czwartek, 5 lipca 2012

Ich ciała

Rządzący dokonują kolejnego zamachu na naszą wolność. W sejmie przeszła przy sprzeciwie tylko jednego posła, Marka Sawickiego z PSL, ustawa o zmianie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej.

Ustawa ta zakłada możliwość obowiązkowego szczepienia wszystkich obywateli. Lekarz będzie mógł, bez nakazu, siłą rzucić nas na ziemię, związać, rozebrać i wprowadzić do "naszego" organizmu ciała obce. "Naszego", bo w świetle tej ustawy organizmy, których używamy nie należą już do nas. My je dzierżawimy od państwa.

Chyba już tylko nasze umysły są naszą własnością, ale i tę własność władza stara się wymodelować do swoich standardów.

Szczepienia oczywiście będą się odbywały za "nasze" pieniądze. Wiele osób sugeruje, że doszło do wymiany prezentów między partiami parlamentarnymi a firmami farmaceutycznymi, czy kolejną próbę nachapania się naszym kosztem. Nie sądzę, by był to główny trop. Nakaz przymusowych szczepień nie jest do tego potrzebny. Kiedy trwała "epidemia" świńskiej grypy wiele krajów unijnych nie potrzebowało żadnych nakazów, by ograbić podatników i zakupić bardzo kosztowne szczepionki. Jedno z państw, chyba Francja, zakupiła ich więcej niż obywateli. Nie dlatego, że "musiało", tylko dlatego, że mogło.

Ba, brak przymusu wręcz sprzyja kradzieży, bo państwo zakupuje najpierw szczepionki dla wszystkich po bardzo zawyżonych cenach, a kto trzeba inkasuje łapóweczkę, szczepi się jednego na dziesięciu obywateli, a co się robi z pozostałymi 90 procentami szczepionek? Oczywiści utylizuje się je po bardzo zawyżonych cenach, a kto trzeba inkasuje łapóweczkę. Można zyskać dwukrotnie. Marnowanie tych preparatów na szczepienia to czysta strata.

Oczywiście, kto trzeba i tak zyska na tej ustawie, ale myślę, że chodzi o coś większego. Nie jestem pewien o co. Może by przyzwyczajać nas, że jesteśmy niewolnikami. Państwową własnością, z którą władza może zrobić wszystko. My jesteśmy jedynie królikami doświadczalnymi. Gorzej, bo doświadczenia na królikach służą rozwojowi nauki. Nawet prace doktora Mengele, mimo stosowania dużo drastyczniejszych metod, miały swój niesławny wkład w rozwój medycyny. Doświadczenie z którym obecnie mamy do czynienia ma na celu upodlenie nas. Bo pod przymusem szczepi się zwierzęta, a nie ludzi.

Nawet to co starają się nam wmówić, że zapis ten jest wprowadzany by zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby, jest bzdurą. Jeśli ja nie chcę się zaszczepić to stwarzam zagrożenie jedynie dla siebie. Jeśli zachoruję będę oczywiście zagrożeniem również dla innych, ale tylko dla innych niezaszczepionych. Czyli innych osób, które świadomie podjęły to samo ryzyko, co ja.

Jeśli nie życzę sobie wprowadzania do mojego organizmu ciał obcych, to nikt nie powinien mieć prawa, by mnie do tego zmusić. Jeśli jest inaczej to znaczy, że nie jestem wolnym człowiekiem.

Ze szczepionką na świńską grypę było tak, że jej producent nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za konsekwencje wynikłe z jej stosowania. Tym bardziej nikt nie będzie odpowiedzialny w przypadku obowiązkowych szczepień. No przecież trzeba, to trzeba. Po zastosowaniu tamtej szczepionki było odnotowanych kilka silnych reakcji alergicznych, część z nich śmiertelnych. Kto odpowie za zgony spowodowane obowiązkową szczepionką? Kto wytłumaczy matce, że jej dziecko zostało zabite "dla dobra ogółu"?

Dzisiaj przymusowe szczepienia, jutro przymusowe mikroprocesorki pod skórę. Nasz brat robi się coraz większy.

24 komentarze:

  1. Sam chciałem o tym napisać. Wygląda na to, że nasi właściciele robią się coraz bardziej łapczywi. Oby ta bańka pękła jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej przerażające jest to, że nic się nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej przerażające jest to, że ludzie wierzą, że takie przymusy są dobre i to dlatego właśnie nic się nie zmieni...

