sobota, 11 maja 2013

Równiejszość

Na lewicy dużo i pięknie mówi się o takich wartościach jak równość, czy wyrównywanie szans. Mniejsza o ich słuszność. Warto zaś zastanowić się nad całkowitym brakiem konsekwencji w ich realizowaniu. Jak bowiem to wyrównywanie szans ma się do tak zwanych aborcji eugenicznych, czyli mordowania nienarodzonych kalek oraz osób jedynie podejrzanych o kalectwo?

Moje stanowisko na temat jakiejkolwiek aborcji nie powinno być niczym nowym dla czytelników. Jestem przeciwny każdej jej formie. Niniejszy tekst jest o hipokryzji. Na marginesie, lewica aborcję eugeniczną nazywa środkiem zapobiegania niepełnosprawności. Proponuję zatem eksterminację nierobów jako środek walki z bezrobociem oraz odstrzał ludzi zarabiających poniżej średniej krajowej (to nie mój żart, tylko Palikota) w ramach walki z ubóstwem.

Podstawą równych szans jest równość wobec prawa. Bez tego można równać do upadłego, a równości i tak nie będzie. Prawo jednak traktuje aborcję eugeniczną łagodniej niż aborcję zdrowego dziecka. W większości państw łatwiej jest w świetle prawa dokonać tej pierwszej, a także można dokonywać je w dłuższym okresie od poczęcia, zatem dzieci upośledzone, oraz te tylko podejrzane o upośledzenie, są dyskryminowane - przede wszystkim przez przeciwników wszelkiej dyskryminacji.

Jest to oczywiście jawne pogwałcenie równości wobec prawa. Bardzo też w swojej istocie pokraczne i niekonsekwentne. Jeśli bowiem pijany kierowca fatalnie potrąci na przejściu dla pieszych dziecko z zespołem downa, nikt nie mówi: Dziecko było niepełnosprawne, zatem kara za jego zabicie powinna być niższa niż za zabicie zdrowego. Dlaczego w tym przypadku życie ułomka jest tak samo chronione, jak zdrowego, a przed urodzeniem jest traktowane jako coś gorszego. Dlaczego w tej sytuacji nie faworyzuje się zabijania niepełnosprawnych?

Co więcej, jeśli niechcący szturchnę i przewrócę dziecko, to jestem zwykła gapa, a od świadków usłyszę coś w stylu: Uważaj jak chodzisz, baranie. Jeśli jednak będzie to dziecko niedowidzące, na wózku, lub zdeformowanie, a ja szturchnę je przez dokładnie to samo gapiostwo, to już będę potworem, a od przechodniów dowiem się intrygujących szczegółów z życia mojej własnej matki. Uderzenie zdrowego to draństwo, ale uderzenie ułomka to "świętokradztwo". Zabicie ułomka "świętokradztwem" już nie jest, o ile dokona się tego w ustawowo przewidzianym terminie.

Powiedzenie, że Igrzyska Olimpijskie to głupota jest ledwie opinią. Powiedzenie że głupotą jest Paraolimpiada, to podłość i chamstwo. Przynajmniej w odczuciu zwolenników taśmowego zabijania przyszłych paraolimpijczyków.

Faworyzowane jest nie tylko usuwanie upośledzonych płodów ludzkich. Często wystarczy podejrzenie upośledzenia - co jest nie tylko pogwałceniem zasady równości wobec prawa, a pogwałceniem prawa samego w sobie. Jeśli bowiem nawet na jedną bezduszną chwilę założymy, że należy uśmiercać nieprawidłowo rozwijające się zarodki ludzkie, to dopuszczenie tej procedury w przypadku zaledwie zaistnienia ryzyka, że płód rozwija się w sposób nieprawidłowy, jest bezprawiem. Bo istnieje sytuacja, w której jedno całkowicie zdrowe dziecko jest bezpieczne, a drugie tak samo zdrowe dziecko jest zabijane na podstawie błędnej opinii.

Jest to tożsame z wydaniem wyroku kary śmierci na człowieka podejrzanego o morderstwo, w oparciu o słowa świadka: Nie wiem, być może to on zabił - trudno powiedzieć. Z prawem nie ma to nic wspólnego. Z lewem bardzo wiele.

A od lewicy oczywiście nie usłyszymy też w jaki sposób stwierdza się "niepełnosprawność" płodu. Stosowane są dwa badania. Pierwsze to "nieinwazyjne" badanie USG, które obecnie w ciąży jest badaniem rutynowym. Na jego podstawie nie można stwierdzić z całą pewnością wady płodu, zatem, jak wykazałem powyżej, nie może być podstawą do "aborcji eugenicznej" i zazwyczaj nie jest. Jest za to podstawą do wykonania drugiego badania, amniopunkcji.

