środa, 7 grudnia 2011

Feminizm a duże piersi

Pod choinkę lalka zamiast walecznego Bakugana dla synka, auto zamiast różowego konika dla córeczki - proponują feministki. Ich zdaniem taki prezent dobry byłby na początek rewolucji w wychowaniu maluchów. A wszystko po to, by usunąć nierówności płci.

To można przeczytać na stronie Metra w wywiadzie z panią Marią Kahlau pod tytułem "Feministki nie chcą wychowywać synów na twardzieli".

Nie mam zamiaru w żaden sposób krytykować sposobu w jaki pani Kahlau wychowuje swojego dwuletniego syna - z prostej przyczyny, że jest to jej syn i mnie ani nie obchodzi, ani obchodzić nie powinno, jak jest traktowany, na kogo wyrośnie, czy będzie umiał wbić gwóźdź w ścianę i czy jakaś kobieta zechce na męża zniewieściałego chłoptasia, który nie będzie jej w stanie obronić przed napastnikiem, a co najwyżej przed wirusami - podając napastnikowi prezerwatywę.

Zresztą nawet jak nie będzie w stanie zdobyć sobie wartościowej kobiety, to nic - na pewno Bartek świetnie ułoży sobie życie z synem jakiejś innej feministki.

W całej sprawie dwie rzeczy mnie zastanawiają, a jedna wręcz fascynuje.

Zastanawia mnie w jaki sposób podarowanie chłopcu lalki, a dziewczynce autka ma być krokiem w kierunku wyrównania "nierówności płci". Wyrównaniem mogło by być podarowanie obojgu lalki, albo podarowanie obojgu autka, albo jeszcze lepiej - samochodu dla lalek. Owszem wówczas może i byłoby to jakieś "wyrównanie".

Ale tutaj jest proponowany krok nie w kierunku -, tylko krok daleko poza wyrównanie płci, czyli całkowite odwrócenie ról. I to jest dalece gorsze od "nierówności", z którą do czynienia mamy mieć obecnie, bo nie dosyć, że nierówność zostaje zachowana (bo chłopcy się bawią lalkami w przeciwieństwie do dziewczynek, które się bawią samochodzikami), to na dodatek jest ona jeszcze wynaturzona i postawiona na głowie. Bo obecna różnica między płciami jest całkowicie naturalna i zdrowa.

Ale oczywiście feministkom to nie przeszkadza, bo, podobnie jak wszelkie inne postępowe istoty, są przeciwne temu co zgodne z naturą, tradycją, czy zdrowym rozsądkiem. Równie dobrze można by dążyć do równości zwierząt i zmusić wilki do żarcia trawy, a żubry do polowania na zające. Zapewne zapanowałaby równość między anemicznymi drapieżnikami a wściekłymi krowami. I te, i te miałyby równe rozwolnienie.

I to mnie fascynuje - ten upór w robieniu czegoś wbrew naturze. To jakiś rodzaj opóźnionego buntu młodzieńczego. A że trzydziestoparolatce nie przystoi buntować się przeciwko rodzicom, to trzeba buntować się wszystkiemu na czym świat stoi, podmieniając to głową.

Zdaję sobie sprawę, że podział ról na męskie i żeńskie obecnie nie ma aż takiego znaczenia, jak tysiąc, czy milion lat temu. Mężczyzna nie musi być silny ani inteligentny, nie musi polować, ani wojować, by zapewnić pożywienie i bezpieczeństwo swojej żonie - może być księgowym, psychologiem manikiurzystą albo prezenterem TVNu. Kobieta nie musi się już opiekować dziećmi - może je oddać do żłobka, albo zostawić z mężem, korzystającym z urlopu ojcowskiego, zwanego przez analfabetów "tacierzyńskim". Ale pewne zachowania, pewne cechy i pewne instynkty są zakodowane nieco głębiej niż nowoczesny model rodziny.