      Usuń
    2. Nie są dobre, ale w OBECNEJ sytuacji są logiczne.

      Usuń
  3. Ile jeszcze musi być wprowadzonych "ułatwień" by żaba wyskoczyła z gotujacej się wody? A może nie wyskoczy i zginie?
    Może czas najwyzszy zacząć ostrzyć kosy, panie i panowie rodacy ?

    MvS

    OdpowiedzUsuń
  4. PANOWIE! Dopóki istnieje tzw. darmowa - czyli składkowa - służba zdrowia, dopóty racjonalnym jest, że państwo dba o obywateli tak, jakby byli bezwolną trzodą. Jasne, że jest to wbrew wolności człowieka, ale logiczne z punktu widzenia "właścicieli" narodu. Najpierw się taki nie zaszczepi, a potem będzie jęczeć, że płaci składki i mają go leczyć. Ot, liberalizm...


    Od razu uprzedzam, że jeśli ktoś opowiada się za prywatyzacją służby zdrowia oraz dobrowolnym ubezpieczeniem, to niech bierze poprawkę na to, że czysty kapitalizm jest już niemożliwy i nie jest to rozwiązanie na masową skalę. Część (CZĘŚĆ - podkreślam!) schorzeń powinna być leczona za fundusze pochodzące ze swego rodzaju "podatku zdrowotnego". Nie ma bowiem zbyt wielu ludzi na świecie, którzy byliby w stanie zebrać forsę - choćby i w prywatnej ubezpieczalni - na leczenie absolutnie każdej choroby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro państwowa służba zdrowia leczy alkoholików, palaczy i piratów drogowych, dlaczego nie miałaby leczyć tych, którzy nie chcą się szczepić?
      Godząc się, by państwo szczepiło pod przymusem musisz również zgodzić się na to, by zakazało picia, palenia, jedzenia tłustych potraw, używania soli itd.
      Na jakiej podstawie piszesz, że czysty kapitalizm jest niemożliwy?

      Usuń
    2. Na takiej podstawie, że czytałam o "wtrącaniu się" państwa w sprawy biednych. Tzw. domy pracy istnieją od co najmniej XIX wieku.

      Od dawna pomoc "dobrowolna" mieszała się z państwową:

      http://www.seminare.pl/28/seminare28-273.pdf

      Państwo na razie leczy "wszystkich", ale brakuje na dłuższe terapie. Dlatego wkrótce albo będziemy faktycznie jeszcze bardziej pilnowani, jak dbamy o swoje zdrowie, albo część badań i wizyt stanie się odpłatna. I ja to popieram.

      Natomiast kompletną głupotą jest myśl, że byłbyś w stanie ubezpieczyć się od każdej choroby.

      Usuń
    3. Ludzie przez tysiące lat pisali na glinianych tabliczkach, a jednak przestali. To że coś trwa długo nie jest żadnym dowodem na to, że będzie trwało wiecznie.

      Dlaczego tylko część badań i wizyt miałaby być odpłatna?
      Na jakiej podstawie byłyby one klasyfikowane jako odpłatne, bądź nieodpłatne?
      Dlaczego myśl, że byłbym w stanie ubezpieczyć się od każdej choroby jest głupotą? I - co ważniejsze - dlaczego ktokolwiek miałby ubezpieczać się od każdej choroby?

      Usuń
    4. Anonimowy, zadajesz dziwne pytania. Teoretycznie za wszystko powinieneś płacić sam. Ale to jest złudzenie, które JKM sączy w umysły młodzików nieznających życia. Każdy ma SZANSĘ zachorować - ot, choćby na na raka. Czytałam w blogu pewnego pana, jak wygląda jego własne leczenie (w które wchodzi także mnóstwo analiz i innych pierdółek) w Irlandii. W jego przypadku koszty leczenia byłyby nie do udźwignięcia. A skoro w jego przypadku - to w przypadku pewnie z 70% społeczeństwa. Dlatego LEPIEJ jest w PEWNYCH przypadkach stawiać na leczenie za składki wszystkich obywateli.

      W naszej polskiej służbie zdrowia, pomijając już, że podejście do pacjenta jest często wysoce niezadowalające, mnóstwo forsy idzie "w pizdu", choćby dlatego, że przeznacza się ją na leczenie idiotów, którzy sami się wpędzają w choroby lub na opłacanie wizyt u lekarza ogólnego. Gdyby za każdą wizytę u takiego lekarza trzeba było płacić choćby 10 zł, to wyeliminowałoby to kolejki hipochondryków; no i nie są to w sumie duże pieniądze, więc jak ktoś naprawdę potrzebowałby iść do lekarza, to nie wahałby się. Tak samo powinno być w przypadku leczenia alkoholików czy narkomanów: częściowa lub całkowita odpłatność.

