sobota, 8 grudnia 2012

Zakazane piosenki

Właśnie dotarła do mnie informacja, że w jednej ze szkół w Szczytnie dyrekcja ukarała szkolny radiowęzeł za odtworzenie Roty w czasie przerwy. Jest to dla mnie wiadomość radosna i bardzo smutna za razem.

Radosna, bo jestem ogromnie dumny, że w świecie, w którym sodomici w parlamencie wymachują plastikowymi członkami, ludzie wylewają na siebie pomyje z każdej strony, a nastoletnie dziewczęta oddają się za iPhone'a, jest jeszcze taka młodzież, która sama z siebie słucha w szkole pieśni patriotycznych. I jako wychowawca byłbym dumny, że mogę mieć w tym udział. I jestem dumny, nawet jeśli jestem tylko zwykłym "przechodniem", który właśnie przeczytał o tym notkę w sieci. Bo ktoś z takiej młodzieży powinien być dumny, a jak widzę głowa ciała pedagogicznego, której obowiązkiem jest wychowywanie polskiej młodzieży w duchu patriotycznym, nie jest.

Dziękuję Uczniom Zespołu Szkół nr 3 im. Jana III Sobieskiego w Szczytnie. Dzięki Wam Wasz Patron chociaż na chwilę przestał przewracać się w grobie.

Przykre jest to, że ta najsmutniejsza historia najbardziej lubi się powtarzać. Zakazy wykonywania pieśni patriotycznych to nie jest rzecz nowa. Gnębiono nimi Polaków. Charakterystyczną cechą ich jest to, że nakłada je zaborca, okupant - nigdy wolny naród.

Jeśli zatem w naszym "wolnym kraju" coś takiego ma miejsce, to więcej to mówi o państwie niż prawniczy maczek umów międzynarodowych.

Sprawa została nagłośniona, dzięki czemu kara za odtworzenie "Roty" została... zniesiona? Nie. Została łaskawie zredukowana z siedmiu do dwóch dni. Wstyd. Kara ta natychmiast powinna zostać zniesiona (nawet mimo tego, że już upłynęła!), a załoga radiowęzła, uczniowie oraz ich rodzice przeproszeni przez dyrektorkę, Mariolę Jaworską, która zaraz po wygłoszeniu przeprosin powinna podać się do dymisji.

Samorząd szkolny na stronie zespołu szkół zamieścił sprostowanie i przeprosiny pod adresem dyrektorki. Bardzo ostrożnie podchodzę do tego typu oświadczeń. To tak, jakbym oglądał wiadomości w TVN, w których usprawiedliwia się poczynania premiera i w imieniu obywateli przeprasza się go za to, że ludzie narzekają. Jak Państwo myślicie - czy samorząd szkolny ma wolny dostęp do witryny internetowej szkoły, czy też wszyskie publikacje muszą być zatwierdzone przez osobę podlegającą dyrekcji?

Ale nawet jeśli to sprostowanie jest w stu procentach prawdziwe, to zwracam uwagę na dwa fragmenty:

[...] spotkaliśmy się z Panią Dyrektor Mariolą Jaworską, która zwróciła uwagę na niestosowność emisji "Roty", jako bardzo ważnej pieśni patriotycznej, w sytuacji nie sprzyjającej odpowiedniej refleksji.

Czy pieśń patriotyczna może być niestosowna? No może: moja prababka spędziła swoją młodość na Syberii za ich śpiewanie. Tylko że ona nie śpiewała ich w "wolnej Polsce", jak się nam dzisiaj zwykło wmawiać, ale pod zaborem rosyjskim.

I jaka sytuacja bardziej sprzyja odpowiedniej refleksji, jeśli nie ta, gdy młodzież w pięknym spontanicznym geście, zamiast gangster rapu, czy "Mydełka Fa", odtwarza piękną polską pieśń patriotyczną? I to w czasie kiedy nasz własny rząd i unijny okupant szerzą antypolską ideologię. W tym stwierdzeniu chyba chodziło o to, że pieśń patriotyczna nie sprzyja ODPOWIEDNIEJ refleksji. Czyli przeszkadza uczniom w kontemplowaniu tej jedynej słusznej.

Uwagi dotyczące funkcjonowania radia i przerw w emisji dotyczyły kwestii organizacyjnych, ponieważ dostęp do radiowęzła miały osoby do tego nie upoważnione.

To jest oczywiste kłamstwo. Jeśli faktycznie jakiś wredny patriota podstępem zakradł się do radiowęzła, to dlaczego zamiast ukarać sprawcę zawieszono działalność radia na kilka dni?

