piątek, 14 września 2012

Strzał w stopę

Po opublikowaniu przez JKM na blogu wpisu Para-olimpiada czyli paranoja, posypały się na niego gromy z obu stron. Przeciwnicy, jak to oni, zarzucali mu że jest faszystą i chce pomordować wszystkich niepełnosprawnych, a zwolennicy krytykowali go w obawie, że tą wypowiedzią "strzelił sobie w stopę" i że ludzie zupełnie się od niego odwrócą. Ci pierwsi to głupcy, więc trudno nawet się odnieść do tego, co mówią, ale ci drudzy, jak się okazuje, również byli w błędzie.

Wygląda na to, że rzeczony wpis nie tylko nie zaszkodził JKM ani jego partii, ale wręcz przysporzył im popularności. Co ciekawe, nie tylko sam wpis miał w tym swój udział, ale także, a może i przede wszystkim, to, co nastąpiło po nim, łącznie z ciosami wymierzonymi przeciwko JKM.

Wpis wywołał burzę i faktycznie w całym Internecie i mediach głównego nurtu zaroiło się od wypowiedzi krytycznych pod adresem autora. W rzeczywistości jednak ta sfora, która wiecznie ujada na prawicę, wcale się nie powiększyła - po prostu głośniej ujadała. Pojawiające się tu i ówdzie w Internecie głosy typu "teraz to już na pewno na niego nie zagłosuję", według mnie umieszczali ludzie, którzy i tak by nie zagłosowali. W najlepszym razie są to osoby, które mówią, że pomysły JKM są dobre, ale gdy przychodzą wybory to głosują na "mniejsze zło" i na "partię, która ma szansę". Więc ich głosów nikomu nie powinno być żal, bo to były tylko głosy "w gębie".

Czy wpis ten przysporzył JKM zwolenników? Nie sądzę. Ale szopka, którą urządziły media, mimo, że ich cel był przeciwny, tak. Dobrym przykładem może być tu program Tomasza Lisa, w którym bardzo mocno zarysował się kontrast między rozsądnie i merytorycznie wygłaszającym swoje opinie JKM, a chociażby Korwin-Piotrowską (która nawiasem mówiąc wbrew swoim deklaracjom przyszła do studia wymalowana i wyfarbowana), która w sposób chaotyczny wygłaszała jakieś frazesy bez żadnego pokrycia, czy prowadzącym, który odnosił się właściwie jedynie do formy wypowiedzi.

Liczy się treść, panie Lisie. Jeśli na przykład nie wiem, gdzie leży Zbuczyn, to mogę o to zapytać grzecznie, a mogę i po chamsku, ale nie zmienia to faktu, że nie wiem, czy Zbuczyn leży przy drodze krajowej, lokalnej, czy jakiej.

Oczywiście tę różnicę w poziomie dyskusji zauważyć może tylko człowiek rozsądny, ale, nie oszukujmy się, na głosy idiotów i tak JKM nie ma co liczyć. A czytałem wiele wypowiedzi osób, oburzonych sposobem prowadzenia tej debaty i wyrażających swoją sympatię dla Mikkego, który był w niej zaszczuty przez całkowicie pozbawione sensu i logiki wypowiedzi innych uczestników, a nawet kilka deklaracji typu "to otworzyło mi oczy, od teraz będę głosował na JKM"

Kolejną rzeczą, która wbrew oczekiwaniom wyszła Mikkemu raczej na dobre, było pomylenie dwóch kalekich parlamentarzystów, w wyniku czego JKM zbeształ nie tego co trzeba. Zamiast Markowi Plurze oberwało się Janowi Filipowi Libickiemu. Dzięki tej niefortunnej sytuacji JKM miał szansę pokazać, że jest człowiekiem, który bez wahania przyznaje się do popełnionego błędu, co jest cechą rzadką. Uważam, że przeprosiny jakie wygłosił w programie Tomasza Lisa były całkowicie wystarczające i medialnie wypadły bardzo dobrze.

Przy tej okazji pan Libicki, który postanowił sobie wypłynąć trochę na popularności JKM (co jest o tyle ciekawe, że wcześniej z lekceważeniem wyrażał się na temat jego popularności), zrobił z siebie kompletnego idiotę. Oto bowiem JKM szczerze przeprasza go, za potraktowanie grubym słowem, a ten oznajmia, że przeprosiny przyjmie dopiero wówczas, gdy JKM przeprosi za coś zupełnie innego i to nie tylko jego, ale inne osoby, które "obraził" swoim wpisem. Jest to oczywiście absurd i pan Libicki jedynie się ośmiesza.

To tak, jakbym na ulicy niechcący potrącił pannę Szczukównę i od razu zauważywszy to przeprosił za moją niezdarność, a ona powiedziała mi, że przyjmie przeprosiny za potrącenie dopiero wówczas, gdy na swoim blogu gorąco i z całego serca przeproszę za mój artykuł Feminizm a duże piersi wszystkie feministki, oraz wszystkie kobiety, które mój tekst "obraził". Gdzie Rzym, gdzie Krym?

Ale i tak myślę, że z medialnego punktu widzenia była to udana zagrywka ze strony pana Libickiego. Zrobił z siebie durnia przed garstką rozsądnych ludzi, ale jednocześnie głupia większość mu przyklaśnie, bo "postawił się Korwinowi". Tak, pan Libicki wypłynął nieco na fali popularności JKM.

