Solidarność znowu próbuje kombinować przy płacy minimalnej.
Ustalenie płacy minimalnej, na pierwszy rzut okiem, wydaje się bardzo pozytywnym zjawiskiem. Nasuwa się bowiem myśl, że oto od dziś, każdy pracujący będzie miał zapewnione jakieś minimum uposażenia, nie będzie już nikt wyzyskiwany za marne grosze.
Rozsądek polega na kwestionowaniu pierwszego rzutu okiem.
Pierwiastek ekonomiczny:
Ludzie bardzo często ostatnimi czasy zapominają o tym, że pracownik zarabia pieniądze nie za fakt istnienia i bycia zatrudnionym, ale za wykonywanie pewnej pożytecznej pracy. Pożytecznej, czyli przynoszącej firmie i jej klientom korzyść.
Za każdym razem, kiedy rząd ustanawia lub podnosi płacę minimalną, powstają dwie grupy zatrudnionych. Ci, których zatrudnienie nadal się opłaca, bo przynosi korzyści większe niż koszt ich zatrudnienia oraz ci, których już nie opłaca się zatrudniać. Łudzenie się, że chlebodawca z własnej kieszeni dołoży różnicę jest naiwnością. Czy będzie to „wyzyskiwacz”, który myśli tylko o tym, żeby wycisnąć z pracownika jak najwięcej, czy też dobry „Papcio”, którego zadowalają minimalne zyski. Temu pierwszemu trudno będzie się pogodzić ze zmniejszeniem swoich zysków i odbije to sobie na cenach usług, ten drugi nie ma z czego.
Oczywistymi zatem skutkami wprowadzenia płacy minimalnej są:
A. Wzrost bezrobocia o wszystkich tych, których praca przestała być opłacalna, a zatem i upadek niektórych przedsiębiorstw – zwłaszcza tych prowadzonych przez „Papciów”.
B. Spadek podaży: Mniej jest zrobione, bo część usług przestała przynosić zyski. Zatem ulice są brudne, a półki w sklepach opustoszałe. A jak spada podaż, ceny rosną.
C. Część pracowników zarabia więcej złotówek niż dotychczas – to prawda, ale konsekwencją tego jest wzrost cen. A z uwagi na opodatkowanie jego pracy, współczynnik wzrostu ceny MUSI BYĆ WYŻSZY od współczynnika wzrostu jego pensji (zwłaszcza po uwzględnieniu punktu B) . Pracownik taki zarabia więcej tylko pozornie, bo siła nabywcza jego wynagrodzenia jest niższa niż przed podwyżką. To samo dotyczy wszelkich oszczędności w danej walucie. Co więcej: ten podpunkt odnosi się nie tylko do tych, których pensja wzrosła, ale do wszystkich. WSZYSTKICH! Każdy uczciwie zarabiający obywatel traci na podwyżce cen. Oprócz urzędników, ale większość z nich i tak nie podpada pod tę kategorię.
A. Wzrost bezrobocia o wszystkich tych, których praca przestała być opłacalna, a zatem i upadek niektórych przedsiębiorstw – zwłaszcza tych prowadzonych przez „Papciów”.
B. Spadek podaży: Mniej jest zrobione, bo część usług przestała przynosić zyski. Zatem ulice są brudne, a półki w sklepach opustoszałe. A jak spada podaż, ceny rosną.
C. Część pracowników zarabia więcej złotówek niż dotychczas – to prawda, ale konsekwencją tego jest wzrost cen. A z uwagi na opodatkowanie jego pracy, współczynnik wzrostu ceny MUSI BYĆ WYŻSZY od współczynnika wzrostu jego pensji (zwłaszcza po uwzględnieniu punktu B) . Pracownik taki zarabia więcej tylko pozornie, bo siła nabywcza jego wynagrodzenia jest niższa niż przed podwyżką. To samo dotyczy wszelkich oszczędności w danej walucie. Co więcej: ten podpunkt odnosi się nie tylko do tych, których pensja wzrosła, ale do wszystkich. WSZYSTKICH! Każdy uczciwie zarabiający obywatel traci na podwyżce cen. Oprócz urzędników, ale większość z nich i tak nie podpada pod tę kategorię.