      Ale oprócz tego - podatek na "składkową służbę zdrowia". Właśnie dlatego, że leczenie pewnych chorób jest bardzo drogie (pamiętajmy, jak długo nawet sławni ludzie walczą z rakiem).

      Oczywiście CO konkretnie miałoby być refundowane, to już kwestia do ustalenia przez ekspertów. Ja rzuciłam tylko paroma ogólnikami. Oto link do ciekawego wpisu owego chorego na raka pana, w którym jest ciekawie opisany "złoty środek" pomiędzy totalną "darmochą" a płaceniem za wszystko z własnej kieszeni:

      http://retrospekcjewolanda.blox.pl/2012/05/Nie-tylko-tak-jak-w-Polsce.html

      Oczywiście możesz napisać, że masz gdzieś raka innych obywateli, a swojego będziesz leczyć za górę złota, którą powolutku zbierasz. ;) Ale wierz mi, CZASAMI solidarność społeczna popłaca. Rzadziej (znacznie!) niż częściej - ale jednak. (Np. tzw. solidarność międzypokoleniowa, rozumiana jako emerytalna piramida finansowa, jest fiaskiem.)

      Na koniec: jasne, że wszystko można zmienić. Ale zmiany mogą być lepsze lub gorsze. Nie należy się ani kurczowo trzymać przeszłości, ani wszystko "ulepszać" na siłę. Stawiajmy na ewolucję, nie rewolucję. :)

      Usuń
    5. To nie są dziwne pytania. To są pytania oczywiste i podstawowe. Jeśli nie zadałaś ich sobie analizując ten problem, to zwyczajnie wypowiadasz się o czymś, o czym nie masz pojęcia.
      Dlaczego chcesz zmuszać obcych mi ludzi, by płacili za leczenie mojego raka?
      Willa z basenem też jest droga, czy to znaczy, że mamy okradać wszystkich, by niekicznym postawić willę z basenem?
      Problem z ekspertami jest taki, że jeśli raz pozwoli im się o czymś decydować, to będą decydować o coraz większej liczbie spraw. Biurokracja zawsze komplikuje każdy proces.

      Masz rację, że solidarność społeczna czasami popłaca, ale gdy jest wprowadzona przymusem, to ani nie jest to solidarność, ani nie jest to społeczne.
      Dlaczego nie mógłby każdy sam decydować, czy wykupić ubezpieczenie zdrowotne czy nie i gdzie je wykupić? Dlaczego każdy sam, bez opłacania ekspertów, nie może ustalić, jakie choroby miałyby być nim objęte? Dlaczego uważasz, że urzędnik państwowy podejmie lepszą decyzję, niż sam zainteresowany?

      Ewolucja w socjalizmie jest niemożliwa. Aby zaistniała ewolucja konieczna jest różnorodność - tej różnorodności nie ma, jeśli jest tylko jedna droga ustalona przez urzędników.
      Jeśli każdy będzie mógł decydować o tym, w jaki sposób chce dbać o swoje zdrowie - tylko wówczas zaistnieje ewolucja.

      I zaległe:
      Dlaczego tylko część badań i wizyt miałaby być odpłatna?
      Dlaczego myśl, że byłbym w stanie ubezpieczyć się od każdej choroby jest głupotą? I - co ważniejsze - dlaczego ktokolwiek miałby ubezpieczać się od każdej choroby?

      Usuń
  5. "To są pytania oczywiste i podstawowe."

    No to czekam, aż podasz jakieś argumenty na poparcie swoich własnych zasad. Ogólniki mi nie wystarczają. Domagasz się ode mnie, bym Ci wszystko wyjaśniała, sam jednak nie masz solidnych podstaw, by twierdzić, że powinno być inaczej. Poza swoim światopoglądem - ale przecież każdy ma własny...


    "Jeśli nie zadałaś ich sobie analizując ten problem, to zwyczajnie wypowiadasz się o czymś, o czym nie masz pojęcia."