Zmiana wychowania na pewno tych cech nie wyruguje - może jedynie wprowadzić w zakłopotanie. Powstaje bowiem błąd - konflikt pomiędzy wychowaniem dziecka, a tym co je "pociąga". Pomiędzy naturalnymi potrzebami i zdolnościami, a czynnikami tłumiącymi owe. I to ten konflikt upośledza, a nie jakaś wymyślona "nierówność". Bo w żyłach dzisiejszych chłopców płynie ta sama krew, która płynęła w żyłach dawnych wojowników, ich pradziadów - prawdziwych mężczyzn. A w żyłach dzisiejszych dziewczynek płynie krew dawnych niewiast, dam i białogłów. Ja uważam, że to jest piękne i wspaniałe. A feministki chcą to zniszczyć. W imię czego? Nie wiem. Naprawdę - nic nie przychodzi mi do głowy.

Oprócz wielkich piersi.

Dlaczego mężczyźni wolą kobiety z obfitymi biustami i krągłymi biodrami? Bo od milionów lat kobieta z szerokimi biodrami łatwiej znosiła poród, który był też bezpieczniejszy dla samego dziecka, a kobieta z dużymi piersiami produkowała więcej pożywienia. W związku z tym amatorzy kobiecych kształtów mieli liczniejsze i zdrowsze potomstwo niż amatorzy chudzinek. I z pokolenia na pokolenie liczba tych pierwszych (a także liczba krągłych kobiet) rosła stosunkowo szybciej niż tych drugich.

Dzisiaj oczywiście, podobnie jak tradycyjny podział ról, wielkość biustu czy pupy nie ma tak wielkiego znaczenia jak onegdaj. Ryzyko zgonu przy porodzie jest minimalne, a jak kobieta ma za ciasną miednicę, to się przeprowadza cesarskie cięcie. Mamy też masę kaszek dla niemowlaków, które są tak samo, jeśli nie bardziej pożywne od mleka matki i na dodatek mają smak banana. A mimo to mężczyźni ciągle oglądają się za dużymi piersiami i pupami. Dlaczego?

Bo, podobnie jak różnice między płciami, ich gusta nie są uformowane przez dzisiejszy styl życia, chwilową modę, czy kaprys matki. Tylko przez rozważne, cierpliwe i celowe działanie Matki. Matki Natury.

Jakie efekty przynosi siłowanie się z naturą, bardzo elegancko i zabawnie przedstawia poniższa reklama. Nie trzeba znać angielskiego, żeby zrozumieć jej przesłanie:

23 komentarze:

  1. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałem wczoraj ten artykuł w metrze i nie tylko mi się nóż w kieszeni otwierał...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój roczny syn jak dorwie lalkę to wali nią o ścianę lub gryzie. Za to klockami chętnie manipuluje a już przede wszystkim uwielbia otwieranie klamek i klikanie w przełączniki światła. Ma już zmysł techniczny :-) Czy to się feministkom podoba czy nie kobiety zawsze będą się różnić od mężczyzn. Dodatkowo mężczyźni jakoś sobie poradzą w sfeminizowanym świecie dzięki genowi rywalizacji - jak ten chłopak w reklamie. Tylko że to nie będzie najlepszy świat i wiele osób będzie się niepotrzebnie męczyć.
    Wiem tyle, że mój syn na pewno będzie miał w życiu trudniej niż ja i nie dotyczy to wyłącznie ekonomii ale chociażby trzeba go dobrze przygotować na feminizm...

    OdpowiedzUsuń
  4. Generalnie zgadzam się ze wszystkim co Pan napisał w tym wpisie... ALE

    cechy męskie i kobiece nie są w najmniejszym stopniu mniej ważne. Agresywność u mężczyzn dla przykładu nie miała zastosowania tylko do polowania. Mężczyźn i np nadal jeżdżą samochodami. Ten kto jeździ lepiej wygra konkurencję z gorszym kierowcą. Oczywiście nie jest to niezbędne do przetrwania Jednak sama agresywność tak! Mężczyźni nie agresywni, ze względu na to, ze się nie realizują w życiu (agresywność to skłonność do podejmowania ryzyka oraz nieustępliwość), popadają w kompleksy, psychozy, głosują na SLD itd itd itd To często kończy się samobójstwami, dewiacjami, skłonnościami sadystycznymi i wieloma innymi "zaburzeniami".

