Niedawno w artykule Ja - czy ja, czy nie ja?, pisałem o tym, że szeroko rozumiana choroba umysłowa mordercy (ale nie tylko) nie powinna stanowić żadnego argumentu w sądzie. Warto do tamtego wpisu dorzucić jeszcze dwa argumenty.
Po pierwsze, jeśli sądzimy wariatów łagodniej niż zdrowych, to otwieramy pewną furtkę. Mordercy, by uniknąć cięższej kary będą "strugali wariatów", będą przekupywali lekarzy, a mafie będą zatrudniać do mokrej roboty ludzi z papierkami na chorobę psychiczną.
Po drugie, co jest dużo ważniejsze, morderstwo zmienia człowieka. Zmienia jego psychikę. Zatem badanie jego poczytalności post factum, by na tej podstawie orzekać o jego poczytalności w czasie popełniania morderstwa ma tyle samo sensu co zmierzenie temperatury trupowi, by ustalić, czy przyczyną śmierci była gorączka.
Skoro całkowicie zdrowemu świadkowi katastrofy komunikacyjnej widok zakrwawionych trupów rozciągniętych po asfalcie może namieszać w głowie, to tym bardziej może mieć to miejsce, jeśli ten zakrwawiony trup został przed chwilą własnoręcznie poszatkowany siekierą. Może się okazać, że świadomość tego przerasta sprawcę, który jeszcze dzień wcześniej myślał, że zabicie drugiej osoby to dla niego pestka i był normalny, a dzisiaj jest rozbity, bojaźliwy, ma załamanie nerwowe. I wówczas w czasie procesu biegli sądowi orzekają, że facet jest i był wariatem, więc nie należy go zbyt surowo karać.
Może też nastąpić sytuacja odwrotna.
Kontynuacja tematu
a jeśli choroba psychiczna została stwierdzona przed dokonaniem przestępstwa, to jest ona okolicznością łagodzącą?
OdpowiedzUsuńa afekt też nie jest okolicznością łagodzącą? - np mąż zastaje żonę z kochankiem i morduje dziwkę
1. Dlaczego? Morderca to morderca. Do piachu.
Usuń2. Na bruk, rozwód(bo takie mamy prawo, a nie inne) z winy żony - zero praw żony do czegokolwiek(poza rzeczami jakie miała przed małżeństwem). Lub ewentualnie jeśli to żona wszystkiego dostarcza to może facet być cipą i tolerować taki stan rzeczy w zamian za korzyści, albo unieść się honorem i odejść.
Heh, a niby czemu rozwody i pozbawianie praw żony do czegokolwiek? ;)
UsuńPaństwo ma się nie wtrącać pomiędzy dwoje ludzi:
Umowa małżeńska, jakaś intercyza albo sądzenie się przy odejściu. Małżeństwo powinno być instytucją duchową a nie biurokratyczną.
pozdrawiam
Kage
Zakładając że to facet był tym mitycznym facetem. Miał dom, pracę, wszystko. Ożenił się i żona miała się zajmować domem, nie pracować(tj. nic albo niewiele ponad siebie wniosła - jeśli chodzi o majątek). Wraca z roboty i widzi że żona jest z kochankiem. Jeśli chce to czemu miałby się nie rozwodzić? A tym bardziej nie odmówić(walczyć o to w sądzie) żonie prawa do wszystkiego co de facto zostało jej "powierzone"? To jest jego wina że ona go zdradziła zamiast porozmawiać że czegoś jej brakuje? A może to naprawdę ździra której ciągle mało i nie było tu ani trochę winy faceta?
UsuńJeśli by ją zabił to jak dla mnie - stryczek.
Ja bym osobiście taką sukę wypieprzył z tym kochankiem za drzwi.
A jeśli to ja byłbym tym dodatkiem do majątku. Cóż - odszedłbym bez walki o jakieś odszkodowania czy cholera wie co.
"a jeśli choroba psychiczna została stwierdzona przed dokonaniem przestępstwa, to jest ona okolicznością łagodzącą?"
UsuńObecnie jest, ale nie powinna być - właśnie o tym był poprzedni wpis i dyskusja na ten temat.
Mati
1. Na szafot.
OdpowiedzUsuń2. To przecie nie morderstwo tylko zabójstwo w afekcie.
Pulsar? Jaki wyrok dla 2?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kage
A co to ja sędzia jestem? To sprawa indywidualna! Wyrok jak za zabójstwo zwyczajnie choć ja dałbym raczej niższy z możliwych (poniżej 10 lat), ale to nie moja sprawa tylko sędziego.
OdpowiedzUsuńA co do przypadku pierwszego to znowu trzeba uściślić, bo jeśli faktycznie ktoś jest oderwany od rzeczywistości to nie możemy mówić o premedytacji, a zatem również o morderstwie.