    Widocznie mam większe niż Ty, skoro czynisz takie oto porównania:
    "Dlaczego chcesz zmuszać obcych mi ludzi, by płacili za leczenie mojego raka? Willa z basenem też jest droga, czy to znaczy, że mamy okradać wszystkich, by niekicznym postawić willę z basenem?"

    Widzę, że dla Ciebie nie ma różnicy między luksusem a zdrowiem. No cóż, Twoja sprawa. Wobec tego na wojsko też nie powinniśmy się składać. Ani na policję. Albo inaczej - niech się składają ci, którzy chcą być chronieni, co Ty na to? Oto próbka Twojego rozumowania. :)


    "Problem z ekspertami jest taki, że jeśli raz pozwoli im się o czymś decydować, to będą decydować o coraz większej liczbie spraw. Biurokracja zawsze komplikuje każdy proces."

    Slogan. Jego banalność nie zmienia FAKTU, że jednak lepiej jest w pewnych kwestiach zaufać ekspertowi niż laikowi. Nie mówię, że o wszystkim ma decydować jakiś urzędas.


    "Masz rację, że solidarność społeczna czasami popłaca, ale gdy jest wprowadzona przymusem, to ani nie jest to solidarność, ani nie jest to społeczne."

    Ale kto Ci powiedział, że ludzie chcą płacić OSOBNO za swoje leczenie? Może chcieliby, by istniała jakaś odgórnie zarządzana firma, która by pomagała przetrwać najcięższe przypadki? :)

    Trudno jest polemizować ze 100%-owym korwinistą, który nie rozumie, że całkowitej wolności oraz "jeden za siebie, wszyscy - za nikogo" nie ma już od dawna. Jasne, że teraz mocno się z refundowaniem wszystkiego przegina, ale Ty ze swoją korwinowską ideologią przeginasz w drugą stronę. Też taka byłam 3 lata temu, jak się panem Korwinem zachłysnęłam, potem jednak zrozumiałam, że całkowity kapitalizm to mrzonka. Pisałam kilka razy, dlaczego.


    "Dlaczego nie mógłby każdy sam decydować, czy wykupić ubezpieczenie zdrowotne czy nie i gdzie je wykupić?"

    Nie byłoby źle, ale jestem niemal pewna, że pewnych chorób nie opłacisz ze swojego prywatnego ubezpieczenia. Zakładając, że trafisz na kryształowo uczciwą ubezpieczalnię, to w umowie na pewno wyszczególnią, co Ci będzie przysługiwało, a co nie.


    "Dlaczego każdy sam, bez opłacania ekspertów, nie może ustalić, jakie choroby miałyby być nim objęte? Dlaczego uważasz, że urzędnik państwowy podejmie lepszą decyzję, niż sam zainteresowany?"

    Widzisz, nie rozumiemy się. Nie jestem za przymusowym ubezpieczeniem. Jestem za podatkiem na te najpoważniejsze choroby, które można W KOŃCU, dzięki postępowi w nauce, wyleczyć (lub choćby powstrzymać ich rozwój). Czy to nie wspaniałe, że W KOŃCU wynaleziono lekarstwa na choroby, które kiedyś kosiły takie srogie żniwo? A te szczepionki, z których tyle osób się wyśmiewa - czy to nie one powstrzymały śmierć wielu osób (zwłaszcza młodych) na polio? Ale to wszystko kosztuje...

    Osobiście uważam, że nawet wizyty u lekarza ogólnego powinny być dla CHĘTNYCH po części refundowane. Profilaktyka jest bardzo ważna. Piszę: "po części", bo te 10-20 zł za wizytę to nic strasznego dla osób, które mają powód, by iść do lekarza. Ale już 60-90 zł za wizytę u prywaciarza to cena dla niektórych zaporowa.


    "Ewolucja w socjalizmie jest niemożliwa. Aby zaistniała ewolucja konieczna jest różnorodność - tej różnorodności nie ma, jeśli jest tylko jedna droga ustalona przez urzędników."

    To już inne zło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale na co mam podać argumenty? Ja nie postawiłem jeszcze żadnej tezy. Ty postawiłaś, więc to na Tobie spoczywa ciężar obrony. Przedstawiłaś ciekawą propozycję - a ja, nim przyznam Ci rację, chcę ją zrozumieć. A, podobnie jak Tobie, ogólniki mi nie wystarczają, więc pytam.

      Jaka według Ciebie, jest merytoryczna różnica między zdrowiem a luksusem w tym kontekście, oprócz tego, że w obu przypadkach nieliczni są beneficjentami kradzieży dokonanej na ogóle?

