Wciąż pokutują w świadomości społeczeństwa pseudoargumenty za zabijaniem nienarodzonych dzieci. Trudno się dziwić - od lat wbijane są do głów kobiet postępowe frazesy o ich jakże mylnie pojmowanym "prawie do wyboru". Dochodzi do tego, że, skądinąd rozsądni ludzie, godzą się na ten obrzydliwy proceder i w dodatku wierzą, że to dla dobra. Zapominają jednak, czyjego. To "dobro" jednej osoby jest nieodwracalną tragedią dla drugiej, która, bardzo wygodnie dla zwolenników aborcji, nie ma głosu:
Sprzeciwiam się sytuacji, aby Państwo zamiast obiektywnie dać prawo
wyboru, gdzie osoba może zdecydować zgodnie ze swoim sumieniem czy chce
przerwać ciąże, decyduje się nakazać swoją moralność ograniczając
wolność jednostki.
Autor tego komentarza nie zauważa, że jest to ta sama moralność, która nie pozwala zabić urodzonego już sąsiada. Przecież prawo zakazując mi poćwiartowania go siekierą ogranicza moją wolność, tak? No tak. Ale jest to konieczne, by chronić wolności i życia sąsiada. W przypadku sąsiada jakoś jednak nikt nie kwestionuje tego prawa. Z prostej przyczyny - sąsiad też mógłby chwycić siekierę, więc prawo to chroni w tym samym stopniu i jego i mnie. Nienarodzone dziecko nikogo nie wyskrobie.
Szczególnie iż taki zakaz krzywdzi najbardziej ubogich i prostych ludzi, którzy nie mają perspektyw usunięcia ciąży zagranicą.
Brak takiego zakazu szczególnie krzywdzi całkowicie bezbronne i bezradne dzieci, które nie mają żadnej perspektywy urodzenia się z innego łona. Czy zdanie pierwsze jest choć trochę prawdziwsze od drugiego? Nie. Zatem dlaczego zwolennicy prawa do aborcji wygodnie przemilczają to drugie? Co więcej, ubogi i prosty człowiek, po urodzeniu dziecka może je oddać do adopcji, aborcja zaś nie pozostawia dziecku żadnych szans.
Ja tylko pytam co z dzieckiem z gwałtu?
OdpowiedzUsuńOwszem, nadal dziecko, ale dlaczego przedłużać linię genetyczną oprawcy?
Myślę, że nawet takiemu dziecku powinno się dać szanse na życie.
UsuńCzy w genach zapisuje się to czy ktoś będzie gwałcił czy nie? Zdaje mi się, że to kwestia tego jak człowiek dorastał i jak został wychowany. Chociaż mogę się mylić.
Dziecko "z gwałtu" ma odpowiadać za czyny ojca śmiercią?
Poza tym jak już wspomniano, istnieje możliwość oddania dziecka do adopcji :)
Owszem, takie dziecko to niewinne ludzkie istnienie, ale nadal mam pewne wątpliwości. Jeśli złodziej kogoś okradnie i zostanie złapany, jednym z elementów kary będzie zwrot łupów prawowitym właścielom. Gwałciciel, którego dziecko żyje, nie jest według mnie ukarany na tyle, na ile zasłużył. Z tego też powodu uważam, że wybór powinien w takich sytuacjach należeć do kobiety. Pod którymś z postów w tej sprawie pojawił się kiedyś komentarz, że kobieta powinna mieć w takiej sytuacji proponowaną "pigułkę po". Wydaje mi się to całkiem rozsądne rozwiązanie.
UsuńZaraz, zaraz... dziecko jest "łupem"? Uważasz, że gwałciciel gwałci dla posiadania potomstwa? Nie - dla poniżenia ofiary i zaspokojenia własnej chuci. Poza tym - karać przestępcę zabiciem jego potomka? Naprawdę chcesz metod godnych GeStaPo czy NKWD?
UsuńZresztą porównanie do kradzieży jest z dupy wzięte, przepraszam, ale inaczej tego nazwać nie mogę. Owszem, elementem kary za przestępstwo powinno być zadośćuczynienie, najlepiej w postaci przywrócenia stanu poprzedniego, jak zwrot zagarniętego mienia, odtworzenie/odkupienie zniszczonego czy naprawa uszkodzonego - ale pewnych rzeczy zwrócić się nie da (życie, czasem zdrowie, honor itd.), więc stosuje się wtedy zadośćuczynienie zastępcze, najczęściej w postaci pieniężnej. Niestety zwrócić zgwałconej straconej niewinności i zdrowia psychicznego nie bardzo się da, dlatego oprócz kary (np. więzienie, chłosta, dyby - to już kwestia dość umowna) powinna być solidna nawiązka.
