czwartek, 6 grudnia 2012

Panienka gratis!

Jak podaje portal EUbusiness, dwieście pań z Lobby Kobiet Europejskich naciska Unię Europejską w sprawie prostytucji. Spolszcza to portal JKM, ale podaje tę informację z błędem. Nie chodzi bowiem, jak podaje portal JKM o delegalizację prostytucji, tylko o delegalizację korzystania z usług prostytutki.

Dość niejasne jest tłumaczenie potrzeby wprowadzenia tego prawa:

Prostytucja to forma przemocy, przeszkoda dla równości, naruszenie ludzkiej godności i praw człowieka.

Bo, o ile oczywiście nie mamy do czynienia z przymuszaniem kobiet do prostytucji, które powinno być zakazane, ale z nieco innych przyczyn, żaden z powyższych argumentów nie ma racji bytu. Ani nie jest to forma przemocy (nie jest przemocą danie prostytutce klapsa, jeśli został on uzgodniony), ani nie jest to przeszkodą dla równości (między czym, a czym?), nie narusza niczyjej godności, bo uczestniczą tylko osoby które się na to godzą. Jeśli coś jest poniżej godności człowieka, to, jak sama nazwa wskazuje, nie godzi się na to. Proponowany zakaz nie chroni też przed naruszaniem praw człowieka. Wprost przeciwnie - właśnie je ogranicza, jak każdy zakaz.

Tłumaczenie kobiet z Lobby Kobiet Europejskich jest niejasne, ale też trudno oczekiwać rozsądnego uzasadnienia tak idiotycznego zakazu: Skoro prawo nie zabrania mi dać kobiecie pieniędzy bez powodu, ani nie zabrania mi przespać się z nią za darmo, to jak może bronić mi zrobić tych dwóch niezależnych rzeczy naraz, jeśli nikogo przy tym nie krzywdzę?

Załóżmy, że zapraszam kobietę na kolację, płacę za wieczór sto złotych, po czym spędzam z nią noc - panie z EWL powiedzą: Super, poderwałeś, zaprosiłeś na randkę, przeleciałeś, wszystko jest ok. Ale jeśli zaproszę kobietę na kolację, każdy zapłaci za siebie po pięćdziesiąt złotych, a potem zapłacę towarzyszce kolejne pięćdziesiąt złotych, by się ze mną przespała, to już jestem draniem, który stosuje przemoc i narusza prawa człowieka. A jak wyrwę panienkę na mieście, spędzę z nią noc a rano dam jej "Kazimierza" i powiem: Kup sobie coś do jedzenia, To znowu będzie wszystko w porządku. Tylko że w istocie nie ma żadnej różnicy między tymi trzema sytuacjami. Tymczasem, według pań z EWL, dwie z tych kobiet uwiodłem, a jedną sponiewierałem.

Jeśli kobieta chce uprawiać prostytucję, to nie można jej tego zabronić (a chociaż EWL nie chce tego zabraniać wprost, to faktycznie właśnie do tego zmierza). To, co kobieta robi ze swoim życiem, nikogo innego przy tym nie krzywdząc, to jej problem. I jeśli sama za siebie podejmuje decyzję, to dlaczego nie miałaby mieć możliwości zarabiać na czymś, co i tak może robić za darmo z kim chce? A jak nie będzie mogła tak, to też sobie poradzi: Kup pan zapałki za pięć dyszek, a w promocji dostaniesz panienkę gratis! - całkowicie legalnie.

1 komentarz:

  1. Typowa "babska logika". Samiec jest ten zły, bo płaci, to trzeba go ukarać, a samica co przyjmuje zapłatę i oferuje usługi jest niewiniątkiem i ofiarą.

    To tak, jakby karać tylko kupujących narkotyki, a dealerów nie, czy też paserów puszczać wolno, a karać tych, co kupili kradzione. Albo uznajemy, że określona transakcja jest nielegalna i karamy obie strony, albo jest legalna i nie ma podstawy do karania. Przy czym wydaje mi się, że w wypadku transakcji nielegalnej, ostrzej karany powinien być zazwyczaj oferujący towar czy usługę. Tak mówi rozsądek i logika.

    Jeśli mamy uznać prostytucję za nielegalną, to przede wszystkim należałoby przymknąć prostytutki (i prostytutów też). No ale to już by się paniom lobbystkom w główkach nie pomieściło.

    Niby idea zakazu prostytucji pojawia się tu i ówdzie w mocno konserwatywnych kręgach, ale jak Staszek dobitnie wykazuje, nie sposób w praktyce odróżnić prostytucji od uwiedzenia. Czyli konsekwencją byłby całkowity zakaz seksu pozamałżeńskiego. To już byłoby superultrakonserwatywne i raczej trudne do przeforsowania w dzisiejszych czasach...

    OdpowiedzUsuń