Na Onecie, pierwszego kwietnia można było przeczytać informację o tym, że rząd, by walczyć ze wzrostem cen cukru i paliwa wprowadzi ceny maksymalne na te towary. Artykuł ten mnie bardzo zaniepokoił. Sama historia była oczywiście żartem. Ale żartem nie była ankieta towarzysząca temu materiałowi.
Okazuje się bowiem, że cztery osoby na pięć, biorących w niej udział uznały ten pomysł z dobry, z czego zdecydowana większość za bardzo dobry. Aż strach pomyśleć, jaki byłby wynik tej sondy, gdyby wzięli w niej udział nie tylko internauci, wśród których mimo wszystko odsetek ludzi inteligentnych jest nieco wyższy niż w reszcie społeczeństwa.
To martwi, ale jest też niebezpieczne. Do wyborów zostało pół roku z hakiem, a osiemdziesiąt procent społeczeństwa to łakomy kąsek. Mam nadzieję, że nikt nie wykorzysta tej ankiety aby upichcić wyborczą kiełbasę, ani, co byłoby sto razy gorsze, faktycznie dłubać przy cenach tych produktów.
Konsekwencje takiego zabiegu mogą być różnorakie, ale za każdym razem negatywne.
Scenariusz pierwszy - rząd ustala ceny maksymalne, a różnica między ceną faktyczną produktu a ceną ustaloną przez rząd jest subsydiowana z podatków. To oznaczałoby okradanie ludzi nie posiadających samochodu na poczet tych, którzy je posiadają. Ponadto faktyczny koszt benzyny wzrósłby, ze względu na koszta administracyjne.
Scenariusz drugi - rząd zakazuje sprzedaży produktów po cenach wyższych niż ustalone, ale ich nie dotuje. Skoro zatem wartość kilograma cukru ma być wyższa niż jego cena, to po prostu nie opłaca się go sprzedawać i znika on z półek. Albo, co sprytniejsi handlowcy, wprowadzą promocję: "Kup pudełko zapałek za siedem złotych, a otrzymasz kilo cukru gratis". Konsekwencją tego będzie ustalenie ceny maksymalnej na pudełko zapałek i tak dalej, aż cały rynek będzie podlegał regulacjom.
Prima-Aprilisowym żartem nie jest jednak ciągłe nam wmawianie, że ceny idą w górę przez spekulantów. To jest po prosu łgarstwo, o czym już swego czasu pisałem tutaj.
Ja tylko chciałem napisać, że wciąż czytam. Po prostu nie komentuję. Trzymaj tak dalej.
OdpowiedzUsuńPopieram. Rozesłałem bloga kilku znajomym. Zawsze te kilka głosów na rozsądek w jesiennych wyborach.
OdpowiedzUsuń