmawiając z ludźmi nie można dawać im do zrozumienia cały czas, że wiemy co odpowiedzą na nasze pytanie. Bo ludzie czują się wtedy po prostu osaczeni, i manipulowani. Znacznie lepiej rozmawiać jak człowiek z człowiekiem, a nie jak wyrocznia z nierozumnym człowiekiem. A do tego może doprowadzić takie upraszczanie cudzych myśli i uczuć.
No właśnie o to chodzi, że dla ROZSĄDNEGO człowieka są możliwe tylko dwie odpowiedzi. Albo chce, albo nie chce. Odpowiedź, którą zauważył TPReal całkowicie podpada pod "Tak".
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o upraszczanie: Tak, my upraszczamy, bo od komplikowania są oni. To oni przez lata państwowej edukacji i telewizji wmówili wam, że wszystko musi być złożone, a najprostsze rozwiązania są najgorsze.
Do Kage: Jak człowiek ROZSĄDNY widzi same plusy, to z korzysta. Bo mądrej głowie dość dwie słowie. To oni próbują nas przekonać, że wszędzie czyha niebezpieczeństwo i tylko pan urzędnik się nami potrafi zaopiekować.
Obrazek już jest na demotywatorach:
OdpowiedzUsuńdemotywatory.pl/3235618/Czy-Nadal-Popierasz
Klikajcie
@ Anonimowy, którego wpis usunąłem:
OdpowiedzUsuńProszę użyć innego słownictwa.
Oryginalny wpis udostępnię na e-mail.
Kage - jeśli jesteś za, ale czepiasz się tak dla zasady? Jeśli tak, to po prostu weź pod uwagę, że oba rozwiązania mają pewien zbiór wspólny minusów, których nie rozpatrujemy bo szkoda czasu (skoro są wspólne) oraz jedno z nich (państwowe) ma ekstra sporo minusów.
OdpowiedzUsuńJa z resztą nie jestem przeciwnikiem rządowej ubezpieczalni czy rządowych szpitali. O ile nie dopłaca do nich budżet oraz o ile korzystanie z nich jest dobrowolne (ale przy tych dwóch warunkach wszelka państwowa inicjatywa traci sens)
Kage, masz dużo większą szansę wygrania BMW przez telefon, niż prawdopodobieństwo, że z ZUS czy NFZ dostaniesz więcej, niż tam wpłacisz.
OdpowiedzUsuńA mimo to, gdyby SMSowanie na BMW było obowiązkowe, to zapewne byś się temu sprzeciwiał, nieprawdaż?
@TPReal
OdpowiedzUsuńAutor pytania zadał je w sposób bardzo konkretny i oczekiwał konkretnej odpowiedzi, Tak lub Nie, bo w gruncie rzeczy, odpowiedz sprowadza się do tych dwóch opcji, a wszelkie inne 'propozycje" to dywagacje "humanistów" bredzących o d*** Maryni. Przykłady, które podajesz są idiotyczne "Ja bym płacił ale inni nie" Skąd wiesz, że inni nie? "a też powinni". Kto daje ci prawo decydowania o innych? itd..
Rozumiem, że ta sama grupa ludzi na pytanie "czy napijesz się herbaty?" odpowiada "być może napiłbym się, ale inni się nie napiją, a też powinni". Każdy stwierdzi, że to odpowiedź jakiegoś kretyna.
Zresztą ludzi trzeba uświadamiać, że takich co to wiedzą lepiej co inni by robili, a co nie, i co powinni robić, a czego nie, mamy już na pęczki od 20 lat w kolejnych rządach. Efekty ich "zarządzania" większość dostrzega już gołym okiem.
Może ogólnie zacznę od własnej odpowiedzi na to pytanie: "Nie wiem. Zależy to od moich aktualnych finansów".
