niedziela, 20 marca 2011

Ministerstwo Edukacji informuje: W pierwszej wszystkie są dodatnie...

Mądre głowy Unii Europejskiej uważają, jak można przeczytać na portalu The Parliment, że etykiety ostrzegające przed szkodliwością dla zdrowia, po papierosach, powinny również znaleźć się na opakowaniach win i piw. Zasadniczym pytaniem, jakie należałoby tu zadać jest: Czy ostrzeżenia te cokolwiek zmienią? Naturalnie nasuwającą się odpowiedzią jest z kolei inne pytanie: A czy etykiety na papierosach coś zmieniły?

Nie wiem, czy pośród zgiełku tych wszystkich kampanii antynikotynowych, antyalkoholowych i antynarkotykowych, prowadzonych w telewizji, gazetach, na bilbordach i licho wie, gdzie jeszcze za nasze pieniądze, uchował się jeszcze ktoś, kto nie znałby oficjalnego zdania na temat szkodliwości tych używek. Ktoś taki musiałby być głuchym ślepcem, a przynajmniej analfabetą. Ale w takim wypadku etykieta również niewiele mogłaby zmienić.

Tu chodzi o pozory. Udało się brukselskiej (i nie tylko) biurokracji wywalczyć plakietki ostrzegawcze na papierosach. Znaczy to, że walczący odnieśli skutek i nie są już potrzebni. Chyba że znajdzie się kolejne pole bitwy. Wywalczyli, że plakietki te mają zajmować jakiś konkretny ułamek powierzchni paczki i minimalną wielkość czcionki. Udało się. Więc znowu trzeba znaleźć (a raczej stworzyć) nowy problem. Perpetuum mobile za nasze pieniądze. A jak wywalczą to, to co będzie następne? Kawa? Boczek? Coca-Cola?

O tym, że walka ta toczona jest dla pieniędzy, a nie dla zdrowia, świadczy najdobitniej fakt, że na wyciągnięcie ręki są dużo prostsze, tańsze i nie mniej skuteczne metody zniechęcania ludzi do palenia, niż utrzymywanie całej zgrai papierkolubów, która się "bohaterskim rozwiązywaniem problemów, obcych ustrojom niesocjalistycznym" zajmuje.

Pisząc "nie mniej skuteczne" mam na myśli to, że prawdopodobnie też nic nie zmienią, ale zapewne większy mają ku temu potencjał.

Oczywiście walkę taką prowadzoną z pieniędzy publicznych, jako zwolennik poszanowania zasady "chcącemu nie dzieje się krzywda", uważam za złodziejstwo. Tutaj staram się tylko wykazać, że środki, którymi dążą organa legislacyjne dla osiągnięcia oficjalnego celu, są chybione.

Chodzi mi o wspomnianą kampanię edukacyjną w mediach. Puścić spot w telewizji, że wszystko co palimy, jemy, powietrze którym oddychamy i wszelkie aktywności, które uprawiamy mogą być szkodliwe dla naszego zdrowia. Skutek ten sam, a o ile mniej etatów. Ale właśnie to "mniej etatów" jest problemem, a nie palenie, czy picie par excellence.

Co ciekawe, wdrażanie podobnych pomysłów jest zaprzeczeniem idei socjalistycznego modelu edukacji. Otóż to! Od małego uczy się w szkołach (ja byłem uczony tego już od czwartej klasy podstawówki na biologii i nie tylko) o szkodliwości alkoholu, papierosów i narkotyków, a nawet kawy. Jeśli teraz, kiedy jestem dorosły, trzeba mnie o tym informować, za każdym razem gdy sięgam po używkę, to najdobitniej świadczy to o tym, że nauka ta poszła w las (kolejne zmarnowane pieniądze podatników).

A skoro ludzie są na tyle głupi, że nie pamiętają ze szkoły takich informacji, które regularnie i na każdym kroku są im powtarzane również przez całe dorosłe życie, to jak można od nich oczekiwać, że będą pamiętali, co jest stolicą Grecji, jak przebiega mitoza, kto dokonał rozbicia dzielnicowego Polski, czy wzór na pole koła? Jak można oczekiwać, że czegokolwiek się nauczyli w państwowej szkole?

W trakcie pisania tego tekstu przyszło mi coś ciekawego do głowy. Otóż znacznie więcej pożytku i dla kraju i dla obywateli byłoby, jeśli już rządy uprą się na wciskanie wszędzie swoich "dwóch groszy", gdyby zamiast nakazu umieszczania na wspomnianych etykietkach "oczywistych oczywistości" umieszczać właśnie takie ciekawostki: "Czasownik odpowiada na pytania Co robi? W jakim stanie się znajduje?", albo "Ministerstwo Edukacji ostrzega: Pamiętaj chemiku młody, lej zawsze kwas do wody"

Gwarantuję, że poziom spożycia alkoholu czy nikotyny nie zmieniłby się ani o jotę, ale społeczeństwo byłoby troszeczkę, niewiele, ale zawsze, mądrzejsze.

3 komentarze:

  1. chcącemu nie dzieje się krzywda, obcemu czasem się dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "obcemu nie dzieje się krzywda" czy nie chodzilo o "chcącemu nie dzieje się krzywda" ?

    OdpowiedzUsuń