O tym, że NFZ marnotrawi nasze pieniądze pisałem nieraz. Warto napisać też parę słów o konflikcie moralnym, który powstaje w wyniku istnienia tej instytucji.
Anonimowy urzędnik dysponuje pieniędzmi odebranymi pod przymusem obywatelom i rozdziela je według własnego uznania. To jest złe. Ale tysiąc razy gorsze jest to, że od jego decyzji, które w gruncie rzeczy opierają się na jego widzimusię i za które nie ponosi praktycznie żadnej odpowiedzialności, zależy ludzkie życie.
Urzędnik ten decyduje, kto przeżyje, a kto nie. Czyje leczenie zostanie sfinansowane przez fundusz, a przed kim rozłoży się ręce i pokręci głową. A wszyscy ci ludzie tak samo płacili swoje składki. Obca zupełnie osoba trzyma w garści czyjeś życie i nie ponosi żadnych odpowiedzialności za to, co z nim zrobi. Urzędnik jest nadczłowiekiem.
Taka sytuacja jest całkowicie nie do zaakceptowania z moralnego punktu widzenia. I nawet jeśli jego decyzja sprawi, że zamiast jednej poważnej operacji o małej szansie powodzenia, zostanie przeprowadzonych dziesięć prostszych w wyniku czego uratuje życie dziesięciu osób poświęcając życie jednej, nie zmienia to faktu, że NFZ uzurpuje sobie boskie prawo do odebrania życia niewinnej osobie. Zabiera jej pieniądze i pozwala umrzeć. Ta jedna osoba została potraktowana jak niepotrzebny odpad, a nie jak człowiek.
Co innego, gdy sam chory podejmuje decyzję swoimi pieniędzmi. To on kalkuluje, czy warto wydać wiele tysięcy na operację z nikłą szansą powodzenia, czy lepiej pozostawić pieniądze spadkobiercom, a samemu rozstać się ze światem. On sam ma prawo wybrać swój los, nawet jeśli zdecyduje się odejść. Bo wówczas odejdzie on z godnością, a nie jak śmieć.
Świetnie piszesz. Uwielbiam czytać Twój blog. Masz wiele trafnych artykułów na blogu ale ten normalnie nr 1.
OdpowiedzUsuńDobry jesteś w tym co robisz. Kontynuuj to dzieło. Pozdrawiam! Kamil
OdpowiedzUsuń