wtorek, 14 lipca 2015

Hot dog

W związku z upałami, co chwilę słyszy się dyskusje na temat psów zamkniętych w samochodach na skwarze. Niektórzy rozpędzili się nawet do tego stopnia, że uważają, że każdy powinien móc bezkarnie rozbić szybę cudzego auta, pod warunkiem, że jest przekonany, że wewnątrz znajduje się zagrożone zwierzę, a odpowiedzialność za jego wandalizm ponieść ma właściciel samochodu. Są miejsca, gdzie takie idiotyzmy wprowadzono w życie ustawowo.

Własność jest rzeczą świętą. Oczywiście są sytuacje, gdzie w imię wyższego dobra, pojmowanego całkowicie subiektywnie, człowiek decyduje się na pogwałcenie prawa własności. Ale musi się liczyć z konsekwencjami swojego postępowania. Jeśli słyszę wołanie o pomoc dochodzące z domu sąsiada, to mogę uznać, że powinienem wyłamać drzwi i lecieć na ratunek. Ale jeśli to zrobię i okaże się, że zdziwiony sąsiad tylko głośno oglądał W11, to wówczas muszę za te drzwi zapłacić.

Podobnie z szybą samochodową. Ja nie wiem, czy pies w aucie zdycha, czy smacznie drzemie, podczas kiedy jego pan wyskoczył na pięć minut na pocztę. Normalny człowiek przyjrzy się psu, może popuka w szybę, wejdzie na pocztę i zapyta o właściciela. I dopiero w ostateczności będzie się posuwał do tak drastycznych metod. Tak postępuje cywilizowany człowiek. Jeśli natomiast prawo mówi, że może w każdej chwili rozwalić szybę i nie martwić się o konsekwencje, to po cholerę ma ruszać głową?

Problem w tym, że ktoś jednak za tę szybę musi zapłacić. Co sprawia, że człowiek odczuwa moralną motywację do rozbicia cudzej szyby, by "ratować" cudzego psa? Nic innego, tylko przekonanie o tym, że bardziej zależy mu na losie tego psa, niż jego właścicielowi. A skoro tak, to dlaczego to właściciel ma płacić za tę szybę, skoro jemu zależy mniej? Jak jesteś na tyle bohaterski, żeby zamachnąć się kamieniem na cudze mienie, to miej odwagę za swój czyn zapłacić. Jeżeli jesteś takim dobroczyńcą zwierząt, to chyba stać cię na wstawienie szyby.

Oczywiście to tłumaczenie trafia tylko do rozsądnego czytelnika. Ale mam też pytanie, które każdy, nawet fanatyczny "ratownik" cudzych zwierząt powinien być w stanie przeanalizować samodzielnie bez zbytniego wysiłku. Wyobraźmy sobie sytuację, w której miłośnik zwierząt rozbija szybę samochodu, a siedzący w nim pies, wystraszony i zdezorientowany wyskakuje przez dziurę na ulicę i rzuca się na przyglądające się akcji "ratowniczej" dziecko i zagryza je na śmierć. Kto jest odpowiedzialny za śmierć dziecka? Właściciel, który przecież zabezpieczył się przed taką możliwością, zamykając psa w samochodzie, czy idiota, który uznał, że wie lepiej?

23 komentarze:

  1. W tym ostatnim przypadku to JA, rozbijając szybę, byłabym odpowiedzialna za śmierć dziecka. Ale gdyby pies nikogo nie skrzywdził, a ja rozbijając szybę uratowałabym mu życie, to dlaczego mam płacić? Prawo jest jakie jest - nie wolno dręczyć zwierząt. Tak samo nie płaciłabym za porąbane drzwi, gdyby taka czynność okazała się konieczną przy ratowaniu czyjegoś życia z pożaru, ani za rozbite auto, gdybym jadąc z jakimś niedojrzałym durniem chwyciła za kierownicę i poprzez gwałtowny skręt rozbiła maszynę, UNIKAJĄC tym samym przejechania człowieka lub zwierzęcia. Tak więc nie o samą własność prywatną tu chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To według ciebie kto powinien zapłacić w tej sytuacji za rozbity samochód, jeśli nie ty?

      Usuń
    2. Ten, kto mógł doprowadzić do wypadku. Jeśli uważasz inaczej, to ja postuluję więzienie za PRÓBĘ zabicia zwierzęcia lub człowieka. Nie może bowiem być tak, że uratuję czyjeś życie, a potem będę musiała płacić odszkodowanie sprawcy zagrożenia. Równie dobrze mógłbyś sugerować, że odszkodowanie należałoby się pobitemu włamywaczowi - w końcu została naruszona nietykalność cielesna.

      Usuń
    3. Chcesz zatem powiedzieć, że jeśli ty byś prowadziła samochód, a ja nagle wyrwałbym ci kierownicę z rąk, rozwalił twój samochód na drzewie, to ty byś powiedziała "ok, sama sobie odkupię". Bardzo jesteś hojna.

      Usuń
    4. @ Anonimowy

      Gdybyś uratował komuś życie, to sama byłabym sobie winna. Gdybyś zrobił to dla kaprysu lub bez celu, poniósłbyś konsekwencje. Proste czy jednak nie bardzo?

