piątek, 13 maja 2011

Ostanie się tylko najlepszy

Natknąłem się niedawno w sieci na dyskusję w TVP na temat broni. Sama dyskusja to dłuższy temat. Moją uwagę przykuł fragment wstawionego reportażu.

Pokazuje on scenę nagraną amatorską kamerą, w której jeden kierowca zatrzymuje drugiego, który najwyraźniej czymś go uraził. Podchodzi do jego samochodu, ofukuje go w kilku nieprzyjemnych słowach, oklepuje mu maskę otwartą dłonią, po czym wraca do swojego wozu. Komentarz do tej scenki jest następujący:

Co by było, gdyby obaj panowie mieli broń? Co by było, gdyby nawet tylko jeden z nich był uzbrojony?

Już odpowiadam: Gucio! Agresor może i nie miał broni, ale zapewne ma ręce. Mógł trzasnąć drugiego kierowcę w twarz. Nie zrobił tego. Dlaczego? Mógł też wyjąć z kieszeni gwóźdź (klucz, monetę, zapalniczkę) i złośliwie zarysować lakier samochodu swojego winowajcy. Nie uczynił tego. Dlaczego?

Możliwe odpowiedzi sprowadzają się do dwóch:

a) Nie jest całkowicie zdziczałym bęcwałem, za jakiego uważają go czerwoni i uznał, że rękoczyny są zbyteczne w tej sytuacji i dobitne zwrócenie uwagi powinno wystarczyć.

b) Chciał to zrobić, ale powstrzymał się ze względu na grożące mu konsekwencje prawne.

Moje pytanie brzmi: W której z powyższych sytuacji dżentelmen ów miałby sięgnąć po pistolet i zastrzelić tego drugiego?

a) Sprawa jest zbyt błaha, by trzepnąć gościa w twarz, no chyba że miałby pistolet, wówczas, czemu nie, zastrzeli pirata drogowego.

b) Nie przywalił gościowi, za co groziłoby mu do roku więzienia, nie zarysował mu fury, co skończyłoby się pewnie grzywną, ale jest bardziej niż chętny, żeby zamordować go z zimną krwią, za co czeka go 25 lat więzienia. Z legalnej, zarejestrowanej broni oczywiście.

Coś mi się tu nie klei. Gość normalnie pokrzyczał, powygrażał i poszedł. Skąd komuś może w ogóle do głowy przyjść, że gdyby miał pistolet doszłoby do czegoś więcej?

My mówimy jasno: dostęp do broni tak, ale wraz z odpowiedzialnością. Dlatego domagamy się surowych kar za zabójstwo, z karą śmierci włącznie. Socjalistom natomiast się wydaje, a przynajmniej tak sugerują przy każdej nadarzającej się okazji, że my chcemy dać wszystkim pistolety ze słowami: "Idźcie kochanieńcy sobie postrzelać. Od dzisiaj wolno."

W takiej sytuacji faktycznie, tak jak nas próbują przekonać, dwa dni po wprowadzeniu powszechnego dostępu do broni wśród żywych pozostanie jedynie Chuck Norris, który będzie miał 7 miliardów ciał do zakopania. Z półobrotu oszywiście!

5 komentarzy:

  1. Ja od siebie bym takiemu delikwentowi odpowiedział że nawet jeśli ten kierowca miał broń i zastrzelił tego drugiego to nalażałoby go wsadzić za kratki na dożywocie(ale prawdziwe dożywocie, ma zdechnąć w więzieniu a przy tym zaproponować mu odkupienie w rodzaju prac społęcznych) albo kula w łeb/powiesić pozostawiam w gestii sądu-zależy czy uznałby czy było to w afekcie czy nie. Zawsze trzeba przy takiej debacie powtarzać że każdy powinien mieć prawo posiadania broni ale przy tym każdy musi mieć świadomość że za morderstwo jest kara śmierci!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie o broni pisałem dziś na swoim blogu... Dodałem też notkę o mitach skandynawskich.

    www.wolnosc-wlasnosc-sprawiedliwosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisze ten komentarz po raz drugi postaram się napisać mniej więcej to samo:
    Nawet jeśli ten kierowca miła broń i zastrzelił tego drugiego to co z tego dożywtnie więzienie/kara śmierci(trzeba oczywiście pozostawić to w gestii sędziego). Jeśli rozmawiamy na temat legalizacji posiadania broni trzeba to powiedzieć jasno i stanowczo wraz z wolnością do posiadania broni trzeba przywrócić kare śmierci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kara śmierci powinna być za morderstwo a nie za zabójstwo. Po za tym całkowicie popieram legalizację broni oraz przywrócenie kary śmierci (ale za morderstwo, nie za zabójstwo!).

    OdpowiedzUsuń
  5. Także uważam, że kara śmirci powinna czekać na mordercę, nie na zabójcę.

    OdpowiedzUsuń