OdpowiedzUsuńOdpowiem wszystkim ogólnie:
O minusem prywatnej służby zdrowia może służyć fakt, że ktoś zdrowy, dbający o kondycję i wykupujący przyzwoitą polisę może zapaść na chorobę, której leczenie jest kosztowne i kwota polisy tego nie obejmuje. Powiecie "no trudno, wolę żeby jedna osoba umarła niż... ", ale można to łatwo obrócić przeciwko "Tobie też może się to zdarzyć, czy chcesz umierać w rynsztoku przez pazernego prywaciarza, który nie pokaże Ci nawet złotówki, gdy będziesz tego potrzebował?"
Poza tym to o czym Staszek pisał- zamykanie nierentownych oddziałów szpitali. Wtedy podał od razu świetne wytłumaczenie co pozytywnego może to przynieść. Wtedy człowiek rozsądny ma jakiś przemiał argumentów i najlepiej, bo sam dochodzi do wniosków.
Co do zlikwidowania ZUS, NFZ etc - nie zapominajmy, że stworzy to duży problem (choćby krótkoterminowy) osób bezrobotnych o dość specyficznym charakterze umiejętności. Bądź co bądź teraz biurw mamy 0,5 miliona a do tego trzeba uwzględnić ich rodziny...
Nawet w matematyce nie ma sposobu rozwiązywania trudnych zagadnień, które ma same plusy. Patrzenie na świat białe/czarne, całkowicie dobre/absolutnie złe, wszystko albo nic to naiwne upraszczanie.
Według Twojej retoryki wolę być już "zindoktrynowanym socjalistą", który zastanawia się nad problemem i stara się dostrzec jego wady i zalety niż "wolnościowcem", który przeczyta co drugi podpunkt umowy, lub tylko pierwsze pięć i stwierdzi "fajnie, podoba mi się- podpisuję".
Owszem- czepiam się dla zasady w tym momencie, bo ten blog ma trafiać również od osób które nie są zdecydowane i zmusić je do przemyśleń a nie pełnić formę "mordka mordkę liże" czy "My mamy bezwarunkową rację, jak tego nie dostrzegasz to idź sobie strzelić w łeb komunisto".
Gdyby SMS'owanie na BMW było obowiązkowe pewnie, że bym się sprzeciwiał- służy to jednoznacznie napełnieniu kasy jakiemuś podmiotowi bez ubocznych efektów w postaci obowiązku niesienia jakiejś tam pomocy innym ludziom.
Ktoś tu zauważył problem, że im więcej człowiek ma tym gorzej z dzieleniem się. No bo zbiera na nowy samochód, spłaca kredyt etc. Zgadzam się z tym i tego nie potępiam- to naturalny i zdrowy odruch który napędza gospodarkę.
Zgodzicie się jednak ze mną, że tak czy siak Wasze złe publiczne musi istnieć w postaci policji, wojska, sądownictwa między innymi.
Chociaż jak już mówiłem szans na stanie się potęga militarną nie mamy. Chyba prędzej niż wosjko z podatków podziałałoby zniesienie pewnych utrudnień i regulacji w posiadaniu broni(pozwolenie na broń zostać musi) i pozwolić obywatelom zatroszczyć się o bezpieczeństwo- no 20mln armia to już coś! Ktoś kogo nie stać kupiłby pistolet, ktoś bogaty czołg czy AH-64 i budziłoby to respekt. Może jakaś wspólnota mieszkaniowa kupiłaby baterie przeciwlotnicze a firma kurierska B-14...
Schodząc na ziemię i poważniej- co z kwestią np firm porządkowych? Składka na nie ma być dobrowolna, czy wszystkie ulice w miastach mają stać się prywatne? Dla mnie obydwie opcje są mocno śmierdzące:)
Ponadto przy tej okazji podkreślam potrzebę mocnej PRAWNEJ ochrony pewnych jasnych i konkretnych STANDARDÓW.
