W blogu Port full of imaginative holes, autor omawia pewną (nie swoją), błędnie postawioną tezę, że skoro większość osób biorących heroinę pali też lub paliła marihuanę, zatem oczywistym jest, że palenie marihuany prowadzi do uzależnień od narkotyków twardych (proszę przeczytać artykuł).
Korelacja nie jest jednoznaczna z implikacją.
Znany przykład: w pożarze, w którym uczestniczy więcej wozów strażackich, ginie więcej ofiar - to jest korelacja. Ale wyciąganie wniosku, jakoby większa ilość wozów była przyczyną dużej ilości ofiar jest głupotą. Oba te zjawiska mają wspólne źródło w wielkości pożaru:
Im większy pożar tym więcej wozów uczestniczy w akcji i tym samym więcej ofiar.
I analogicznie w przypadku opisanym w cytowanym blogu: Zażywanie marihuany czy heroiny ma często wspólne źródło. Czyli skłonność do używek, ciekawość, chęć ryzyka, uległość wpływom innych, głupota itd. Ale to, że mają wspólne źródło, to nie znaczy że z siebie wynikają. Bo wśród tych samych ludzi też jest więcej alkoholików palaczy tytoniu, lekomanów, klientów wróżek, czy miłośników Hanny Montany.
Nie próbuję tutaj wykazać, czy palenie marihuany powoduje przejście do twardych narkotyków, czy też nie, bo nie wiem. Może jest zupełni odwrotnie. Może palenie trawki zaspokaja potrzebę doznań na tyle, że wręcz redukuje skłonność do innych używek. Tego też nie wiem. Ale wiem na pewno, że omawiana teza oparta tylko na czystej korelacji dwóch zjawisk, jest całkowicie nie do przyjęcia merytorycznie.
W innej dyskusji w Internecie, jakiś rok temu słyszałem podobny argument, że nakaz ubezpieczeń samochodowych jest dobry, bo tam, gdzie go nie ma, odsetek wypadków powodowanych przez nieubezpieczonych jest wyższy niż średnia. Ale dzieje się dlatego, że niektórzy są bojaźliwi i oni się ubezpieczają i jeżdżą ostrożnie, a inni są ryzykantami, którzy się nie ubezpieczają i jeżdżą brawurowo. Więcej: ci drudzy nie zapinają pasów! Ale przymus ubezpieczeń nie sprawi, że będą oni mniej ryzykować. Ponadto, skoro już i tak są ubezpieczeni i za ewentualne szkody płaci ubezpieczyciel, to jeżdżą jeszcze bardziej frywolnie.
Bardzo zatem apeluję o ostrożność w formułowaniu podobnych tez opartych na przypadkowej korelacji. Bo idąc tym tropem dojdziemy do wniosku, że należy zdelegalizować ziemniaki. Bo zarówno narkomani, ofiary pożarów, gwałciciele, jak i piraci drogowi, jedzą frytki.
Niesamowite, na jakie ciekawe blogi można trafić klikając w komentujących inne blogi :)
OdpowiedzUsuń(przyszedłem tutaj poprzez Twój komentarz ze strony http://magratgarlick.blogspot.com)
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=q90jCS9DKQw&feature=player_embedded
OdpowiedzUsuńPolecam wszystkim przeciwnikom narkotyków
Pierwszy artykuł z marihuaną w którym się z Tobą w pełni zgadzam Staszku.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kage