Powyższe to tylko moje spostrzeżenia, mogę być oczywiście w błędzie. Ale faktem niezaprzeczalnym jest milczenie, które nagle nastało w mediach na temat wypowiedzi Mikkego. Telewizja TVN nawet nie wyemitowała nagranego już programu na ten temat, co najlepiej świadczy o tym, że Mikke wypadł w nim korzystnie. Dziś w Internecie nie znalazłem ani jednej wzmianki o wpisie JKM. Jest to najlepszy dowód, że sprawa ta przysparza mu popularności. Gdyby było inaczej, media rozpisywałyby się o tym namiętnie.

Ten "strzał w stopę" okazał się być genialnym zagraniem. Nie wiem czy zamierzonym - bardzo prawdopodobne, wszak Mikke to wyśmienity strateg - podejrzewam, że nie w pełni, trochę też mu się poszczęściło. Jedno jest pewne: Strzał w stopę był. Tylko w czyją!

10 komentarzy:

  1. Pragnę zauważyć że w pewnym momencie lis przyznaje że nie przeczytał całego artykułu Korwina o którym przecież zrobił program!

    OdpowiedzUsuń
  2. serio? Wydaje mi się, że oglądaliśmy dwa różne programy, bo jedyne co przysporzyło JKM'owi sympatii to fakt, że ludzie zwykle biorą nieświadomie stronę tego, który jest szczuty.
    Same jego wypowiedzi natomiast były przeciętne, czasami słabe.. I mówię to z bólem jako jego ciągły wyborca i były sympatyk.

    pozdrawiam
    Kage

    OdpowiedzUsuń
  3. niepełnosprawni powinni podziękowac teraz Korwinowi za ten szum jaki sie zrobił po publikacji jego wpisu. przedtem te sumienia narodu i wszyscy oburzenie nawet nie wiedzieli do końca że taka olimpiada sie odbywa.
    pieprzeni hipokryci...na gle takie pokłady empatii sie uwolniły w narodzie i u autorytetów moralnych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zgadzam się z tezą. Szum to nie popularność, a "szczucie" nie przekłada się na sondaże. Takie szczere, od serca rzucane "bomby" przećwiczyło już kilku stańczyków, z wynikiem tym samym i tę samą konkluzją - kontrowersja nie działa w polityce, także od dobrych kilku lat w polityce polskiej. JKM tylko utwierdził gawiedź w przekonaniu, że jest o-showmanem, jajcarzem i generalnie śmiesznym faciem w muszce wygłaszającym ostre kawałki. Takich ludzi nie bierze się serio, a już na pewno nie głosuje się na nich. Gorzej, że JKM swoim o-showem kompromituje kilka sensownych idei, skutecznie wykluczając je z mainstreamu politycznego. Ale widocznie niektórzy lubią swoje getto, swój wąski margines, skąd bezkarnie i bez odpowiedzialności mogą grać jedynego oświeconego.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Michal: Najpierw warto byłoby sobie zadać pytanie, czym jest ten "mainstream polityczny" i czy warto w nim być. Bo bez tego, to jest tak jak narzekanie, że Twoi koledzy taplają się w oborniku, a Ciebie nie chcą zaprosić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mainstream polityczny to nie idee, a walka o minimum 2-3%, utrzymanie zdolności koalicyjnej i ambicja wykraczająca poza przeliczanie odsłon na blogu. Jeśli komuś na tym nie zależy i starcza mu puszczanie szokujących PC-tłum bon-motów, to nie jest politykiem, tylko celebrytą.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podobała mi się teza, że UPR bez Korwina wreszcie będzie mogło rozwinąć skrzydła. I widzimy jak rozwinęło.
    Próby założenia partii prawicowej bez Korwina też się zdarzają. I w przeciwieństwie do marginalnie majaczącego KNP nie słychać o nich w ogóle.

    Zgodzę się z tym, że Korwin w programie wypadł słabo. Ale fakt, że TVN nie chce go wyemitować dowodzi, że jednak program ma efekt przeciwny do zamierzonego przez nich.

    Jak dla mnie - fakt, że nikomu innemu nie udało się nawet tyle, co Korwinowi dowodzi jasno, że coś w tej metodzie mimo wszystko jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upraszczasz trochę sprawę. Oczywiście, że może bardzo dobrze działać partia prawicowa bez Korwina, pod warunkiem, że nie będzie opozycyjną do niego. Tragicznie niski wynik UPR wynika z tego, że miał konkurencję w postaci KNP. Uważam, że najlepszą drogą jest zjednoczenie ugrupowań wolnościowych pod jednym sztandarem i odejście JKM z polityki na dobre. Tym bardziej, że sam JKM obiecał dać sobie spokój z polityką przed ostatnimi wyborami - czyżbyśmy o tym zapomnieli?

      Usuń
  8. Przeciętny zjadacz chleba nawet sobie nie uświadamia jak wielka jest mądrość życiowa w porzekadłach, przysłowiach, powiedzonkach itp.
    Korwin często używa "Z kim przystajesz, takim się stajesz" w kontekście klas integracyjnych i koedukacyjnych. O sile i prawdzie tego przekazu świadczy pośrednio inne porzekadło "nie ważne jak mówią, byle po nazwisku" (w kontekście paraolimpiady).
    GoLo

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z Autorem.
    Zapraszam na mój blog http://www.milkblog.cba.pl, gdzie między innymi piszę o para-olimpiadzie i podaję inne argumenty popierające tezy JKM-a (drugi wpis z kolei, pierszy to świeżo napisany wykład politologiczny - wyczerpujący podział wszystkich chyba możliwych ustrojów politycznych).
    Przy okazji - przepraszam Autora za poprzedni komentarz. Był on bezczelną (acz skuteczną) reklamą mojego bloga i nie dzwię się, że go usunął.
    Mam nadzieję, że z tym tak nie będzie.

    OdpowiedzUsuń