Szczerze to nie chciałbym, aby w wielkiej gorączce wolnego rynku zdarzyła się nam taka przemysłowa katastrofa jak w Bhopalu w 1984 z podobnym finałem.
pozdrawiam
Kage
@Kage
OdpowiedzUsuńJa nie godzę się na finansowanie komuś opieki zdrowotnej a tym samym nie godzę się aby ktoś mnie "fundował" pod przymusem mojej opieki zdrowotnej. Jedno wynika z drugiego i mam tego świadomość.
"czy chcesz umierać w rynsztoku przez pazernego prywaciarza"
Argument ze zdychaniem pod bramą/zdychaniem w rowie/umieraniem w rynsztoku jest cokolwiek bezsensu. Nawet jeśli kogoś nie stać, powiedzmy, na przeszczep wątroby i wie że umrze, to umrze wśród bliskich, w domu, w godnych warunkach. Nie rozumiem czemu miałby "zdychać pod bramą" (co z góry sugeruje upodlenie chorych ludzi związane z likwidacją państwowej służby zdrowia-nonsens).
"Gdyby SMS'owanie na BMW było obowiązkowe pewnie, że bym się sprzeciwiał- służy to jednoznacznie napełnieniu kasy jakiemuś podmiotowi bez ubocznych efektów w postaci obowiązku niesienia jakiejś tam pomocy innym ludziom."
Tu masz trochę racji. Mianowicie: niesienie pomocy innym to tylko efekt uboczny istnienia NFZ. Główne założenie to nabijanie kiesy "lódziom" będącym przy korycie.
A'propo: co Ty na to by głosowanie w programach typu Must-be-coś-tam, X-FAKtor etc. było obowiązkowe? Z jednej strony nabijasz kieszenie włodarzy stacji TV ale z drugiej pomagasz młodym, nieodkrytym talentom wybić się ponad tłum. Jest "efekt uboczny" w postaci obowiązkowego niesienia pomocy jakimśtam ludziom...
Sprawa biurw: takim myśleniem nic nie zdziałamy. Trzeba powiedzieć jasno: część urzędników zostanie na stanowiskach(po prywatyzacji oczywiście). No bo jaki prywaciarz wyrzucałby doświadczonego, znającego się na rzeczy pracownika? Jasna sprawa, część z nich będzie musiała poszukać innego zajęcia. Czemu mieliby dalej wykonywać pracę która nie przynosi żadnych korzyści? A jak ktoś z ex-urzędników nie będzie chciał pracować w Fabryce Dętek "GUMEX" S.A. to TYLKO jego problem.
przytomny
@przytomny- zanim coś powiesz sprawdź poprzednie komentarze. Kolejny intelektualista chodzący po łebkach.
OdpowiedzUsuńCzy Twój bufor pamięci przechowuje tylko jeden komentarz wstecz? Czy może chodzi o liczbę znaków?
Argument z sms'ami na telewizyjne show byłby bardzo ciekawy jednak ten wątek został rzucony w ramach innej myśli zupełnie nie związanej z tym co piszesz.
Sprawa biurw: Jakim myśleniem nic nie zdziałamy?
Mi chodzi o prosty fakt, że to TEŻ są ludzie z prawem wyborczym. Pewnie mają rodziny. Pewnie znajdą się dzieci/rodzice/rodzeństwo/etc które pomyśli o nich przy wyborach i zagłosuje na tych, co mówią zwolnić wszystkich.
Pisząc, że część zostanie na stanowiskach masz na myśli pewnie mniej niż w PRL. Czyli chcesz redukcji zatrudnienia o ponad 80%. Pomyśl więc o tych 400tys ludzi i osobach z nimi związanych- bam masz potężny lektorat nastawiony negatywnie. Uważam, że dałoby się inaczej. Nie można jednak tworzyć takim utopijnych założeń i argumentować na poziomie metafizyki już.
Zauważcie analogię tego pytania do "Kto jest Twoim idolem i dlaczego Stalin"?