      Usuń
    5. Nie jestem przeciwnikiem bohaterskich czynów. Uważam tylko, że nie ma nic bohaterskiego w robieniu czegoś, gdy odpowiedzialność za ten czyn ponosi ktoś inny.
      A co, jeśli szarpniesz za kierownicę, by ratować pieska, a w wyniku władujesz samochód na drzewo, zabijesz kierowcę i jej sześciomiesięczne dziecko? Poza tym ocena ryzyka wypadku jest bardzo subiektywna, a rozbity samochód i trupy, to fakt.
      Jeżeli kierowca jadąc jak wariat zabije pieska, to ten kierowca jest odpowiedzialny za zabicie tego pieska. Jeżeli ty wyrwiesz kierownicę i zabijesz kierowcę, to ty odpowiadasz za jego zabicie, nie kierowca, nie piesek, tylko właśnie ty.

      Usuń
    6. @ Anonimowy

      Niepotrzebnie to komplikujesz. Równie dobrze mógłbyś hamletyzować, czy warto walić po łbie gwałciciela w "akcji" - no bo skąd można wiedzieć, czy przypadkiem szargana przezeń niewiasta nie jest w rzeczywistości jego lubującą się w publicznym i brutalnym seksie kochanką? Zawsze coś może pójść nie tak. Ale to nie jest powód, żeby stać zawsze jak ten kołek i nie robić absolutnie NIC.

      Ja zresztą piszę o klarownej sytuacji: powstrzymujesz człowieka przed popełnieniem przestępstwa lub wykroczenia. To wszystko reguluje PRAWO. Podobnie jak to, czy można zabić człowieka katującego zwierzę i wiele innych kwestii. Tak więc o cóż Ci chodzi?

      Usuń
    7. Wagonik kolejki wyrwał się spod kontroli i pędzi w dół po torach. Na jego drodze znajduje się pięciu ludzi przywiązanych do torów przez szalonego filozofa. Ale możesz przestawić zwrotnicę i w ten sposób skierować wagonik na drugi tor, do którego przywiązany jest jeden człowiek. Co powinieneś zrobić? - dylemat wagonika. rozumiem, że ty przestawiasz zwrotnicę, a reszta cię nie obchodzi.

      Usuń
    8. Albo piszemy o prawie, albo o moralności. Jeśli o tym pierwszym, to staramy się wywieść na drodze logicznego rozumowania wnioski z konkretnych danych. Jeśli o tym drugim, to mamy wyłącznie własne opinie lub dane pochodzące z objawień, świętych ksiąg, etc.

      Usuń
    9. Cały wpis traktuje właśnie o forsowaniu niemoralnych przepisów prawnych. Od tego zaczęła się ta dyskusja. Nie rozumiem więc dlaczego bierzesz w niej udział, skoro zbyt trudnym jest dla ciebie operowanie na tych dwóch płaszczyznach na raz. Sama zresztą piszesz raz o moralności, a raz o prawie. Ja twierdzę tylko, że ani ja, ani ty, ani chuligan rozbijający szybę cudzego samochodu, nie jest istotą wszechwiedzącą i działa tylko w oparciu o swoje "własne opinie", jak to trafnie ujęłaś, więc musi też ponosić odpowiedzialność za swoje czyny. Ty twierdzisz, że każdy powinien dowolnie postępować według swojego widzimisię i o ile działa w subiektywnym przekonaniu, że robi to w słusznym celu, to cenę za jego błędną ocenę powinien płacić ktoś inny. To jest fundamentalna różnica między prawicą, postrzegającą człowieka jako istotę rozumną, wolną i odpowiedzialną za swoje czyny, a lewicą, której filarami są "cel uświęca środki" i odpowiedzialność zbiorowa. Jeśli oczekujesz, że zgodzę się z tymi antycywilizacyjnymi postulatami, to błądzisz.

      Usuń
    10. @ Anonimowy

      W komentarzu z 23:04 wyraźnie napisałam, czym się różni działanie w celu powstrzymania zakazanej przez prawo szkody, a czym innym działanie dla kaprysu.

      Tu nie chodzi o żaden "subiektywny cel", tylko o ocenę, czy zachodzą takie, a nie inne okoliczności. Jeżeli pies lub dziecko SĄ w samochodzie - można wybić szybę. Jeżeli ich nie ma, a Tobie WYDAWAŁO SIĘ, że są - za wybicie szyby powinno się ponieść konsekwencje.

      Oczywiście możesz napisać, że podchodzę do tego jak komunistka, gdyż właściciel psa bądź opiekun dziecka mają prawo zamknąć je w samochodzie i nikomu nic do tego. Ale wówczas dalszą dyskusję uznam za bezzasadną, a Ciebie za istotę niemoralną.

