czwartek, 28 lipca 2011

Chłodna kalkulacja

Na forach internetowych o ciągle nieschodzącej z pierwszych stron gazet sprawie Breivika bardzo dużo dyskutuje się o karze śmierci. Wielu komentatorów ma wątpliwości, czy istnienie w Królestwie Norwegii kary śmierci mogłoby zapobiec tragedii. Wiele osób wytyka, że sprawca był szaleńcem i fanatykiem, więc wątpliwym jest, by groźba śmierci mogłaby go zniechęcić.

Są w błędzie. W tym konkretnym przypadku są bardzo wyraźne przesłanki, że Breivik nie podjąłby się misji samobójczej.

Jedną z nich jest moment jego aresztowania. Breivik poddał się gdy tylko pojawiła się policja. Posłusznie złożył broń i oddał się w ich ręce. Taki był plan. Szaleniec, czy fanatyk w tej sytuacji zacząłby strzelać do funkcjonariuszy albo uciekać w las wierząc, że nim zostanie zastrzelony zdoła jeszcze zabić kilku uczestników obozu. Nic takiego nie miało miejsca. Zabójca cały czas był spokojny i opanowany. Tłumaczenie jego czynu szaleństwem samo jest szaleństwem.

Dopóki miał przewagę nad spanikowaną i bezbronną młodzieżą, dopóty strzelał we wszystko co się rusza. W chwili gdy tylko tę przewagę utracił poddał się bez wahania. Nawet w ferworze walki ani na moment nie zaryzykował swojego życia. Tym bardziej nie podjąłby tego ryzyka na etapie planowania misji, kiedy miał czas na spokojne rozważenie zysków i strat.

Zaakceptował groźbę dwudziestu lat norweskiego więzienia - zakładanie, że równie łatwo zaakceptowałby karę śmierci jest niedorzeczne. To, że ktoś nie boi się ugryzienia komara, nie oznacza, że chętnie włożyłby głowę w paszczę krokodyla.

To było przemyślane przedsięwzięcie. Ot, młody, bystry chłopak wpadł na pomysł, jak spędzić resztę życia w przyjemnych warunkach i nie musząc się o nic martwić. Wykorzystał upośledzenie prawa i w wieku trzydziestu dwóch lat ustawił się na całe życie.

Osoby, które są przeciwne karze śmierci, tłumacząc to tym, że zdarzają się pomyłki i bywa stracona niewinna osoba powinny teraz zdać sobie sprawę z jednego faktu. Aby skazać 77 niewinnych osób niekompetentni sędziowie muszą pracować latami. Wadliwe prawo skazało tyle w ciągu jednego dnia. Warto?

11 komentarzy:

  1. Ja jestem przeciwnikiem kary śmierci, ale z innego powodu niż piszesz. Gdyby kara śmierci istniała, to teraz byłby szybki i łatwy proces, po którym by go powieszono i po kilku tygodniach kara by się skończyła. Gdyby on dostał prawdziwe dożywocie, to mógłby spędzić teraz w celi z 50 lat (jest młody). 50 lat w celi bez nadziei na wyjście! To jest moim zdaniem kara 1000 razy straszniejsza niż "czapa".

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze może popełnić samobójstwo, czyli dożywocie to tyle co "dać skazanemu więcej", bo życie za darmo + możliwość śmierci (na życzenie), zamiast śmierci. Poza tym zapoznaj się z warunkami jakie panują w norweskich więzieniach (na tym blogu w w górnym prawym rogu jest zdjęcie, to taki przedsmaczek), gdybyś napisał "Gdyby on dostał prawdziwą banicje, to mógłby spędzić teraz w Polsce z 50 lat. 50 lat bez nadziei na wyjście w kraju bez żadnych perspektyw. To jest moim zdaniem kara 1000 razy straszniejsza niż norweskie "więzienie"." to miałbyś dużo więcej racji ^^.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rozmawiamy o warunkach w norweskich więzieniach, tylko o karze śmierci. Kilkadziesiąt lat odsiadki w normalnym więzieniu (np. polskim) bez szans na wyjścia i bez prawa do pracy jest moim zdaniem karą skrajnie okrutną. A samobójstwa nie jest wcale tak łatwo popełnić i to ie tylko z powodów technicznych.

    OdpowiedzUsuń
  4. @up,
    Dożywocie na koszt podatnika to faktycznie straszna kara, z tym że właśnie dla samego podatnika. Druga sprawa: morderca trafia do więzienia na dożywocie. Jego kumple porywają córkę naczelnika więzienia (albo czyjąkolwiek inną córkę) i żądają wypuszczenia kolegi, bo w przeciwnym wypadku zginie kolejna niewinna osoba. W przypadku kary śmierci takiej opcji nie ma. Poza tym istnieje niezrozumiałe dla mnie narzędzie, jakim jest skracanie kary za dobre sprawowanie (ewentualnie różnego rodzaju apelacje). Ciekawi mnie, ilu ludzi skazanych na dożywocie faktycznie dopełnia swojego żywota w pudle? 10%?15%? Wychodzi taki po 25 latach bez nadziei na jakąkolwiek poprawę warunków życia i co? recydywa. Potem słyszymy: "Były więzień znów zgwałcił/ukradł/zamordował/pobił/zastrzelił"etc. Kara śmierci dla morderców, podkreślam MORDERCÓW, nie zabójców to najlepszy możliwy wymiar kary.
    Warunki w więzieniach to temat na inną dyskusję. Mogę tylko dodać że więzienia coraz bardziej upodabniają się do pensjonatów co z pewnością daje efekt odwrotny niż zamierzony.
    gwałciciel zastanowi się 10 razy zanim zdecyduje się podjąć krok który umieści go na 20 lat w skrajnej nędzy (betonowa posadzka, "sracz" i prycza). Pokój z wygodnym łóżkiem, biurkiem, telewizorem, boisko do koszykówki, tenisa itp. z pewnością takich rozważań u gwałciciela nie wzbudzą...
    pozdrawiam, przytomny

    OdpowiedzUsuń
  5. To że ci co dostają dożywocie wychodzą po np 20 latach, to zupełnie inna kwestia. Dożywocie powinno być dożywociem, lub tak jak czasami orzeka się w Polsce, że można się starać o zwolnienie po 45 latach.

