środa, 11 maja 2011

Ofiary demokracji cz. 1

Obecnie powstaje mnóstwo teorii związanych ze śmiercią Bin Ladena. Z braku dokumentacji mówi się, że akcja, którą w zeszłym tygodniu żył cały świat, to lipa, że zabito kogoś innego, że Osama nie żyje już od dziesięciu lat, że był agentem CIA, że w ogóle nie istniał, albo, że diabli wiedzą co jeszcze. Winę za te niedopowiedzenia ponosi przekleństwo dzisiejszych czasów, czyli demokracja.

Załóżmy, że Bin Laden już od dziesięciu lat wyleguje się w raju wśród tłumu dziewic i że rząd USA cały czas o tym wiedział. Dlaczegóżby miał udawać, że jest przeciwnie? Po to, żeby między innymi usprawiedliwić przed społeczeństwem wojnę. Trzeba wymyślić jakąś górnolotną misję dla żołnierzy, jak walka z terroryzmem. Wyborcy pokiwają głowami, powiedzą, że słusznie, że tak trzeba i przejdą nad tym do porządku dziennego.

Skoro jednak podawane przez rząd przyczyny nie są prawdziwe, to o co jest ta wojna?. Jeżeli rząd sili się na wymyślenie kłamstwa, by społeczeństwo zaakceptowało wojnę, to OCZYWISTYM jest, że prawdziwa przyczyna wojny jest nie do zaakceptowania przez przeciętnego wyborcę. Czyli na przykład wojna o ropę.

I tu tkwi sedno problemu. Monarcha w takiej sytuacji, zamiast wydawać pieniądze na bajkopisarzy i fałszerzy, mówi wprost: "Wypowiadamy wojnę Naftostanowi, bo oni mają ropę, której my potrzebujemy!" Część ludzi powie, że to bardzo dobrze, bo będziemy bogatsi, inni mówią, że to źle dla kilku baryłek zabijać ludzi, a większość w ogóle się nie przejmie, bo się nie znają na polityce (w monarchii nie muszą, ten problem spoczywa na fachowcu). I nawet, gdyby 99 procent społeczeństwa uznało to za błąd - nikt oprócz monarchy nie ma nic do powiedzenia i kropka. Zatem nie ma najmniejszej potrzeby nikogo okłamywać ani nikim manipulować. A jeśli monarsze nie chce się tłumaczyć to zamiast bajdurzyć nie mówi nic i koniec.

W takiej sytuacji Jerzy III, z bożej łaski XLII Król USA, dziesięć lat temu byłby ogłosił śmierć Bin Ladena ku ogólnej uciesze ludu, a wojnę prowadziłby swoją drogą.

Może i Bin Laden umarł 10 lat temu, ale prawda umarła dużo wcześniej.

Ofiary demokracji cz.2

3 komentarze:

  1. Świetny wpis, ale należy jeszcze dodać, że gdyby decyzja monarchy rzeczywiście nie podobała się 99% społeczeństwa, to zawsze ktoś może przeprowadzić zamach, otruć go, bądź w skrajnych przypadkach przeprowadzić rewolucję. Podczas gdy w demokracji paradoksalnie nie mamy żadnego wpływu na poczynania polityków, bo wystarczy że przekonają media aby powiedziały ludziom co innego, a wiadomo że kłamstwo powtórzone 1000 razy przez państwowych dziennikarzy staje się prawdą...

    OdpowiedzUsuń
  2. A propos demokracji. Czy was też szlag trafia jak w swięto Konstytucji 3 Maja musicie(chyba, że zatkacie uszy) wysłuchiwać piewców demokracji z miłościwie nam panującym Bronkiem Bul-Komorowskim na czele?

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Medival- w pełni się zgadzam,

    @ Artykuł Natomiast choć jestem bardziej za monarchią(bo o własne się dba) niż demokracją (czyje? wszystkich? czyli niczyje- to ja wezmę) to Staszku- i monarchię i demokrację tworzą ludzie. W monarchii jest o tyle dobrze, że ta władza nie jest bezosobowa, jednak ciągle człowiek pełni stanowisko.

    A nasz naród już wielokrotnie pokazał, że do polityki się nie nadaje- a już szczególnie nie do rządzenia kimkolwiek/czymkolwiek.

    Spójrzcie na Japończyków- tam premier zrezygnował z pensji urzędniczej! Choć katastrofa to w żadnym stopniu nie była jego wina! TO się nazywa honor i miłość do ojczyzny! Dopóki naszemu ogółowi tego brakuje (i pewnie już nie wróci- PRL wykonał swoje zadanie) to nie ma co mówić o silnej i prężnej Polsce

    pozdrawiam
    Kage

    OdpowiedzUsuń