Na tym nie koniec, bo:
D. Państwo oczywiście nie może pozwolić, by nowi bezrobotni umarli z głodu, zatem wypłaca im zasiłki za nicnierobienie, z podatków potrąconych z pensji tych, którzy pozostali przy pracy. Aby tego dokonać, ma dwa wyjścia. Albo ograniczyć inne wydatki (policja, wojsko itd.). Albo podnieść podatki, tym samym dodatkowo zmniejszając siłę nabywczą pieniądza, o której mowa była w C. Znowu wszyscy tracą.
D. Państwo oczywiście nie może pozwolić, by nowi bezrobotni umarli z głodu, zatem wypłaca im zasiłki za nicnierobienie, z podatków potrąconych z pensji tych, którzy pozostali przy pracy. Aby tego dokonać, ma dwa wyjścia. Albo ograniczyć inne wydatki (policja, wojsko itd.). Albo podnieść podatki, tym samym dodatkowo zmniejszając siłę nabywczą pieniądza, o której mowa była w C. Znowu wszyscy tracą.
Podsumowując: wytwarza się mniej dóbr, mniej się kupuje, zarobki są mniejsze – gospodarka siada.
Pierwiastek społeczny:
W firmie jest wakat. Przychodzi dwóch kandydatów, o takich samych kwalifikacjach. Kawaler, świeżo po studiach, oraz trzydziestokilkulatek z żoną, dwójką paruletnich dzieci i z kredytem. Kto powinien dostać posadę? Socjaliści zaraz krzykną, że ten drugi. Ale pracodawca nie jest niańką i zatrudni tego, kogo się bardziej opłaca. W normalnym systemie pracę dostanie ten, któremu bardziej na niej zależy. Nie jest to trudne do oszacowania – ten, któremu bardziej zależy, zgodzi się pracować za mniej. Nie wnikam tu który. Może ojciec rodziny, który jest pod presją finansową, a może młody magister, który ma jeszcze małe potrzeby. W każdym razie ten, który bardziej jej potrzebuje. Jeśli zaś jest to posada za pensję minimalną ZAWSZE wygra student. Ma więcej czasu, mniej na głowie, nie będzie brał wolnego, bo w przedszkolu ospa wietrzna i nie będzie problemu z zostaniem po godzinach.
Motywacja do pracy:
W pracy często jest jakaś hierarchia – drabina kariery. Pracownik szeregowy zarabia mniej niż kierownik zespołu, ten z kolei mniej niż kierownik oddziału, dyrektor departamentu… W wyniku wprowadzenia płacy minimalnej często dochodzi, że różnice w zarobkach się zmniejszają, a czasem, przynajmniej między dolnymi szczeblami znikają. Jaką motywację do pracy ma kierownik zespołu, którego podwładny zarabia te same pieniądze? Żadną. Wprost przeciwnie. Każdy woli mieć mniej obowiązków i odpowiedzialności, za te same pieniądze. Ludzie przestają się starać.
I ostatni, ale najważniejszy pierwiastek prawny:
Podstawowa zasada prawa rzymskiego mówi: „Chcącemu nie dzieje się krzywda”. Umowa o pracę jest podpisywana przez DWIE DOROSŁE OSOBY. Jeśli dla którejś ze stron umowa taka jest niekorzystna, to jej nie podpisuje i już. Jeśli godzę się na pracę za niską pensję, to znaczy, że albo chcę, albo tego potrzebuję i rząd nie ma prawa odbierać potrzebującemu tej możliwości, JASNE? Socjalistom może wyda się to głupie, ale są jeszcze ludzie, którzy wolą uczciwie zapracować na niskie wynagrodzenie, niż żyć na koszt innych. A ci, którzy nie chcą, mogą iść na bezrobocie z własnej woli, a nie dlatego, że rząd nie pozwala ich zatrudnić.
Czy coś pominąłem?
Stary, ale Cię naszło w nocy, niezła wena. Nie mam niestety czasu, aby się rozpisywać, ale powiem tyle, że mam bardzo podobne poglądy do twoich i miło by było kiedyś pogadać na ten temat. Pracuj nad blogiem, a ja może dodam jeszcze kilka komentów po egzaminach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jakub :)
gg 8377321
Fajnie,że zacząłeś pisać bloga, kojarze Cie z komentarzy na blogu Korwina
OdpowiedzUsuń.
Co do płacy minimalnej, to wszystko racja plus zupełnie nie ma sensu w przypadku gdy mamy zasiłki socjalne - bo niejako kwota zasiłku jest taką płacą minimalną. Mało komu będzie sie chciało robić taniej niż wyskość zasiłku.