Nadal nie pojmuję, jak można nie rozumieć, że choroby psychiczne SĄ faktem, podobnie jak faktem są upośledzenia, zaburzenia, etc. Przecież nikt chyba nie twierdzi, że taka osoba powinna chodzić samopas. Ale nie należy jej zrównywać z człowiekiem w pełni świadomym swoich czynów. Izolacja - OK. Ale już nie np. kara śmierci, jeśli takowa zostanie wprowadzona, na którą zasługiwałby człowiek w pełni świadomy swoich czynów (choć wolałabym ciężkie roboty).
OdpowiedzUsuńOczywiście, że aby uniknąć kary, morderca może "strugać wariata". Ale może też twierdzić, że zabił w obronie własnej; albo że to był wypadek. Może bronić się w każdy możliwy sposób. I czy to jest powód, by obronę konieczną lub przypadkowe zabójstwo traktować na równi z morderstwem. A przecież zdrowie psychiczne (lub jego brak) łatwiej ustalić niż okoliczności czynu, które naprawę dobrze znają (najczęściej) tylko dwie osoby: morderca i jego - niema już - ofiara.
W poprzedniej dyskusji na ten temat dopuściłaś karę śmierci dla wariata:
Usuń"Zwierzę, które zabija nagminne ludzi lub ich inwentarz, jest ścigane i albo zabijane, albo odławiane i przemieszczane na inny teren, czyż nie? W każdym razie nie jest to forma kary, tylko obrona mienia lub życia ludzi. Tak samo powinno być z wariatami. Tu nie chodzi o winę, tylko o niebezpieczeństwo, jakie taki osobnik stwarza. Czy nie jest to oczywiste?"
Co do zasady się zgadzam, choć z uzasadnieniem nie do końca. No i nie skazywałbym na śmierć za zabicie inwentarza.
Poniżej postaram się odpowiedzieć Pulsarowi na ten temat (jak mi moje "wsiowe" łącze pozwoli...)
UsuńTrudno mi się zgodzić z twierdzeniem, że zdrowie psychiczne łatwo zbadać. Dostatecznie inteligentny morderca potrafiłby zdać z wynikiem pozytywnym każdy psychotest.
OdpowiedzUsuńPodam dość skrajny przykład - czy uważasz, że Hitler był zdrowy psychicznie? Jeśli nie, czy powinno się go leczyć czy stracić?
Trudno oczywiście porównywać masowe mordy do pojedynczego, ale jeśli przyjmiemy, że karą za morderstwo jest śmierć to dlaczego w przypadku masowego morderstwa nie można uwzględniać już zdrowia psychicznego sprawcy? Gdzie tu konsekwencja?
Powtarzam, zacny Pulsarze: jeśli uznamy, że nie ma różnicy pomiędzy zdrowym a chorym człowiekiem, to równie dobrze możemy zrównać mord w afekcie z mordem z premedytacją. Czy też zabójstwo w obronie własnej z morderstwem. To jest ta wasza "żelazna logika".
UsuńMyślę, że nawet kompletny laik wie, kiedy ma do czynienia z osobą upośledzoną. I z pewnością żaden z was nie powierzyłby nawet lubianej, ale upośledzonej osobie pieczy nad mieszkaniem, dzieckiem czy zwierzęciem. Dlatego powtórzę to, co pisałam jakiś czas temu: o ile osoby niebezpieczne należy z miejsca izolować, o tyle karać (czyli dodawać do izolacji jakieś inne "nieprzyjemności") należy wyłącznie osoby, które są zdolne do rozeznania pomiędzy tym, co dozwolone, a tym, co zabronione.
Nie wiem, czy Hitler był w pełni władz umysłowych, z pewnością jednak nie stracił kontaktu z rzeczywistością na tyle, by traktować go jak osobę niezdolną do rozeznania dobra od zła.
"Myślę, że nawet kompletny laik wie, kiedy ma do czynienia z osobą upośledzoną."
UsuńA norweskim profesjonalistom ustalenie tego zajmuje miesiące. Niezły jest ten laik.
Anonimowy, obecnie prawo przegina w drugą stronę. Ale to nie samo prawo zawodzi. To zawodzi człowiek... :(
UsuńOk więc wybijmy wszystkich ludzi skoro to ludzie są problemem.
OdpowiedzUsuńDobrym przykładem są seryjni mordercy. Nie wiem ilu z was wie, że to urodzeni aktorzy. Choć sami nie mają emocji potrafią doskonale naśladować otoczenie. W wielu filmach dokumentalnych bardzo doświadczeni psycholodzy i psychiatrzy przyznają, że choć mają nawet i trzydziestoletnie doświadczenie zawodowe, łapią się na sztuczki psychopatów. Niestety seryjni mordercy są bardzo inteligentni i nieraz obiekt badania przerasta inteligencją badacza. Ocena psychiatryczna wcale nie jest łatwa.
OdpowiedzUsuńStaszek słusznie zauważył, że morderstwo zmienia człowieka. I jest to prawdziwe również dla psychopatów. Pierwsze morderstwo zwykle jest nieudolne, przypadkowe, w afekcie. Otwiera furtkę. Zaś każde następne ewoluuje w swoim okrucieństwie. Psychika jest żywa i podlega ciągłej zmianie. To sprawia, że ocena post factum staje się mniej wiarygodna.
OdpowiedzUsuń