Dlatego tak ważne jest mówienie o konkretach konkretami a nie jak ostatnio Staszek ma w zwyczaju bardzo uproszczonymi ideami. To już jest modelowanie, którego tak nie lubimy u m.in u keynistów.
Film koszta pracy zrobił dużą karierę, bo nie było tam żadnych uproszczeń, operowania samymi ideami i nieznaną przyszłością- tam było tylko wytykanie palcem co jest zepsute i dlaczego może być lepiej. Rozsądni ludzie wyciągnęli z tego dobre wnioski. Co ważniejsze własnoręcznie doszli do pewnych myśli idąc krok w dobrą stronę. Kilka moich znajomych dzięki temu zaczęła poważnie rozpatrywać JKM i Nową Prawicę jako swój wybór.
Powtórzę dlaczego: W tym filmie nie było żadnego bredzenia o ideach, o planach. Były same konkrety i nazywanie rzeczy po imieniu.
Ja ciągle czekam jak Staszek pokusi się o takie obiecane opracowanie dotyczące prywatnej edukacji.
pozdrawiam
Kage
@mały edit. Widzę, że komentarz proszący mnie o wymienienie chociaż jednego "minusa" prywatnej służby zdrowia został usunięty przez Staszka. Do tego odnosi się początek mojego komentarza z 11:26
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kage
ps. przepraszam za spam, proszę usunąć poprzedni komentarz
@Kage, Tobie także przydałaby się lekcja czytania ze zrozumieniem. Wiem w jakim kontekście był przytoczony argument z SMS-owaniem na BMW. Zauważyłeś, który fragment Twojego komentarza zacytowałem przed przykładem? Napisałeś że obowiązkowe głosowanie SMS byłoby "be" ponieważ służyłoby jedynie napełnianiu kieszeni a nie pomaganiu innym. Dlatego jest dobrowolne. A w programach typu X-cośtam możemy "pomóc" ludziom w odniesieniu sukcesu więc nie powinieneś się sprzeciwiać gdyby było obowiązkowe. W końcu chodzi o pomoc dla innych, nieprawdaż?
OdpowiedzUsuń"Sprawa biurw: Jakim myśleniem nic nie zdziałamy?"
Takim:
"Co do zlikwidowania ZUS, NFZ etc - nie zapominajmy, że stworzy to duży problem (choćby krótkoterminowy) osób bezrobotnych o dość specyficznym charakterze umiejętności. Bądź co bądź teraz biurw mamy 0,5 miliona a do tego trzeba uwzględnić ich rodziny..."
W takim wypadku nie można zwolnić urzędników bo przecież mają rodziny, plany na wakacje, sumiennie wypełniają obowiązki...Chwila, a że są to zupełnie niepotrzebne zadania to już nie ważne? Jeśli moja praca "nie jest nikomu do szczęścia potrzebna" (a nawet więcej: stwarza tylko dodatkowe problemy) a do tego jestem utrzymywany przez okradanych podatników to po ca mam być dalej utrzymywany?
Albo zgadzamy się z tym że prywatyzujemy instytucje i urzędy państwowe (a z nimi etaty) albo chcemy "chronić miejsca pracy" (co z tego że niepotrzebne) i jesteśmy przeciw prywatyzacji. Innego wyjścia, niestety, nie ma.
Na koniec: Czasami potrzebna jest trudna decyzja "od zaraz". Wóz albo przewóz. Albo idziemy w lewo albo w prawo. Nie można wtedy dywagować "a może by tak środkiem? Żeby było bezpieczniej?" Zgodzę się że nie wszystko jest albo czarne albo białe. Z tym że widzę że dla Ciebie wszystko jest kolorowe, wszędzie widzisz jakieś ale, jakiś mały problemik. Jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził. Zawsze znajdzie się jakaś niezadowolona osoba bądź grupa, zawsze będzie ktoś kto powie: Hola, Hola, może by tak tego nie zmieniać, może by tamto jeszcze przemyśleć" Takie stawianie sprawy nie zmieni nic. Do poważnych reform potrzebne są poważne i odważne decyzje.
przytomny
@Przytomny! Pierwszy raz się z Tobą zgodzę! Jednak pierwsze rzeczy przodem.