    Argument z szantażem jest nietrafny, bo np. w Polsce z więzienia wypuszcza nie naczelnik, a sędzia. Szantaż teoretycznie dotyczy każdego skazanego, a mimo to takich przypadków w zasadzie nie ma. W Polsce dożywocie odsiaduje zapewne kilkaset osób, a jednak nikt nikogo nie porywa.

    I co do kwestii finansowej. Liczył Pan ile kosztuje przeciętnego Polaka utrzymanie tych kilkuset osób, które mają dożywocie zamiast kary śmierci? Tak policzyłem bardzo z grubsza i mi wyszedł grosz rocznie na podatnika. Jednym słowem, kwestie finansowe odłóżmy na bok.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. @up:
    Owszem, naczelnik więzienia nie wypuści bandyty, ale może ułatwić mu ucieczkę. Niejeden ulegnie pokusie, gdy komuś z bliskiej rodziny zagrozi śmiertelne niebezpieczeństwo.
    A kara śmierci nie ma być zemstą. Gdyby tak miało być, to zamiast szubienicy, czy trucizny stosowanoby nabijanie na pal, albo krzyżowanie.
    Kara śmierci ma dwa cele - odstraszać i eliminować bandytów.

    SM

    OdpowiedzUsuń
  7. Człowiek który spędza resztę życia w celi jest wyeliminowany ze społeczeństwa. A czy kara śmierci bardziej odstrasza od dożywocia? Praktyka wykazuje, że nie do końca. W krajach gdzie nie ma kary śmierci, ludzie nie popełniają więcej zbrodni niż tam gdzie ona jest.

    OdpowiedzUsuń
  8. @3x up,
    grosz rocznie na podatnika brzmi lepiej niż 2300 miesięcznie na mordercę, nieprawdaż? Poza tym wyciąganie jakichkolwiek pieniędzy od np. rodziny zamordowanego/nej na utrzymanie bydlaka jest cokolwiek okrutne...

    Nie wspomniałem wcześniej o tym, że dożywocie sprawia, że skazany na nie człowiek staje się "nietykalny", tj. kolejne popełniane przez niego przestępstwa, także zabójstwa współwięźniów lub strażników więziennych nie mają żadnego wpływu na jego sytuację. Grozi mu co najwyżej izolatka (oczywiście w ramach praw człowieka: tydzień lub dwa).

    Kolejna sprawa: delikwent skazany na dożywocie ma szanse uciec bądź zostać
    a)zwolniony przez nowy "reżym"
    b)ułaskawiony przez prezydenta
    c)jak wcześniej wspomniałem: szantaż (napisałeś że takich sytuacji w Polsce nie było. Ciekawi mnie jak to wygląda na świecie?)

    przytomny

    OdpowiedzUsuń
  9. Rodziny ofiar nie utrzymuje skazańca, tylko płacą tego grosza za to, aby odbywał karę i był na tyle dobrze pilnowany, aby nie mógł uciec. W Polsce siedzi z dożywociem setki osób i nikt z nich nie uciekł, ani nie dokonał żadnej zbrodni. Poza tym uważam, że człowiek z dożywociem, powinien siedzieć faktycznie do końca życia i to siedzieć w izolatce. To że praktyka jest inna, to zupełnie inny temat.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja swoje, Ty swoje.
    "Rodziny ofiar nie utrzymuje skazańca, tylko płacą tego grosza za to, aby odbywał karę i był na tyle dobrze pilnowany, aby nie mógł uciec"
    Rodzice nie utrzymują dziecka tylko płacą te pieniądze żeby miał co jeść i był dobrze pilnowany. Więzień odbywa karę w więzieniu (opłaty za prąd, wodę, remonty, administrację, jedzenie dla skazanych i pracowników etc.). Skazaniec nie zarabia na swoje utrzymanie tylko jest utrzymywany przez społeczeństwo. Ty piszesz że tak nie jest. Przeczytaj to jeszcze raz i dobrze się zastanów.
    Skąd informacje że nikt z dożywociem nie popełnił żadnej zbrodni? Z TV zapewne... W więzieniu ludzie stają się święci i rezygnują z dotychczasowego trybu życia? Proszę Cię... Pobicia, gwałty a nawet morderstwa dokonywane na współwięźniach zdarzają się częściej niż myślisz.

    przytomny

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mówimy o tym, jak wygląda praktyka (chociaż wygląda nieźle), ale jak powinna wyglądać. Skazany na dożywocie powinien spędzić zamknięty w odosobnieniu resztę swojego życia. To że tak często nie jest, to jest zupełnie inny temat.

    A tak poza tym, dyskusja jest zupełnie bezprzedmiotowa. W Polsce tego nie da się tak po prostu zmienić. Musielibyśmy się wypisać z iluś tam organizacji międzynarodowych, do których weszliśmy po długim staraniu. I nie chodzi tu o Unię, bo ona akurat daje w tej sprawie wolną rękę.

    OdpowiedzUsuń