    Kobiecość jako cecha charakteru również nie straciła na znaczeniu. Można oddać dziecko opiekunce, ale dziecko najlepiej czuje się z matką. Fizycznie z reszta też nie bo dużo więcej rzeczy można teraz... naciągać, podciągać, uwypuklać, wycinać, poprawiać, makijażem przykryć itd itd Ale świat "zmalał" Więc konkurencja wzrosła ;) Dawniej wystarczało by kobieta była najlepsza w jaskini (gdzie miała kilka konkurentek) lub we wsi (kilkanaście konkurentek) Teraz w pierwszym lepszym mieście kobieta by uwieść swojego wymarzonego mężczyznę musi tak naprawdę skosić kilka, albo kilkanaście tysięcy konkurentek minimum ;)

    Pozdrawiam i życzę jeszcze wielu tekstów!

    OdpowiedzUsuń
  5. Szanowny Autorze, skoro owo pacholę ma prawo SAMO decydować, jakimi zabawkami się bawi, to czemuż zarzucasz matce, że wtłacza go w "zniewieścienie"? Myślę, że troszkę przesadzasz. ;) Co do ewentualnego spotkania w przyszłości z napastnikiem, to zarówno mężczyzna, jak i kobieta powinni móc się obronić - albo przynajmniej PRÓBOWAĆ! Przemoc obronna jest czymś naturalnym - lub powinna być. Dla obydwu płci. A że niewiasta słabszą jest... Cóż, owszem, ale na pewno nie powinna patrzeć bezczynnie, jak jej "samiec" siłuje się z agresorem, tylko zajść tego drugiego od tyłu i wyjąć mu gałki oczne. :) Na przystawkę do obiadku jak znalazł. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Droga Kiro,
    Jakże mocno widać, że jesteś niewiastą. Dla faceta zwycięstwo w pojedynku o honor (np swojej kobiety) osiągnięte nieczystymi sztuczkami jest warte mniej niż zostać pokonanym.

    Ja myślę, że to nie matka "wtłacza" go w zniewieścienie, tylko brak wyraźnej postaci ojca. Czekam tylko na kogo ten urwis wyrośnie. Bycie zniewieściałym chłopcem to chyba najlżejsze skrzywienie jakie może z tego wyniknąć. A za paręnaście lat może dane mi będzie sobie przypomnieć ten artykuł z metra i albo się zaśmieję, albo będę pełen podziwu dla chłopaka.

    Kot w gołębniku- chylę czoła i życzę powodzenia w wychowaniu syna.

    pozdrawiam
    Kage

    ps. Staszku. Coś ostatnio mało piszesz. Jeżeli brakuje Ci tematów to wiesz na co ja czekam od pół roku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Do Kiry:
    'czemuż zarzucasz matce, że wtłacza go w "zniewieścienie"?'
    Ja takiego zarzutu nie znalazem. Autor wyraźnie napisał, że nie ma zamiaru tego krytykować - zresztą bardzo słusznie - człowiek prawy nie powinien się mieszać w sprawy cudzego domu. Snuje tylko pewne przypuszczenia, z którymi trudno się nie zgodzić.
    Ale ja wierzę, że ten chłopiec i tak sobie w życiu poradzi. Świat potrzebuje projektantów mody, stylistów i baletmistrzów.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak czytam takie wywiady to nawet się cieszę, że ta cywilizacja umiera. Zasługujemy na koniec. Mam nadzieję, że nie zdążymy głupotą zarazić Arabów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Co do tego czy autor to oceniał, czy nie oceniał itd
    Czysty libertiarianin powie, że to ich wewnętrzna sprawa i tyle.
    Czysty konserwatysta powie, że ta pani po prostu jest nienormalna
    I tu pojawia się mój ukochany konserwatywny liberalizm mówiący: No ich sprawa, ale to nie znaczy, że z nimi wszystko w porządku ;)

    A co do chłopaka: całkiem prawdopodobne, że albo stanie się psychopatą, albo popełni samobójstwo. Nie zapominajmy, że większość jego kolegów będzie się z niego śmiać, dzień w dzień przez sporo ładnych lat. W domu też nie jest poukładane więc nic dobrego z tego nie będzie.

    do Kiry: Jeżeli będziesz w sytuacji, w której pomożesz swojemu facetowi to postaraj się zrobić to tak, żeby on tego nie załapał. Jesteśmy strasznie zakompleksieni na tym punkcie. jakby ktoś odgryzł mu jaja to uznałby to za wypadek... coś takiego natomiast mogłoby się na nim odbić na całe życie...

    OdpowiedzUsuń
  10. Cny Kage!

    O honor może walczyć jeden uzbrojony, wyszkolony i SZLACHETNY rycerz z drugim uzbrojonym i SZLACHENTYM rycerzem. Oczywiście nie chodzi mi o szlachetność urodzenia, tylko o przymioty ducha.

    A kiedy atakuje nas ludzkie ścierwo, to trzeba je potraktować gorzej od wściekłego psa. Nie ma żadnego fair play, nie ma absolutnie żadnego pojedynku. Jest normalna, zdrowa walka o przetrwanie. I tak się sprawa ma, kiedy jakiś śmieć zachowuje się agresywnie - także werbalnie!

    Gdyby obraził m n i e - słabowitą niewiastę ;) - jakiś napakowany byczek, to czy mój niespecjalnie napakowany chłopak ma się z takowym bić? Wybacz, wartość człowieka nie powinna zależeć od gestów. Kiedyś można było walczyć jak równy z równym, gdy jeden rycerz ośmieiił się źle powiedzieć o damie serca drugiego rycerza. Ale obecnie, kiedy wulgarne i chamskie ścierwo (tak, wiem, sama jestem wulgarna, pisząc w ten sposób) obraża KOGOKOLWIEK BEZ POWODU, nie ma mowy o tym, żeby szanujący się mężczyzna walczył z nim jak równy z równym. Bo do poziomu czegoś takiego nie warto się zniżać.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Stanku luby, pewien zacny pan często powtarzał (za kimś jeszcze innym, ale nie pomnę, za kim), że wszystko powinno być tak proste, jak tylko się da... ale nie prostsze. :) Widzisz... Ty właśnie wpadłeś w pułapkę upraszczania do bólu, bez sensu, głupio. Mój Ukochany ma sporo wad, jak to człowiek, ale jednej nie ma z pewnością: nie jest zakompleksionym frajerem, który nie umie nigdy przyznać się do słabości. I za to go szanuję. Między innymi.

    A Twoje sugestie, że z tego "biednego" chłopca będą się wyśmiewać... Tak, masz rację. Prości do bólu, ograniczeni ludzie często wyśmiewają się z osób, które są - o zgrozo! - inne. Uuuu! Inny! Czyli niemęski. Albo biedny. Albo niepijący. Albo gruby. Albo może - ach! straszne! - prawiczek w wieku 17-tu lat! Tak, Stanku, dzieciaki potrafią być durne i okrutne. Tak je szkolą durni i bezmyślni rodzice, nieuznający innego wzorca postępowania niż jeden, jedynie słuszny.

    I dlatego ten pikny kraj wygląda, jak wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  12. Do wszystkich "męskich" panów: Czy wy naprawdę ukierunkowywaliście swoje dzieci, czym i jak mają się bawić? Czy naprawdę zabronilibyście synowi (lub wyśmiali go) bawić się lalką???

    OdpowiedzUsuń
  13. moja 5-letnia córka bawi się autami.
    ostatnio 2-letni synek dostał tor wyścigowy z jednym autem-dźwigiem i 3 wyścigówkami.
    Jak synek się bawi, to auta się ścigają, jeżdżą i ot to mu chodzi.
    Jak córka się bawi, to dźwig jest mamą, a wyścigówki jej dziećmi, które jadą za mamą.
    Durne te feministki.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kira
    To nie są kompleksy to jest instynkt.

    Co do wyśmiewania się. Problem nie polega na tym, że będą się śmiać, bo zdrowy samiec by się sprężył i albo się ogarnął, albo im pokazał, ze się mylą (często wśród samców "pokazuje się i wyjaśnia" pięściami). Ten chłopak będzie za to nie będzie umiał zrobić ani jednego, ani drugiego, nie będzie umiał znieść krytyki, co więcej będzie dużo bardziej wrażliwszy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie uważam rozwiązywania sporów za pomocą siły za "zdrowie". Za to za (durnowatą i podszytą kompleksami właśnie) samczość - może i tak. Wielu chłopców jest słabych fizycznie. Mieliby się czuć gorsi, bo nie są w stanie sprostać prawu pięści? To mi już bardziej podoba się chłopak, który pokonuje przeciwników podstępem. Czyli ROZUMEM. To jest właśnie dobre, godziwe, rozsądne. Z chamami nie walczy się fair, po prostu traktuje się ich agresywne kundelki.

    Na krytykę narażeni są nie tylko mężczyźni, lecz i kobiety. I jakoś musimy umieć ją znieść.

    OdpowiedzUsuń
  16. ...traktuje się ich JAK...

    OdpowiedzUsuń
  17. I tym właśnie samce różnią się od kobiet ;) Jedni nie rozumieją świata drugich ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Stanek ma 100% racji. Jedni drugich mogą tylko próbować zrozumieć ale nigdy to się w pełni nie dokona.


    @Kira
    "Wielu chłopców jest słabych fizycznie. Mieliby się czuć gorsi, bo nie są w stanie sprostać prawu pięści?"

    Prawo rozumu, czy jak to nazwać, też nie jest sprawiedliwe, bo przecież część ludzi jest głupsza a część mądrzejsza. Wychodzę z założenia że to świat nie jest sprawiedliwy a my, ludzie, możemy tę sprawiedliwość próbować wprowadzać, chociaż to nie zawsze i nie wszędzie jest możliwe.
    Miałem w gimnazjum znajomego, który był typowym popychadłem. Był wątłej budowy, miał piskliwy głosik i nikt nie traktował go serio. Wszystko zmieniło się kiedy razu pewnego wreszcie się postawił. Co prawda jak zwykle obili mu głowę, ale zobaczyli, że nie jest to p***a i od tej pory nie zaczepiali go więcej. I tak to często wygląda. Zaczepia się nie tych, którzy są wątli, tylko tych, którzy siedzą cicho i mamy pewność, że nie "oddadzą"

    przytomny

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja znam historie, kiedy bito właśnie takiego, który się stawiał, a chłopcu, który udawał mazgaja, dawano spokój. Oczywiście uważam, że młodocianych agresorów powinno hamować dorośli. Przemoc jest dobra, kiedy się bronimy - tylko i wyłącznie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kira, ale Ty jesteś kobietą i oczywiście nie rozumiesz, że zniewieściały chłopak nie poradzi sobie w życiu. Zepchną go do rowu przy pierwszej okazji. Jako matka masz prawo takie brednie synowi sączyć, dopóki tworzysz zdrową rodzinę, gdzie ojciec powie "postaw się i oddaj".

    PS: Twoje historie są niewiarygodne, jako ze jesteś spoza męskiego świata. KAŻDY facet wie, że jak nie odda to będzie łatwym celem i ciotą.

    OdpowiedzUsuń
  21. Anonimowy, chyba nie pojmujesz, że to nie są moje historie, to są CZYJEŚ historie. Prawdziwe. :)

    Jeśli mamy do czynienia z bandą agresywnych gówniarzy, to powinni oni zostać ukarani. Bo później wyrosną z nich agresywni mężczyźni.

    Oczywiście masz rację z tym "postawieniem się". Ale to dotyczy obydwu płci. I często samo "postawienie się" nie wystarczy, dochodzi do bójki, a to oznacza, że należy po prostu ZWYCIĘŻYĆ. Czy to takie trudne do pojęcia?

    Nie wiem, o jakich bredniach piszesz. Mój syn (jeśli zechcę urodzić dziecko) nie będzie "zniewieściały", podobnie jak córeczka nie będzie delikatną damulką. Oboje mają umieć się obronić - siłą lub podstępem. Chyba to dobre podejście, nie sądzisz? Na tym polega szacunek do siebie - nie dajesz robić sobie krzywdy.

    OdpowiedzUsuń
  22. A w ogóle to o co się kłócimy? :)))

    OdpowiedzUsuń
  23. Wiesz co autorze ? Przy wyborze prezentu dla dziecka nie należy się kierować jego płcią ale zainteresowaniami. I tu ciekawostka bo już dzieci przed ukończeniem 18 miesięcy wykazują zainteresowania w danych dziedzinach - czy rodzice to wychwycą to już niestety kwestia osobnicza, a szkoda bo po co kupować chłopcu auto skoro woli kredki. Szkoda, że nie odwróciłeś sytuacji, bo talent wielu dzieci jest psuty przez opiekunów właśnie dlatego, że wybierają im zabawki jakimi wg nich ze względu na swoją płeć powinien się bawić. Żal.

    OdpowiedzUsuń