Pragnę zaznaczyć, że wbrew komentarzom nie jesteśmy przez dyrekcję, ani szykanowani, ani poddani jakiejkolwiek presji.

Tego typu oświadczenia brzmią pociesznie. Nie słyszałem jeszcze, żeby ktoś napisał: Pragnę zaznaczyć, że zgodnie z komentarzami jesteśmy przez dyrekcję szykanowani i poddawani presji. Tego typu zapewnienia nie mają oczywiście żadnej wartości i często raczej zdają się wskazywać (choć oczywiście nie zawsze słusznie) na sytuację przeciwną.

Sama dyrektorka mówi:

Jak tylko poleciała "Rota" zaczęły się oklaski, gwizdy i krzyki. Dobrze wiedzieli, że zrobiono to w kontekście obchodów dnia języka niemieckiego. Kilka osób chciało zrobić zadymę i się udało. Ich intencja była oczywista.

Gdyby nad okupowaną Warszawą niespodziewanie z głośników megafonów popłynęła Rota, zapewne również zostałoby to powitane radością i wrzawą. Nawet jeśli byłoby to wynikiem oczywistej intencji tych zadymiarzy z Szarych Szeregów, a nie uprzejmości Niemców. Ożywiona reakcja świadczy o tym, że w młodzieży rośnie poczucie tożsamości narodowej, jak zawsze, gdy narodowość ta jest zagrożona. Patriotyzm znowu staje się "modny".

A jeśli faktycznie Rotę odtworzono, by zadrwić z dyrektorki? Możliwe, że tak było, idiotów nie sieją. Ale karać należy za czyny, a nie za intencje. Tak samo jak nie mamy litości dla kogoś, kto okrada nas w dobrej intencji (na przykład by za nas odłożyć pieniądze na naszą starość), tak samo nie możemy karać kogoś, kto mimo złych intencji, robi coś słusznego. Bo promowanie pieśni patriotycznych jest czynem szlachetnym niezależnie od pobudek.

Dobry wychowawca uszanowałby moment, pochwalił postawę uczniów, a dowcipniś na następnej lekcji wychowawczej wygłosiłby wyczerpujący referat na temat Roty, wyjaśniający dlaczego symbole narodowe nie powinny stanowić przedmiotu drwin. Oczywiście jako "ochotnik"!

Tymczasem pani Jaworska wybrała jedno z najgorszych możliwych rozwiązań.

Wierzę, że to wydarzenie uda się przekuć na coś pozytywnego. Patriotyzm to nie jest zwykły kwiat. Najprężniej rośnie, najpiękniej kwitnie, gdy ktoś po nim depcze. Wierzę, że to słodko-gorzkie wydarzenie da do myślenia młodzieży, nie tylko ze szkoły w Szczytnie. Wiem, że gdyby takie zdarzenie miało miejsce w mojej szkole, to od tego momentu radiowęzeł codziennie zaczynałby dużą przerwę "Rotą". Życzyłbym sobie podobnego ducha u dzisiejszej młodzieży.

Dlatego też kieruję apel do młodzieży szkolnej: Namówcie radiowęzłowych dżokejów w swoich szkołach, by w poniedziałek na długiej przerwie odtworzyli "Rotę" - nie dla żartu, poważnie. To będzie ładny gest. Zachęcajcie swoich kolegów by na te parę minut zatrzymali się i w spokoju wysłuchali, lub odśpiewali Rotę razem z nagraniem. Poczujmy, że Polska, nie ta w której my żyjemy, tylko ta ważniejsza, która żyje w nas, jest wielka i silna. Czasem warto to sobie przypomnieć.

Zamieszczam łącze do nagrania:

ROTA

Niestety nie wiem co na to ZAIKS, bo od śmierci autora melodii, Feliksa Nowowiejskiego nie upłynęło jeszcze siedemdziesiąt lat. Ale to inny problem.

3 komentarze:

  1. Nie jest problemem że Rota poleciała, ale że był to dzień języka niemieckiego i miały być puszczane piosenki przygotowane na tą okazję. No nie róbmy z siebie błaznów, a z dziecinnego wybryku aktu bohaterstwa. Jak byłem w szkole też nie chciałem się uczyć języka rosyjskiego czy niemieckiego bo czytałem o zaborach i 'nie będzie Niemiec dzieci nam germanił', ale teraz tego bardzo żałuję bo jednak więcej wiedzieć to mieć lepsze życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No faktycznie - gdyby nie ta Rota, to dzieci wiedziałyby więcej i miałyby lepsze życie.

      Usuń