W czasie ubiegłorocznego Marszu Niepodległości doszło do karygodnego incydentu, o którym pisałem już wówczas - chodzi o brutalne poturbowanie przez policjanta jednego z uczestników. Okazuje się, że czyn ten nie był jednak karygodny, skoro sama prokuratura, jak czytam w Dziennik.pl, domaga się umorzenia sprawy.
Sam wniosek o umorzenie jest już bulwersujący, ale jego uzasadnienie to już kpina z prawa, z obywateli i przede wszystkim obraza dla ludzi myślących:
Policjant, który na marszu niepodległości w 2011 roku bił, kopał i
traktował gazem łzawiącym demonstranta, może uniknąć kary. Wstawiła się
za nim stołeczna prokuratura, tłumacząc, że "działał w napięciu i silnym
zdenerwowaniu", a "szkodliwość społeczna występku nie jest znaczna".[...] przyznał się do zarzutu, a przebieg służby ma nienaganny.
Wszystkie te cztery argumenty to kompletna bzdura. Nienaganny dotychczasowy przebieg służby nie ma żadnego związku ze sprawą. Oskarżenie dotyczy wydarzeń z 11 listopada, a nie z dziesiątego, dziewiątego czy wcześniejszych dni. Paragraf 217kk, który został naruszony przez Karola C., znanego również pod nazwiskiem Andrzej Czajka, brzmi: Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność
cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia
wolności do roku, a nie: Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność
cielesną i był do tej pory nagannym policjantem, podlega grzywnie i tak dalej. Jego wcześniejsze zachowanie nikogo nie obchodzi.
Nie rozumiem też dlaczego przyznanie się do winy jest tu okolicznością łagodzącą. Zgadzam się, acz niechętnie, że przyznanie się do winy może być okolicznością łagodzącą, lecz tylko w przypadku, gdy nie ma innej możliwości ustalenia tożsamości sprawcy. Ale nie wówczas, gdy całe zdarzenie jest zarejestrowane przez kamerę, twarz sprawcy jest dobrze widoczna, a internauci już w kilka godzin po opublikowaniu filmu zidentyfikowali łobuza. Co jego przyznanie się miało zmienić?
- Czajka, mamy cię na taśmie, jak katujesz przechodnia oraz świadków, którzy cię rozpoznali. Wiemy, że to byłeś ty.
- Muszę się do czegoś panu przyznać, komisarzu. To byłem ja.
Faktycznie jest to postawa godna wyróżnienia.
Wbrew temu, co twierdzi prokuratura, szkodliwość społeczna jego występku jest znaczna. Nie mówię tu o siniakach Daniela Kloca. Jestem pewien, że już dawno nie ma po nich śladu. Ale ogromną szkodą społeczną jest utrata zaufania obywateli do funkcjonariuszy państwowych. To, że każdy mógł na własne oczy zobaczyć, że policjanci, na których składamy się w podatkach po to, by nas ochraniali, którym powierzamy nasze bezpieczeństwo, mogą się w każdej chwili rzucić na nas bez powodu i sponiewierać jak kundla. To jest szkoda społeczna - to, że ci którym mamy ufać i którzy mają nas bronić tak sobie z nami jawnie poczynają.
Podobną szkodę wyrządza prokuratura pokazując teraz, że, zamiast wsadzać chuliganów do więzienia, za co są opłacani, stają w ich obronie. No chyba, że prokuratura, nie powiem, że niesłusznie, zakłada, że dotychczasowe zaufanie do policji było tak nikłe, że to zajście niczego nie było w stanie zmienić. Postawa prokuratury mówi nam, że właściwie to nie stało się nic, czego nie moglibyśmy się spodziewać.
Najgłupszym argumentem prokuratury z tych wszystkich jest jednak to, że Czajka działał w napięciu i silnym
zdenerwowaniu. Wnioski z tego płyną dwa. Po pierwsze, że do policji przyjmowani są ludzie z problemami emocjonalnymi, a po drugie, że obywatele są po to, by ci niestabilni nerwowo frustraci mogli wyładować swoje emocje.