      Argument z wojskiem i policją jest chybiony. Jeśli ktoś nie ubezpieczy się medycznie, to ryzykuje jedynie swoim zdrowiem i życiem, zatem powinien mieć wolny wybór. W przypadku wojska i policji mamy do czynienia z tak zwanym dylematem więźnia: Jeśli nie zapłacę na ten cel, to zaoszczędzę pieniądze - ale jeśli każdy tak pomyśli, to wszyscy stracą.

      Tak, to że biurokracja komlikuje wszystko jest sloganem, ale jest sloganem prawdziwym. Masz rację, że "w pewnych kwestiach zaufać ekspertowi niż laikowi" ale mówimy tu o dwóch różnych kwestiach - laik odpowiada własnymi pieniędzmi za własne zdrowie, a ekspert, o którym Ty mówisz, wydaje cudze pieniądze na cudze zdrowie.

      Ponadto ekspert taki staje się doktorem mengele, który mówi, że uratujemy życie Kowalskiemu, a Zieliński może umrzeć. Osoba, która ma prawo podjąć decyzję jest nadczłowiekiem.

      "Ale kto Ci powiedział, że ludzie chcą płacić OSOBNO za swoje leczenie?" - Ja chcę płacić osobno i to mi wystarczy. Dlaczego nie dopuszczasz sytuacji, w której każdy ma wybór? Ja mógłbym odkładać pieniądze na własne leczenie, albo posłać za nie syna na dobre studia medyczne, a Ty mogłabyś korzystać z usług "odgórnie zarządzanej firmy, która by pomagała przetrwać najcięższe przypadki?" Dlaczego uważasz, że wiesz lepiej, co jest dla mnie dobre?

      Całkowity kapitalizm nie jest mrzonką. Działał bezbłędnie przez setki lat, dopóki idioci nie zaczęli wprowadzać socjalizmu siłą. A nawet jeśli byłby mrzonką, to ja wolę dążyć do ideału nawet wiedząc, że go nie osiągnę, niż pływać w całkowicie realnym szambie.

      Tak, pewnych chorób nie opłacę ze swojego ubezpieczenia i nie mam zamiaru. Raczej nie ubezpieczałbym się na wypadek raka macicy. Ale NFZ również ma pewien koszyk świadczeń, które gwarantuje i to dużo sztywniejszy niż firmy prywatne. A jeśli ubezpieczam sie prywatnie, to nie muszę wybierać gotowego pakietu. Mogę się ubezpieczyć od czego chcę. Dobry ubezpieczyciel policzy koszt leczenia, ryzyko i przedstawi mi ofertę. Zły - straci klienta. I właśnie to w kapitaliźmie jest piękne.

      Wyobraź sobie taką sytuację: dziecko zachorowało na dziwną chorobę. Lekarze rozkładają ręce, nie potrafią mu pomóc - zgodnie szacują, że w ciągu miesiąca umrze. Pojawia się jeden lekarz, który mówi, że jest w stanie całkowicie to dziecko wyleczyć, ale rząda za to miliarda złotych. Czy uważasz, że należy się zgodzić na jego warunki i odebrać obywatelom pieniądze, na które ciężko pracowali, by zapłacić lekarzowi?

      Jaka jest różnica między przymusowym ubezpieczeniem a podatkiem?

      Sugeruję przemyśleć argument ze szczepionką na polio - stosowane dziś szczepionki na polio powstały w Stanach Zjednoczonych ZANIM wprowadzono obowiązkowe ubezpieczenia zdrowotne.

      Mówisz, że hamowanie ewolucji przez socjalizm jest złe, a jednocześnie optujesz za rozwiązaniami, które się do tego przyczyniają.

      Usuń
  6. c.d.


    "Dlaczego tylko część badań i wizyt miałaby być odpłatna?"

    Na to pytanie już odpowiedziałam: bo pojedynczy człowiek nie jest w stanie zapłacić za wszystko, co MOGŁOBY mu się przytrafić.


    "Dlaczego myśl, że byłbym w stanie ubezpieczyć się od każdej choroby jest głupotą?"

    Bo nie znasz kosztów leczenia. Może masz końskie zdrowie, nie wiem. :)


    "I - co ważniejsze - dlaczego ktokolwiek miałby ubezpieczać się od każdej choroby?"

