Większość ugrupowań zasiadających w sejmie opowiada się za zakazem zasłaniania twarzy uczestników marszów i demonstracji (źródło). Nie pochwalam zasłaniania twarzy przez demonstrantów, ale też uważam, że zabranianie tego jest niedopuszczalną ingerencją w prywatność człowieka.
Nie dlatego, że jest to dyskryminacja ludzi z tendencją do odmrożeń twarzy oraz ludzi brzydkich, dla których kominiarka jest jedyną szansą na życie socjalne. To jest, odstawiając żarty na bok, próba postawienia kolejnego małego kroku w kierunku państwa totalitarnego. Politycy, zamiast bawić się w pracochłonne rozpoznawanie twarzy z zapisów monitoringu, mogliby
od razu nakazać każdemu chodzić z transparentem na kiju z imieniem,
nazwiskiem, peselem.
Wiceprzewodnicząca klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska sądzi, że zdecydowana większość klubu PO opowie się za zakazem zakrywania twarzy przez uczestników manifestacji. "Zgadzamy się, że nikt, kto jest odpowiedzialny, nie idzie na marsz w kominiarce. Kominiarka jednoznacznie kojarzy się z chęcią ukrycia twarzy" - powiedziała posłanka PO.
Te niezwykle odkrywcze słowa nieco mnie niepokoją. Znaczą one bowiem, że policjanci wpadający o świcie do mieszkania blogera, albo innego niepokornego indywiduum, to także ludzie nieodpowiedzialni. Jest to oczywiście błąd w myśleniu pani Kidawy-Błońskiej. Zarówno policjanci, jak i demonstrujący zasłaniają twarze kominiarkami nie dlatego, że są nieodpowiedzialni. Robią to, bo rozpoznanie ich może doprowadzić do pewnych nieprzyjemnych dla nich sytuacji, nawet jeśli postępują właściwie.
A jeśli policjanci antyterroryści, mający za sobą lewo i ostrą amunicję, obawiają się bycia rozpoznanymi przez Bogu ducha winnego blogera, to demonstranci maszerujący w antysystemowym marszu tym bardziej mają podstawy do obaw przed zostaniem rozpoznanym przez funkcjonariuszy państwa policyjnego ze skłonnościami totalitarnymi. Zwłaszcza, że nierzadkie są wypadki nadużycia przez nich władzy również w stosunku do zupełnie przypadkowych osób.
Na przykład przeciwnicy Marszu Niepodległości, który jest przyczyną debaty, niekoniecznie związani z władzą, mają niezbyt szlachetny plan, który wyraził ich guru, poseł Palikot: Sfotografujemy mordę za mordą. Opublikujemy dane. Wywiesimy plakaty w miastach, dzielnicach , na ulicach – wszędzie tam gdzie żyją. Tam ich powiesimy, aby każdy widział z imienia i nazwiska kto jest faszystą. Będziemy na nich pluć, wsadzać do więzienia, gnębić w miejscu pracy. Każdy normalny człowiek woli unikać sytuacji, w której banda naćpanych zboczeńców wyciera sobie gęby jego wizerunkiem. Chodzi o szacunek do samego siebie.
Dochodzi tu również kwestia ochrony prywatności. Mam prawo nie życzyć sobie, by ktoś mnie fotografował i pokazywał w telewizji. Jeśli jakaś telewizja robi ankietę uliczną i do mnie podchodzi z kamerą i mikrofonem, to mogę zastrzec, że nie życzę sobie pokazywania mojej twarzy w materiale. Na demonstracji takiej możliwości nie mam. Kominiarka jest moją jedyną szansą na zachowanie prywatności.
Z nieco innej beczki: Znamienne jest to, że chociaż Palikot tak się jeszcze niedawno palił do fotografowania wszystkich morda po mordzie, to właśnie jego Twój Ruch jest jedyną partią zasiadającą, która sprzeciwia się projektowi. Ale też co się dziwić? Narodowcy bez kominiarek sobie jakoś poradzą, najwyżej będą zwracać większą uwagę, co się wokół nich dzieje. Ale jak tu przeprowadzać prowokacje z odsłoniętym ryjem! I to jest główne zmartwienie Palikota.
Palikot do idiota. Nie w sensie inteligencji jako takiej.
OdpowiedzUsuńGłosują na niego młodzi idioci (poznałem takich) lub ludzie "wkurzeni" na politykę i nieznający się na niej jednocześnie lub "postępowcy". Po prostu o takich ludziach jak Palikot nie wspominać i tyle.
Co do tematu: hipokryzji związanych z postępowcami i "buntownikami" nie trzeba chyba zbyt daleko szukać. Palenie książek to wyraz barbarzyństwa, ale Biblii to akt sztuki. Zieloni latający, pływający, jeżdżący po świecie (i korzystający przy tym z ropy) w imię walki z nadużyciem ropy. Atakowanie polityki antyimigracyjnej używając Indian jako argumentu. Tolerancja dla wszystkich, oprócz tych których się z nimi nie zgadzają. Uświęcanie mordów jako przełomów oświecenia. "Buntowanie się" poprzez konsumpcję i konformizm. I wiele innych.
Zauważyłem ostatnio jakieś dziwne zjawisko w reklamach: kup auto i poczuj wolność, zamów internet i stań się wolnym, kup słuchawki by wyrazić swój styl życia itp. Reklamy, media i ludzie (choćby na portalach społ.) zeszli na tak niski poziom ... Czy tylko ja to widzę? Co roku gorzej. TV pełne seriali tak słabych, że aż chce się płakać. Internet, coś co mogłoby zmienić świat na lepsze, pełny głupot i porno. Ludzie pogrążeni mrowiem w komórkach i innych urządzeniach. Młodzież (i to ta lepsza) tylko między używkami/zabawą, a nauką/pracą (powtarzam, że ta lepsza). Z naciskiem na to pierwsze.
Czy tylko ja to widzę?
Demonstracja z zasłoniętymi twarzami - pomyślcie przecież to bez sensu. Protest anonimowych nierozpoznawalnych ludzi, którzy nie chcą brać odpowiedzialności za swoje słowa i czyny - czyż nie jest to zwyrodnienie demokracji?
OdpowiedzUsuńMoże raczej skoncentrujmy się na zapewnieniu pełnego bezpieczeństwa tym, którzy do walki o swoje i innych prawa występują z otwartą przyłbicą.
O ile zgadzam się z Autorem, że zakaz zasłaniania twarzy jest zbyt daleko posuniętą ingerencją w prawa obywatelskie...
OdpowiedzUsuń... to argumenty zestawiające samo demonstrowanie (czegokolwiek) - a więc publiczne występowanie - z potrzebą ochrony prywatnosci uważam za cokolwiek groteskowe ;-)
Piszesz "demonstrowanie czegokolwiek". Ta generalizacja to błąd. Forma jest uzależniona od treści. Czym innym jest demonstrowanie poglądów, a czym innym demonstrowanie twarzy. Na pierwszą demonstrację idzie się z transparentem, a twarz nie ma znaczenia. Na wyborach miss z kolei nikogo nie obchodzą Twoje poglądy, tylko ładna buzia i wówczas kominiarka traci sens.
UsuńPrzypomnij sobie protest ACTA - wówczas zasłonięta twarz miała symbolizować prywatność w sieci. Zasłonięcie twarzy było samo w sobie demonstracją.