niedziela, 14 października 2012

Paraedukacja

Ostatnio w Internecie pojawiły się dwie informacje, o bardzo zbliżonym znaczeniu. Pierwsza to wiadomość o kobiecie, która nie została przyjęta na Uniwersytet Teksasu, z uwagi na biały kolor skóry - szkoła przyjęła kolorowych kandydatów o gorszych wynikach w nauce. Druga, to informacja o regulacjach przyjętych przez władze szkolne stanu Floryda, stawiających za jedno z kryteriów zaliczenia przedmiotu szkolnego kolor skóry. Biali i Azjaci muszą wykazać się większą wiedzą niż Murzyni i Indianie, by zaliczyć ten sam przedmiot. Trochę to przypomina paraolimpiadę: niech ci gorsi też mają szansę na dyplom.

Pierwszą rzeczą, którą można tu zauważyć, jest to, że środowiska postępowe, wprawdzie niebezpośrednio, ale bardzo dobitnie, dają do zrozumienia, że zdolności intelektualne Murzynów stoją na dużo niższym poziomie, niż Białych. Znamiennym jest, że jest to jawnie sprzeczne z tym, co głoszą wprost.

Drugą, bezsporną rzeczą, która tu się rzuca w oczy jest to, że obie sytuacje są bardzo jaskrawymi przykładami rasizmu w majestacie prawa. Jeżeli szkoła, oprócz obiektywnych wyników w nauce bierze pod uwagę zupełnie niezwiązaną z nią cechę, jaką jest przynależność rasowa, to oczywiście jest to rasizm. Wic polega na tym, że w obu sytuacjach dyskryminowani są Biali, a faworyzowani są Murzyni, więc wszystko jest "w porządku". Gdyby miejsce miała sytuacja odwrotna, w której szkoła nagradza Białych uczniów, przy jednoczesnym odrzuceniu uczniów Murzynów o lepszych (albo nawet takich samych) wynikach, skandal byłby na całą Amerykę.

Jeśli pracodawca w USA zatrudnia Białego na jakieś stanowisko, a odrzuca Murzyna o "tych samych kwalifikacjach", to może mieć spore nieprzyjemności. Tylko że powyższe dowodzi dobitnie, że te "te same kwalifikacje" w postaci wyników w nauce wcale nie są takie same. Biały, by je zdobyć musiał się wykazać większą wiedzą. Jeśli te same wyniki znaczą różne rzeczy w zależności od rasy, to należy zaakceptować to, że będą one interpretowane przez pryzmat rasy.

Biali na takim podejściu tracą, ale niewiele. Ambitny student poczeka rok, będzie miał czas na lepsze przygotowanie się i zda na uczelnię. Najbardziej na tym stracą Kolorowi i to ci najzdolniejsi. Ci, którzy nie potrzebują forów, by dostać się na uniwersytet i skończyć go z wyróżnieniem. Bo jego dyplom, będzie i tak mniej wart niż taki sam (a nawet trochę gorszy) dyplom Białego. Bo Biały miał poprzeczkę ustawioną wyżej niż Kolorowy, a nikt nie będzie dociekał z jakim zapasem ją przeskoczyli. A konsekwencje tego dla kariery zawodowej są dużo gorsze, niż strata tego jednego roku w młodości.

2 komentarze:

  1. I tak właśnie powolutku kończy się nasza cywilizacja. Bo zawsze się znajdzie idiota, który uważa, że wie lepiej niż sama natura jak powinien świat wyglądać, a czasem nawet napisze na nowo własne prawa fizyki (vide globalne ocieplenie).

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak oto rewolucja pożera własne dzieci. Powróciły czasy segregacji rasowej o której likwidację walczyli kolorowi.

    OdpowiedzUsuń