Dziecko nie ma tu nic do rzeczy, jest tylko konsekwencją zdarzenia. Tak jak konsekwencją pobicia może być chodzenie o kulach przez rok.
cóż, nie każdy chciałby poświęcać ponad 9 miesięcy życia, być może karierę zawodową i kilka innych rzeczy w ramach traumy i skutków gwałtu.
UsuńJa np. bym nie chciał i nikogo bym nie zmuszał- w tym wypadku dziecko faktycznie zostało inwazyjnie i bez zgody umieszczone w brzuchu kobiety.
To już kolejny temat o aborcji. Czyżby ten mało rozwijający grunt w którym można pisać głównie abstrakcyjnie Ci się tak spodobał Staszku?
O wiele bardziej wolałem początek bloga, gdy pisałeś konkrety i podawałeś realne rozwiązania.
A co do aborcji- zamiast paszkwili z dwóch stron byście się wzięli do sponsorowania sztucznej pochwy- wtedy i wilk będzie syty i owca cała ;)
pozdrawiam
Sztuczną pochwę można kupić w każdym seksszopie, tylko że gwałciciele jakoś nie chcą z nich korzystać.
UsuńRozumiem, że jeśli gestapo i NKWD chodzili na nogach, to my powinniśmy chodzić na rękach, by przypadkiem się do nich nie upodobnić?
UsuńPiszesz o poniżeniu ofiary. Wydaje mi się, że ofiara jest znacznie bardziej poniżona, jeśli przez kolejne 9 miesięcy nosi dziecko z gwałtu i rodzi je. Sam fakt gwałtu da się jeszcze ukryć przed znajomymi, otoczeniem, rodziną. Ciąży i porodu - już nie.
Wiadomo, sprawy takie jak ta to trudny temat. Każdy odpowie inaczej, co powinno się zrobić. Właśnie stąd moja propozycja, by wybór rozwiązania zostawić zgwałconej. Jeśli myśli tak jak autor bloga, urodzi to dziecko. Jeśli nie, pozbędzie się ciąży.
Był kiedyś taki wpis, w którym pada stwierdzenie, że człowiek powinien mieć pełne prawo do obrony, gdy zostanie napadnięty. Łącznie z prawem do zabicia napastnika. "Bo zabił nie człowieka, tylko łotra."
Tutaj też nie chodzi mi o klasycznie rozumianą aborcję - gdzie kobieta "w ramach swojej wolności" zabija dziecko. Nie. Nie pozbywa się dziecka, tylko skutków gwałtu. I nie z własnej woli, tylko zmuszona przez gwałciciela.
W tej sprawie nie ma "jedynego słusznego rozwiązania". Każde jest z jakichś powodów złe. Oddanie wyboru zgwałconej uważam po prostu za najlepszy kompromis, lepszy niż przymusowa ochrona życia dziecka czy przymusowa ochrona zdrowia psychicznego kobiety.
sztuczną macicę*
OdpowiedzUsuńmój błąd :)
Gdzie kończy się liberalizm, zaczyna się konserwatyzm. Piszesz, że nienarodzone dziecko nikogo nie wyskrobie. A jeśli matka dowie się w 1-2 miesiącu, że podczas porodu na pewno umrze? Zgodnie z definicją, bezpośrednim powodem jej śmierci będzie jeszcze nie narodzone dziecko, które należałoby skazać prawomocnym wyrokiem za zabicie (w afekcie?) matki. Co więcej, czy ktoś chciałby przychodzić na świat ze świadomością, że zabił własną matkę? Całkowity zakaz aborcji = prawne skazywanie ludzi - w pełni świadomych i będących ludźmi a nie genomem - na śmierć.
OdpowiedzUsuńGłównym powodem dla którego prawica oscyluje w okolicach błędu statystycznego jest popieranie wolności gospodarczej faszyzmem katolsko-obyczajowym.
Wybór: życie albo smierć. Reszta to didaskalia.
OdpowiedzUsuń