Fajna inicjatywa, blog godny kontynuowania, poglądy Kolego mamy identyczne aczkolwiek dałeś plamę z tymi autostradami, które na miłość boską powinny być budowane przez firmy prywatne a nie państwo. Notabene państwo właśnie już je usiłuje budować i co z tego wychodzi? Najdroższe nie mające nic wspólnego z autostradami jezdnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Napisz teraz na temat pomocy biednym i
OdpowiedzUsuńczy pomoc powinna być dobrowolna czy też narzucona odgórnie.
Myślę że najważniejszą z punktu widzenia socjalizmu, własnością wolności, jest wolność pomocy potrzebującym osobom.
płaca minimalna nie jest złem, na zachodzie istnieje co takiego, ale JEST TO MINIMALNA PŁACA GODZINOWA, eliminuje to wszystkie absurdy w stylu 1/2, 1/4, 1/8 etatu, masz płace minimalną, ale za tyle ile przepracujesz.
OdpowiedzUsuńAnonimie: To jeszcze gorzej, chyba nie przeczytałeś ze zrozumieniem - u nas jest chociaż taka furtka prawna by zatrudnić kogoś na pół etatu. Z płacą minimalną za godzinę nie ma możliwości zatrudnić kogokolwiek do produkcji poniżej narzuconej opłacalności!
OdpowiedzUsuńwiększych bzdur nie czytałem ponad 15 lat prowadzę firmę i u mnie minimalna płaca to 2380zł brutto jakoś się rozwijam poszerzam działalność wykazuje zyski a pracownicy są zadowoleni z pensji , chętnie pracują, może willi nie wybudowałem w rok jak inni wyzyskiwacze ale zajęło mi to 4 lata a na bmw odkładałem 5 lat. Staszek nie wciskaj ludziom bzdur , ze bezrobocie wzrośnie jak minim- wzrosną pensje ,jakoś przez ostatnie 4 lata nie było znaczących podwyżek a bezrobocie rośnie w zastraszającym tempie nadal , tutaj tylko dobrze mówisz "Temu pierwszemu trudno będzie się pogodzić ze zmniejszeniem swoich zysków" czyli wyzyskiwaczowi dalej piszesz "i odbije to sobie na cenach usług " a tu się nie zgodzę z tobą , niech wyzyskiwacz podnosi ceny zobaczymy ile będzie miał klientów , eksport- import tez istnieje ,to nie tak jak myślisz - widzę ze nie zjeździłeś świat tak jak ja i wiem ze w innych krajach ludzie dużo zarabiają a ceny towarów i usług są śmiesznie niskie ,PRACOWNIK GDY WIECEJ ZARABIA TO WIECEJ WYDAJE A JAK WYDAJE WIECEJ TO ZWIEKSZA SIE ZAPOTRZEBOWANIE NA TOWARY I USLUGI A JAK ZWIEKSZA SIE ZAPOTRZEBOWANIE TO MUSZA POWSTAWAC NOWE STANOWISKA PRACY , a szef taki jak ja zarabia na obrocie a nie na wysokich cenach , i wszyscy zadowoleni !!! dalej piszesz ze "ZAWSZE wygra student. " jasne prawdę mówisz bo wyzyskiwacze zawsze chcą kogoś wydymać a najlepiej jest wydymać młodego i głupiego tym bardziej ze nie płaci za niego ZUS , ani umowy a nawet pensji- po paru dniach kopa na odchodne ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam JK
Ludzie, którzy walczą o wyższą płacę minimalną po prostu nie wiedzą o czym mówią. Wydaje im się, że pracodawcy biorą pieniądze z powietrza... Cały ten cyrk przez odrzucenie zasady "volenti non fit iniuria!"
OdpowiedzUsuńJK to zgodnie z twoja teoria nalezy dac place minimalna po 100.000 zł miesiecznie na głowe i polska bedzie krajem mlekiem i miodem płynąca.
OdpowiedzUsuńŚmiać mi się chce jak słyszę takie komentarze. Świat zjeździłem i wszystko widziałem. Bo poznałeś może ze 100 osób za granicą i znasz cały świat. Bo prowadzisz firemkę, to możesz walczyć z prawami makroekonomii.