    A jak przyjdzie rak, to będziesz zdychać z pokorną minką, tak? Mimo że MÓGŁBYŚ być wyleczony (a przynajmniej miałbyś szansę)? Człowieku, Ty żyjesz w jakimś mitycznym XIX-tym stuleciu... :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego człowiek miałby płacić za "wszystko, co mogłoby mu się przytrafić"?

      Jak przyjdzie rak, to nie będę zdychał, bo zdychają zwierzęta, a nie ludzie. Może będę umierał, może będę walczył. Może będę wydawał oszczędności mojego życia na leczenie choroby, a może przehulam je w ostatnich miesiącach mojego życia na podróż dookoła świata. Nic nikomu do tego - bo ja ciężko na te pieniądze pracuję i dbam o moje zdrowie.

      A jeśli umrę, to chcę umrzeć w domu, w czystym łóżku, a nie na korytarzu szpitala na łasce urzędnika, dla którego jestem tylko numerkiem w rubryczce, jak wiele bliskich mi osób, które całe życie ciężko pracowały, a umarły w nędzy, bo całe życie płacili za cudze choroby, a kiedy przyszedł ich czas, lekarz powiedział "na niego nie ma sensu, leczmy ćpuna, bo jest młodszy. NFZ jest przyczyną większej liczby śmierci niż rak. Tylko, że te ofiary trudniej jest policzyć niż "sukcesy". Mój ojciec umarł właśnie dlatego, że Twój "ekspert" lepiej wiedział co zrobić z jego pieniędzmi, niż on, laik.

      I to jest chyba klucz do problemu. Traktujesz ludzi jak bydło, które trzeba zamknąć w oborze i o wszystkim decydować za nich, i które w końcu ZDECHNIE. Ja uważam, że lepiej jest umrzeć wolnym, niż całe życie spędzić na kolanach.

      Usuń
  7. Ech tam... pieprzycie o bzdurach kiedy podstawowe prawa nam odbierają. Zaraz się okaże, że w jakiejś szkole zaaplikują wszystkim dzieciakom środek antykoncepcyjny - jak w UK.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie - wszyscy kochają skrajności. Jedni chcą wszystko organizować odgórnie, inni pragną totalnej wolności rozumianej często jako "wara ode mnie i mojej kasy". :)

      Usuń
    2. "Gdyby za każdą wizytę u takiego lekarza trzeba było płacić choćby 10 zł, to wyeliminowałoby to kolejki hipochondryków;"
      Ale to już jest wliczone w składkach. Dziwne masz rozumowanie.

      Usuń
  8. To tak jakbym pod przymusem zabrał Tobie 100zł i wszystkim mieszkańcom twojego miasta, a potem bym was (mieszkańcom) zaprosił na obiad (nie warty nawet 50zł) na rynku i za wstęp zabierałbym jeszcze 10zł.

    Szyman

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdrowie jest luksusem. A rak jest możliwy tak jak chociażby potrącenie przez samochód. Jednak szczepionkom trzeba by się przyjrzeć, czy zawsze i w każdych warunkach to właśnie one hamowały rozwój epidemii, czy jednak wpisały się w ogólną tendencję wzrostu jakości życia ludzi i dbania o higienę.

    W obecnych warunkach dobrze by było, gdyby o tym "podatku zdrowotnym" (nienazywanym już fałszywie "ubezpieczeniem") czy ewentualnej jego wysokości decydowały samorządy, a co najwyżej województwa. Wówczas wolnościowcy mogliby próbować przemienić choć jedno na modłę Free State Project. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chwilkę! Uczepiliście się składek, jakby to było ważne !!!
    A ważne jest to, że nam coraz więcej rzeczy narzucają odgórnie. I to takich, na których ktoś chce zrobić kasę, a nie dla naszego bezpieczeństwa. Szczepionki nie wykluczają chorób, tylko mają złagodzić objawy. Ale to tylko teoria. A co nam aplikują razem ze szczepionką? Jakie toksyny? I tylko to? Co będą dokładać do obowiązkowych szczepionek w przyszłości?
    Jak dla mnie, to to jest bardziej godne uwagi, niż jakieś składki, z których i tak nas ktoś ograbi w ten lub inny sposób.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nawet jeśli zrozumiem. że potrzebna jest jakaś forma mniej lub bardziej powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, to nie rozumiem dlaczego ma organizować to rząd (państwo) czyli najbardziej kroupcyjna, niesprawna i niewydolna organizacja.

    OdpowiedzUsuń