Pod niedawnym wpisem o kradzieży dzieci we Włoszech, En podrzuciła odnośnik do bardzo świeżej wiadomości z Polski. W Opolskiem odebrano dziecko niepełnosprawnej kobiecie. Podstawą do tego ponownie było urzędnicze widzimisię. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości jeśli spojrzy się na argumentację porywaczy:
W uzasadnieniu czytamy m.in.: "Z zebranych informacji wynika, że rodzice
małoletniej nie są w stanie zapewnić jej odpowiednich warunków
rozwojowych. Danuta Pers jest osobą niepełnosprawną fizycznie, w
niektórych czynnościach dnia codziennego wymaga pomocy osób trzecich. Z
uwagi na swój stan zdrowia nie będzie mogła aktywnie uczestniczyć w
opiece nad wymagającą obecnie wyjątkowej opieki Natalią". Oraz że
"Warunki mieszkaniowe rodziny nie są odpowiednie dla noworodka.
Zwłaszcza łazienka wyglądem przypomina rupieciarnię, brak wanny lub
kabiny prysznicowej, a ściany do połowy zostały skute z tynku i widać
gołe cegły". [...] na brak samochodu zwrócił też uwagę sąd. Od
pozyskania auta praktycznie uzależnił oddanie dziecka, pisząc w swojej
decyzji: "Sąd ma nadzieję, że rodzice małoletniej w szybkim czasie
zmobilizują się i uzyskają środki i sprzęt niezbędny do częstych
wyjazdów i konsultacji lekarskich".
Nikt oczywiście nie podaje żadnych podstaw prawnych. Czy istnieje ustawa, która określa stopień niepełnosprawności, który kwalifikuje matkę do oddania dziecka? Nie wiem, być może jest - konia z rzędem temu, kto zna wszystkie ustawy. W innym źródle od En można poczytać o matce, dla której całkowity brak obu ramion nie jest żadną przeszkodą w opiekowaniu się dzieckiem. Nie widzę więc dlaczego kobieta z zaledwie niedowładem kończyn miałaby mieć trudności, jeśli tylko nikt jej nie będzie przeszkadzał. Nikt z porywaczy nie zauważa też, że ojciec dziecka jest w pełni sprawny i w dobrej kondycji.
Również nie słyszałem o ustawie, która zawierałaby wytyczne co do wykończenia łazienki w domu, w którym na świat przychodzi dziecko, ani wymogu posiadania samochodu przez rodzica. Gdy ja byłem dzieckiem, to były tylko dwa samochody na osiedlu, a wiele osób, nawet mieszkających w mieście miało toalety w podwórzu. A dzieci się jakoś rodziły i były zadbane. Jakoś przeżyłem i wiele innych osób też.
Oczywiście że tych ustaw nie ma. To są wszystko wymysły tych kanalii z tak zwanej opieki społecznej. Po to, by mogli nim uzasadnić kidnaping. A oni muszą porywać dzieci, żeby uzasadnić swoje istnienie.
Niestety jestem pełen obaw, że ustawy takie niebawem powstaną. Skończy się na tym, że małżeństwo chcące starać się o dziecko będzie musiało udać się do urzędu, złożyć podanie, wyjaśnienia, plan zamieszkiwanego lokalu ze zdjęciami, akt własności samochodu z ważnymi przeglądami technicznymi i fotelikiem dla dziecka, opinie okolicznych kioskarek (tak, Sąd wysłał do Persów kuratora, który [...] rozmawiał z ekspedientkami w pobliskim sklepie!), badania lekarskie, przebyte szczepienia, oświadczenie, że dziecko będzie chowane zgodnie z duchem demokracji i sprawiedliwości społecznej i diabli wiedzą co jeszcze z próbką kału i zasmażką na końcu. I wówczas pani w urzędzie sprawdzi, czy rodzina spełnia kryteria i już po osiemnastu miesiącach wyda pozwolenie na spółkowanie, albo i nie wyda.
Najsmutniejsze jest to, że większość osób, które mają swój udział w tym procederze to są, może nie tyle kobiety, bo to zbyt ładne słowo dla tego zjawiska, ale babsztyle. Babsztyle, które z uwagi na swoją płeć powinny współczuć i rozumieć więź między matką a dzieckiem. Tymczasem one bezdusznie tę więź zrywają, czyniąc z kochających rodziców "nieodpowiedzialnych ludzi".
Chciałbym przypomnieć, że nie tak dawno dwójka dzieci, w wyniku urzędniczego kidnapingu została brutalnie zamordowana. Ludzie, którzy godzą się na ten proceder mają krew na rękach. Bo to właśnie ich nieodpowiedzialne działania - nie biednych, chorych, czy nieposiadających samochodu rodziców, doprowadziły do tej tragedii. Chociażby po tym wydarzeniu raz na zawsze powinno się zlikwidować państwową "pomoc społeczną", spuścić głowę i przeprosić za całe wyrządzone zło. Raz na zawsze!
"Chciałbym przypomnieć, że nie tak dawno dwójka dzieci, w wyniku urzędniczego kidnapingu została brutalnie zamordowana."
OdpowiedzUsuńO co chodzi? nie kojarze tej sprawy .
http://spoleczenstwo.newsweek.pl/smierc-dzieci-w-rodzinie-zastepczej--dzialania-centrum-pomocy-rodzinie-prawidlowe,96231,1,1.html
UsuńJugendamt.
OdpowiedzUsuń