Piątek trzynastego upłynął pod znakiem awarii Bloggera. Dziwne rzeczy działy się z moimi wpisami. Przepadło też kilka komentarzy, które mam nadzieję, że jeszcze wrócą. Wierzę, że to już koniec tych niespodzianek.
Jak czytam na portalu Gazety, dwóch działaczy PiS zostało podanych do sądu za nazwanie homoseksualizmu dewiacją. Sprawa jest o zniesławienie. O ile oskarżający ich prawnik, gej, może czuć się urażony wypowiedziami obu panów, o tyle nazwanie dewiacji zniesławieniem, mija się trochę ze zdrowym rozsądkiem. Wszak dewiacją jest tylko odstępstwem od normy. A homoseksualizm JEST odstępstwem od nomy. Dewiacja może być czymś złym, ale nie musi.
Dewiantem może być też ktoś chorobliwie dbający o czystość w mieszkaniu. Trzy razy dziennie sprząta wszystko i dezynfekuje. Czy to jest czymś złym? Czy może stanowić podstawę do zniesławienia? Jeśli o takim czyściochu powiemy "on jest czyściochem" to nie powinien czuć się urażonym, bo sam dobrze wie, że nim jest. No chyba, że (i to może być problem wspomnianego prawnika) sam tego nie akceptuje.
Konfucjusz głosił, że "naprawę państwa należy zacząć od naprawy pojęć". Ale nie chodzi jedynie o naprawę pojęć "popsutych" przez dwudziestowieczną epidemię czerwonki. Pojęć takich jak "prawica", którą nazywany jest PiS, czy "liberalizm", który nie wiadomo jakim cudem nagle kojarzy się z Platformą. Należy także wyrzucić do kosza te pojęcia, które na potrzebę socjalistów zostały stworzone w taki sposób, aby jednoznacznie negatywnie wartościowały ludzi stawiających zdrowy rozsądek ponad politpoprawnością.
Nie trzeba daleko szukać, rzeczeni działacze PiS zostali nazwani "homofobami". Termin ten został ukuty specjalnie na potrzebę piętnowania ludzi, którzy związki jednopłciowe uważają za nieeleganckie. Ale słowo "fobia" oznacza lęk. W dodatku lęk nieuzasadniony występujący u neuropatów. W to postępowcom graj. "Nazwijmy ich wariatami i cześć." I faktycznie - bycie "homofobem" jest obecnie postrzegane jako coś, czego należy się wstydzić.
Gdy przez środek miasta przetacza się parada półnagich facetów głaszczących się po tyłkach, to młoda matka, która miała pech wyjść właśnie w tym momencie na spacer z synkiem i jest zażenowana tym, co jej pociecha musi oglądać, jest chora psychicznie. To co ona odczuwa to nie uzasadnione obrzydzenie, tylko irracjonalny lęk.
Byłem kiedyś na weselu, na którym wśród gości była też para homoseksualistów. Zachowywali się całkowicie normalnie, przyzwoicie i nie wadzili nikomu. Ja z pewnością należę do ludzi, którzy przez gejowskich działaczy nazwani byliby "homofobami". Ale jakoś potrafiłem na tej imprezie normalnie się bawić. Gdybym miał inny lęk, dajmy na to arachnofobię, to z pewnością bym się tak beztrosko nie bawił wiedząc, że gdzieś po sali grasują dwa osiemdziesięciokilogramowe pająki.
To nie jest fobia. Ja bym to nazwał raczej "gejowstrętem". Oczywiście zaznaczam jednocześnie, że jest różnica między homoseksualistą, a gejem. Nie mam nic przeciwko homosiom, ale gejów nie potrafię ścierpieć. Tak samo jak szanuję ludzi ciężko i uczciwie pracujących, a nienawidzę związkowców, którzy mienią się ich rzecznikami. Tak samo jak kocham kobiety, lecz nie znoszę feministek, działających przecież "dla ich dobra".
Innym wygodnym hasłem socjalistów jest uniosceptyk. Sceptykiem nazywana jest osoba, która ma wątpliwości. Zatem wydźwięk tego określenia jest: "to jest ten, co nie ma opinii", albo wręcz "ten co się nie zna". Otóż ja mam opinię. Bardzo dobrze ugruntowaną. Jestem przeciwnikiem Unii. Jestem "anty". Nie mam żadnych wątpliwości, że jest to zaraza i zguba naszej cywilizacji. I swoją postawę potrafię uzasadnić dużo mocniej niż ci "unioignoranci". Proszę bardzo, też potrafię tworzyć słowa.
Takich haseł, pojęć i epitetów jest bezliku. Ale my je jeszcze kiedyś odkręcimy lub wyrugujemy.
ciekawe opinie powiem szczerze, ja podobnie myślę a propos "gejów" i "homoseksualistów" bo uważam tak sam za haniebną paradę heteroseksualną promującą heteroseksualizm przez środek miasta jak homoseksualną, życie seksualne to indywidualna sprawa każdego człowieka, ja z moją partnerką nie chodzę przez środek miasta aby pochwalić się tym jak "to" robię tak samo nie chcę aby robił to ktoś inny, ani homo ani heteroseskualista
OdpowiedzUsuńOstatnio nie mokentuję, bo zgadzam się w 100% i nie ma o czym gadać. Zakomunikuję tylko, że wciąż czytam ;) . Nie przestawaj pisać.
OdpowiedzUsuńJeśli skutki awarii Bloggera nie zostaną w pełni naprawione, to skasowane komentarze można wyciągnąć z emaila i przekleić do odpowiednich postów.
OdpowiedzUsuńHomofobia, termin nie do końca trafiony, też nie w pełni błędny. Z Twoim blogiem nie mogłabym się zgodzić nawet w 15%, bo większość poglądów mnie odpycha, jednak 10% mi pasuje- to 10% na temat paranoi homo aktywistów. Pozwalają oni na dwie opcje - albo gloryfikujesz homoseksualizm w każdej formie (bo homoseksualiści są jak hetero, są wśród nich mądrzy jak i idioci) albo nie wypowiadasz się wcale, wypowiadając się na ich temat musisz się liczyć z pozwem lub najazdem armii, rzekomo tolerancyjnych i zawsze chętnych do polemiki na poziomie gejów.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń