Włoskie media podały, że pochodząca z Grecji komisarz UE wystąpiła z tą inicjatywą, bo - jak stwierdziła - uwielbiany komisarz policji z Sycylii, znany z książek Andrei Camilleriego i popularnego serialu telewizyjnego, daje fatalny przykład upodobania do rybek, których połów niszczy ekosystem Morza Śródziemnego. Za karygodne uznała sceny, w których policjant w swym nadmorskim domu w Marinella serwuje swojej ukochanej oraz gościom ulubione małe rybki.
Uważa (Maria Damanaki - SzH), że jedzenie małych rybek przez tytułowego bohatera jest "nieetyczne" i "niedopuszczalne".
Proszę zwrócić uwagę na ten język: "fatalny przykład", "karygodne", "nieetyczne", "niedopuszczalne". Mocne słownictwo pod adresem fikcyjnego komisarza zajadającego się fikcyjnymi rybkami, złowionymi przez fikcyjnych rybaków. A problem z wyraźnym rozgraniczeniem fikcji i rzeczywistości, jak już pisałem omawiając podobny problem pani Elżbiety Radziszewskiej,fachowo nazywa się schizofrenią.
Skoro ktoś zdecydował się już na głoszenie takich idiotyzmów, to ja widzę w literaturze poważniejsze zagrożenia. Przecież w powieściach kryminalnych dokonywane są morderstwa. Pani Damanaki żal jest sardynek, ale godzi się na zabijanie w powieściach ludzi. A przecież morderstwo, w przeciwieństwie do konsumpcji sardynek JEST nieetyczne, niedopuszczalne i nie tylko karygodne, ale wręcz karalne.
Myślę, że pani komisarz powinna wystąpić z sugestią, by Herkules Poirot, zamiast morderstwami zajmował się poszukiwaniem zaginionych kotków, a Sherlock Holmes udzielał korepetycji z algebry i by raz na zawsze wyrugować z literatury wszelkich okrutników. W sumie wystarczyłoby, gdyby Raskolników obraził się na lichwiarkę, a Tybalt uszczypnął Merkutia w szczepionkę z całej siły.
Oczywiście zabójstwa to nie jedyne karygodne zachowania fikcyjnych bohaterów. Należałoby też całkowicie zmienić podejście do całej literatury. Nawet romansów. Przecież publiczna plaża, nawet o zmierzchu, gdy rozpalona tarcza słońca niknie powoli nad spokojną taflą bezkresnego oceanu, nie jest odpowiednim miejscem na to, by jego silne męskie dłonie delikatnie, acz pewnie pieściły jej blade, choć cudownie skąpane w czerwieni zachodzącego słońca, doskonale okrągłe, drżące niepewnością piersi. To przecież jest nieobyczajne zachowanie się w miejscu publicznym.
Czekam, kiedy postanowią na nowo przepisywać książki, tak, by w nowych wersjach nie było sardynek, żarówek, małych jabłek, papierosów, alkoholu i przekleństw. Książki, w których Romeo zakochał się w Juliuszu, a Kopernik była kobietą.
To już niedługo. Klasyczne filmy pokroju "Casablanki" już są "oczyszczane" z niepolitycznych zachowań bohaterów typu palenie papierosów. Za to kopulacja w filmach jest jak najbardziej polityczna dzisiaj.
OdpowiedzUsuńSzok! Babsko do leczenia!
OdpowiedzUsuńZ artykułu raczej nie wynika, że w tym wypadku pani komisarz występuje z propozycją do autora powieści jako "pani komisarz", czy też że robi to w imieniu UE. Należy ją raczej traktować jako przewrażliwioną czytelniczkę, której zdarzyło się być komisarzem : ).
OdpowiedzUsuńGdyby tak było, to co innego, Anonimowy. Ale po co w takim razie upubliczniła swoje wymysły? W najlepszym razie jest bardziej egzaltowana niż Ania z Zielonego Wzgórza.
OdpowiedzUsuńIdzie za przykładem pani Obamowej.
OdpowiedzUsuńPrzeciez Kopernik byla Kobieta!
OdpowiedzUsuńPS. Nie jestem wielbladem, bo mam tylko jednego garba.