      Usuń
  2. Chcącemu nie dzieje się krzywda ... włamywacz wchodzi na cudzą własność więc wie, że może go spotkać np. kara cielesna. Robi to świadomie. Jak możesz sugerować, że ktoś może sugerować porównanie tego z jakąkolwiek "próbą"? Tu nie ma żadnej próby!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. @ Anonimowy

      Myśl, człowieku! Jeżeli PRAWO czegoś zakazuje, np, wjeżdżania w ludzi, zwierzęta czy zamykania zwierząt na dłużej w samochodzie, to dlaczego miałabym płacić osobie, którą powstrzymałam przed łamaniem prawa? Ktoś, kto domagał by się odszkodowania za rozbity samochód, którym O MAŁO w kogoś nie wjechał, powinien zostać potraktowany jak chory umysłowo. To jest przecież TAKA SAMA sytuacja, jak w przypadku zniszczenia narzędzi włamywacza podczas łapania go na gorącym uczynku.

      Co innego, gdyby próbowało się powstrzymać kogoś przed popełnieniem czegoś niemoralnego, ale legalnego.

      Usuń
    3. Generalnie zgadzam się z tobą, niemniej co jeśli właściciel auta faktycznie wychodzi na 5 minut na pocztę? Przez 5 minut nikt nie umrze, nawet niemowlę a co dopiero zwierzak. Jak to sprawdzić i komu wierzyć gdy żadna strona nie ma dowodów? Bo jednak w większości przypadków gdy ktoś zostawia dziecko/zwierze w samochodzie to nikt nie umiera ani nie jest zagrożony. Zastanawiam się czy ten przepis nie będzie aby sprzyjał powstania fali "bohaterów".

      Raczej nie dlatego szczerze nie przejmuje mnie ten przepis, bo będzie on stosowany raczej w skali mikro...

      Usuń
    4. @ DiegoPL3

      Nie sądzę, żeby ktoś był aż tak popędliwy, żeby bez spojrzenia na zwierzę czy dziecko rozbijać szybę. Można poczekać 5 minut, można rozejrzeć się za właścicielem.

      Fala bohaterów? To nie leży w naturze ludzkiej. :)

      Usuń
    5. Kira, prawo także zakazuje zmiany pasa ruchu bez użycia kierunkowskazu. Rozumiem, że przed szarpnięciem za kierownicę włączysz odpowiednio wcześniej migacz.

      Usuń
    6. @ Anonimowy

      Jeśli nie widzisz różnicy pomiędzy przejechaniem zwierzęcia/człowieka a niewłączeniem migacza, to współczuję. Nie Tobie, a ludziom, z którymi dyskutujesz. Logika nie jest Twoją mocną stroną.

      Usuń
  3. Oj Staszku, Staszku.
    Przewracasz się na ulicy, podbiegam sprawdzić co się stało. Dzięki solidnemu kursowi pierwszej pomocy stwierdzam, że ustała akcja Twojego serca i potrzebne Ci RKO. Dzwonię więc na pogotowie i... to wszystko.
    Nie stać mnie za zapłacenie Ci odszkodowania za ew. połamane żebra.

    To jest właśnie bohaterstwo odpowiedzialne materialnie.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i bardzo słusznie postąpisz. Oczywiście, że jeśli nie jesteś przekonany do swoich umiejętności w kwestii pierwszej pomocy, to nie powinieneś do niej przystępować, albo działać tylko w tym zakresie, za który jesteś gotów wziąć odpowiedzialność.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. To zabawne jak wielką niewiedzę i ignorancję pokazałeś w dwóch zdaniach. Naucz się pierwszej pomocy a potem wypowiadaj na temat nieumiejętności jej udzielania. Połamane żebra są częstsze niż myślisz przy wzorowym RKO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o tym dobrze. W życiu przeszedłem wiele tego typu kursów na różnym poziomie i wielokrotnie stosowałem nabytą tam wiedzę. Ale zawsze byłem gotów wziąć na siebie odpowiedzialność za podjęte decyzje i za przebieg akcji, którymi dowodziłem. Bo tak postępuje Mężczyzna. Bo z drugiej strony jest bardzo wiele osób, które nie wiedzą jak pomóc, ale za wszelką cenę zabierają się do pomocy, bo "trzeba koniecznie coś zrobić", czym niejednokrotnie pograszają stosunkowo niegroźną sytuację. I jedyne co może ich powstrzymać od udzielenia takiej "hurra pomocy" to świadomość konsekwencji w przypadku zaszkodzenia. Bo niefachowa pomoc może zabić człowieka, który był w całkiem niegroźnym stanie. To wysoka cena, za czyjąś głupią decyzję.
      Wiem, że żebra często są łamane przy resuscytacji. Istnieje nawet powiedzenie, że jeśli nie połamiesz żeber, to znaczy, że nie robisz tego właściwie, ale uwierz mi Kage, że ludzie uratowani od śmierci na ogół nie skarżą się na kilka połamanych żeber, a nawet jeśli próbują, to sąd na podstawie oczywistego bilansu zysków i strat umaża sprawę natychmiast. No chyba, że decyzja o podjęciu resuscytacji była niesłuszna, bo taka grozi dużo gorszymi konsekwencjami niż tylko połamane żebra. Ale ty nie powinieneś się tego obawiać, bo jako absolwent kursu pierwszej pomocy wiesz jak rozpoznać, czy tego typu pomoc jest wskazana. Mylę się?

      Usuń