OdpowiedzUsuńMyśl o BMW za sms został przytoczony w innych ramach:
"Raczej nikt z Was nie wysyła sms'ów na konkursy typu "Twoje BMW jest już do odebrania" lub "każdy los wygrywa".
A właśnie taki ciąg logiczny przedstawia ten artykuł- wszystko będzie lepsze, tańsze, szybsze. Wszystko! Bezwarunkowo! Od razu! Żadnego ryzyka! Dla każdego!."
Teraz z czym się zgadzam i co pochwalam- podejmowanie trudnych decyzji. Jednak chciałbym mimo wszystko, by były również przemyślane i rozsądne.
Reformy państwa należą do tego grona decyzji, co kary śmierci. Kropka nad każdym 'i' musi być postawiona. To czy dywagowanie na ten temat będzie kosztowniejsze od zwykłych ustaw, czy trwało dłużej powinno mieć mniejsze znaczenie.
Oczywiście są i decyzje "na już", ale umówmy się- są to rzadkie przypadki.
Zgadzam się też, że wszystkim się nie dogodzi, ale rządzenie nie polega na dyktaturze. Przecież jeżeli będziesz przeprowadzać mądrą reformę wbrew większości społeczeństwa to Cie zmuszą do ustąpienia z władzy, albo przy następnych wyborach wszystko-obiecujący socjaliści zdobędą taką miażdżącą przewagę głosów, że znowu długo będziemy odbudowywać zaufanie.
A jak władzy nie oddasz to USA na pewno chętnie
w ramach cywilizowanego świata Cię wykurzy dając sobie pretekst do sprawowania pieczy nad gazem łupkowym w tym dzikim państwie.
O ile mądrzej jest tłumaczyć i przekonywać zdobywając sobie zwolenników tych trudnych decyzji. Nie można jednocześnie uważać ludzi za dojrzałych (poradzą sobie albo świadomie zginą) a z drugiej ciągle powtarzać, że społeczeństwo to banda idiotów.
Osobiście wolę podejście nauczyciela, niż sędziego.
Kwestia ZUS NFZ etc. A wystarczyło by powiedzieć od razu:
1. Z dnia na dzień nie zamykamy urzędów i nie wywalamy na bruk,
2. Jest to proces stopniowy, bo prywatyzacja wymaga czasu i ludzi do jej przeprowadzenia oraz nie można nagle uciąć świadczeń.
3. Osoby dotychczas zatrudnione w budżetówce na pewno będą miały okazje wypełnić nowe miejsca pracy w tworzących się wolno-rynkowych bliźniakach.
4. Czas zamykania będzie zależał od specyfikacji komórki w myśl od szczegółu do ogółu.
5. Zakładamy realny czas przestawienia się społeczeństwa na nową formę rynku.
6. Obniżenie kosztów prowadzenia państwa poprzez obniżanie biurokracji czy prywatyzacje są przyczyną i głównym celem obniżenia podatków.
Brzmi to o wiele lepiej? Tym bardziej punkt 6 powinien być często powtarzany.
Pamiętajmy, że sam JKM postulował, by ustawy wchodziły w życie dopiero po 7 latach
pozdrawiam
Kage
ps. Ponawiam pytanie- jak finansować firmy sprzątające miasto? Prywatne ulice, czy dobrowolne składki?
Kage, powinieneś zostać szefem jakiegoś związku zawodowego, bo widzę, że masz świetne kwalifikacje na tę pozycję.
OdpowiedzUsuń@up Ty masz kwalifikacje na urzędnika, bo nic nie wniosłeś do dyskusji. Po prostu wypełniłeś pusty druczek.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kage
Lepiej być biernym, niż paplać o dobrodziejstwach socjalizmu.
OdpowiedzUsuń