Prawdziwy mężczyzna, zwłaszcza na służbie i zwłaszcza w policji czy wojsku, musi potrafić utrzymać swoje nerwy na wodzy. Akcja policyjna to nie jest miejsce na fochy, czy załamanie nerwowe. Gdyby ten cham był na wojnie, to siedziałby skulony w najciaśniejszym rogu okopu, zalewając się łzami. I on ma nas ochraniać przed bandytami? Jeśli ma takie problemy, to może powinien zastanowić się nad zmianą pracy? Może powinien zająć się hodowlą kwiatów, albo szydełkowaniem? To podobno bardzo uspokaja.
Samo też użycie stresu jako okoliczności łagodzącej jest nienormalne. Czy to znaczy, że lekarz, którego zdenerwuje żona może sobie pozwolić na zaszycie tomografu w brzuchu pacjenta? Czy jeśli córka kapitana żeglugi śródlądowej chodzi z fanem gangsta-rapu, to wybaczymy mu, zatopienie statku z pasażerami? Oczywiście nie. Mężczyzna odpowiada za swoje czyny i za emocje. Jeśli jest zdenerwowany na tyle, że mógłby rzucić się z butami na przechodnia to zostaje w domu.
Przy okazji wychodzi tu dziwny paradoks. Z jednej strony bycie zdenerwowanym zwiększa ryzyko, że kogoś pobiję, z drugiej strony picie alkoholu również zwiększa ryzyko, że spowoduję wypadek drogowy. Jednak zdenerwowanie jest okolicznością łagodzącą w przypadku pobicia, a pijaństwo, w sprawie o spowodowanie wypadku drogowego, jest okolicznością obciążającą. To jest absurd. Poza tym jasno dowodzi, że człowiek nie odpowiada już za swoje czyny.
Najgorszy w całej tej opowieści jest morał. I nie sądzę, że przypadkiem jest, że poznajemy go na tydzień przed tegorocznym Marszem Niepodległości. Przesłania są dwa, do policjantów: bijcie, kopcie, gryźcie, kochanieńcy, nie zważajcie na obowiązujące was procedury i prawa obywateli - my i tak nie pozwolimy, by włos wam z głowy spadł. I do obywateli: lepiej zostańcie w domu. A jak który będzie się szwendał po mieście i ktoś go skatuje, to będzie sam sobie winien.
I obawiam się, że w tym roku zaobserwujemy wiele aktów przekraczania uprawnień ze strony funkcjonariuszy. Pobicia, konfiskaty kamer i aparatów fotograficznych, nielegalne rozwiązanie marszu i ogólnie traktowania ludzi jak bydło. Miejmy się na baczności.
Dla zainteresowanych link ze zdarzeniem
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=0ydxhIBS-jY
A tu poszkodowany opowiada o tym co zaszło i jego dalsze losy.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=X-BUCmSBwxY&feature=related
http://demotywatory.pl/3964358/Policjancie-sprobuj-sie-z-kims-na-swoim-poziomie
OdpowiedzUsuńNo, moze byc ;)
UsuńABW robi naloty na organizatorów wyjazdu na tegoroczny Marsz Niepodległości: http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20121109%2FLUBLIN%2F121109480
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=iysQLQ-4DUs
Żyjemy w państwie policyjnym. Podczas dzisiejszego wyjazdu z Białegostoku na Warszawę, zaraz na wylocie policjanci pod bronią zatrzymywali pojazdy i żądali okazania zawartości bagażnika samochodu. Powiedzieli, że przed Warszawą można się spodziewać kolejnych kontroli. I rzeczywiście były po drodze kolejne trzy, choć nas już nie zatrzymywali. Jechałem z żoną i dzieckiem, koło południa więc nie dziwota. Widać natomiast, że było wielu "bardziej podejrzanych". Wielu więcej niż przy "akcji znicz".
OdpowiedzUsuńJarek