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, że ceny usług są powiększone przez podatki i przeróżne regulacje. I jeśli wydaje Ci się, ze jak ktoś podniesie cenę, to straci klientów, to się grubo mylisz. Bo koszty rosną dla każdego, a nie dla jednego przesiębiorcy i wszyscy podnoszą ceny.
I co z tego, że pracownik zarobi więcej, jak ceny wzrosną i więcej nie kupi, więc nowe stanowiska pracy nie wzrosną. Dlatego właśnie u nas następuje inflacja i mała jest siła nabywcza.
Postulat iście socjalistyczny, tak jak cała Solidarność i wogóle każdy związek zawodowy. Z założenia wstępują do nich najsłabsi pracownicy,którzy nie potrafia wypracować swoimi skromnymi możliwościami większych pieniedzy. Ipomyśleć,że to oni rozwalili komunę
OdpowiedzUsuńStaszku, uważam że dobrze byłoby rozpatrzyć "płacę minimalną" pod względem księstwa Luksemburg, które obecnie posiada chyba najwyższą ustaloną ustawowo płacę minimalną w Europie - i dość ciekawym jest, że ta ustawa dotyczy jedynie osób niewykwalifikowanych.
OdpowiedzUsuńMoże ma to na celu powstrzymać raczej przed napływem niewykwalifikowanych imigrantów?
Zawsze zastanawiało mnie coś, co opiszę poniżej. Może ktoś mi to jeszcze po roku czasu wyjaśni. Mianowicie, jak to jest... W niektórych krajach Europejskich (we wszystkich, w których byłam) ceny produktów są na porównywalnym poziomie, co w takiej Polsce (jedne są tańsze, inne trochę droższe). W erze globalizliacji prawie wszystko importuje się z Chin, czy z innych krajów, ale rzadko jest tak, aby producent był skazany na surowce pochodzące tylko z danego kraju, a hurtownik, czy detalista, produkty tylko od krajowego producenta. Mamy więc duży globalny rynek, na którym ceny są do siebie zbliżone, przeliczane tylko na różne waluty. Skoro tak, to można uznać, że różne firmy z podobnych branż mają podobne przychody. Dlaczego więc, w UK, gdzie spędziłam trochę czasu, telewizor mogę kupić taniej niż w Polsce, a tego samego brytyjskiego dystrybutora telewizorów stać na to, aby płacić pracownikowi 4, 5-krotnie więcej niż polskiego dystrybutora, który będzie ponadto narzekał, że jak wzrośnie płaca minimalna (która obecnie jest na poziomie "za mało by żyć, za dużo by umrzeć"), to on będzie musiał zwalniać, zbankrutuje, etc? (Oprócz tego, że oczywiście Polski dystrybutor telewizorów musi oddać drugą pensję pracownika państwu...). Czy to tylko chciwość i wyzysk w czasach wysokiego bezrobocia? Czy jakieś prawo ekonomii, o którym nie słyszałam? Jeśli to chciwość i wyzysk, to czy wzrost pensji minimalnej w PL z poziomu głodowego na nieco wyższy spowodowałoby masowy upadek firm, wzrost bezrobocia, cen i kolejną falę kryzysu? Czy to ma odniesienie do obecnych polskich realiów? Chciałabym, aby ktoś mądrzejszy odemnie mi to wyjaśnił. Z góry dziękuję.
OdpowiedzUsuń"PRACOWNIK GDY WIECEJ ZARABIA TO WIECEJ WYDAJE A JAK WYDAJE WIECEJ TO ZWIEKSZA SIE ZAPOTRZEBOWANIE NA TOWARY I USLUGI A JAK ZWIEKSZA SIE ZAPOTRZEBOWANIE TO MUSZA POWSTAWAC NOWE STANOWISKA PRACY "
OdpowiedzUsuńTo tylko pozór jeśli pracownik więcej zarabia i wydaje to pracodawca zarabia mniej i mniej wydaje. Wydatki pracodawcy tak samo generują zapotrzebowanie.
Do tego co wyzej telewizory produkuje sie głównie w Polsce. Nie wiem dlaczego tam sa tańsze telewizory. Ostatni czytalem artykul w gazecie jak to anglicy kupuja telewizor Polskiej firmy Manta. Zagraniczne koncerny tez maja u nas swoje fabryki.
cyatat
"Według prognoz Instytutu Rynku Elektronicznego w 2010 r. w Polsce może powstać 38 mln telewizorów, co będzie stanowiło 77 proc. zapotrzebowania rynku europejskiego."
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,5416506.html