Amniopunkcja jest już badaniem inwazyjnym, bo polega na fizycznym pobraniu materiału genetycznego płodu (co jest o tyle ciekawe, że zgodnie z dzisiejszą, postępową "nauką" płód to ciało kobiety, zatem zamiast wbijania igły w zarodek powinno wystarczyć do tego pobranie śliny matki). Dopiero badanie tego materiału daje stuprocentową pewność choroby płodu. Jest tylko pewien problem, który postępowcy również przemilczają, bo wiązałby się z przytoczeniem liczb, a liczby, jako że "liczby nie kłamią", są niechętnie stosowane przez lewicę. Otóż anomalie genetyczne wykazywane są w jednej na tysiąc amniopunkcji. Zaś współczynnik poronień w wyniku przeprowadzenia tego badania, to jeden na dwieście przypadków. Zatem aborcja jednego kalekiego dziecka okupiona jest istnieniami pięciorga zdrowych.

I to jest ta lewicowa równość. Myślę, że dalsza dyskusja na temat rozróżniania między aborcją "na żądanie", a aborcją "eugeniczną" jest zbędna.

Jest tylko jeden niezawodny sposób, by zapobiec przychodzeniu na świat umysłowo upośledzonych - nie kopulować z socjalistami.

17 komentarzy:

  1. zanim zwolennicy aborcji w ramach wolności znowu rozpętają wojnę - drogi Staszku, wyrazy uznania za treściwy i ciekawy wpis

    Brainiac

    OdpowiedzUsuń
  2. Tekst ok, tylko że lewicowcy w przypadku aborcji rozumieją równość, jako możliwość zabijania wszystkich dzieci, nie tylko podejrzanych o choroby.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tekst fajny, niestety od strony merytorycznej leży.

    1"Amniopunkcja jest już badaniem inwazyjnym, bo polega na fizycznym pobraniu materiału genetycznego płodu (co jest o tyle ciekawe, że zgodnie z dzisiejszą, postępową "nauką" płód to ciało kobiety, zatem zamiast wbijania igły w zarodek powinno wystarczyć do tego pobranie śliny matki)." Zgodnie z tą logiką pobranie śliny matki powinno też zastąpić biopsję wątroby matki? Nie widzę w tym żadnej logiki ale mniejsza o to...

    2 "Otóż anomalie genetyczne wykazywane są w jednej na tysiąc amniopunkcji." Bzdura. Sam zespół Downa (a nie jest to jedyna anomalia genetyczna) występuje w ok 1/1000 ŻYWYCH URODZEŃ. A amniopunkcja jest wykonywana jedynie przy znacznie podwyższonym ryzyku wystąpienia wady genetycznej.

    Rozumiem, że na medycynie nie każdy się zna, ale spytać/sprawdzić, to żaden problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biopsja to badanie morfologiczne lub biochemiczne, a nie genetyczne. Różne komórki tego samego organizmu mogą mieć różne cechy morfologiczne, ale posiadają ten sam kod genetyczny. Zatem w przeciwieństwie do biopsji nie ma znaczenia z której części organizmu zostanie pobrana próba. Oczywiście zakładając (błędnie - na potrzebę dyskusji), że płód to ciało matki.

      Nie wiem jak to jest z tymi liczbami, ale to tylko czepianie się szczegółów. Jeśliby na jedną aborcję eugeniczną przypadało nie 5, a 4, 3, 2 albo nawet tylko jedno niepotrzebne poronienie zdrowego dziecka, argument ten wcale nie przestałby być prawdziwy - ryzyko duże, a zysk żaden. Ale jeśli masz jakieś dobre źródło, to podaj, bo sam jestem ciekaw jak przedstawia się ta proporcja.

      Usuń
    2. "Różne komórki tego samego organizmu mogą mieć różne cechy morfologiczne, ale posiadają ten sam kod genetyczny." Niestety, nie wiesz o czym mówisz. Z Twojej wypowiedzi wynika że limfocyty nie są częścią ludzkiego organizmu, że nowotwory nie są częścią ludzkiego organizmu... Zresztą nie widzę żadnego sensu w zastanawianiu się czy płód jest częścią ludzkiego organizmu czy nie...

      Jeśli chodzi o dane: weź się zlituj i sięgnij do wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_Downa

      Usuń
    3. To z tym testem DNA to przecież tylko luźna uwaga rzucona pół-żartem. Dla meritum nie ma żadnego znaczenia. Zaraz zaczniecie wyliczać błędy interpunkcyjne.

      Usuń
  4. władza ojca12 maja 2013 14:33

    @Autor

    a co Pan sądzi o tym, żeby rodzice sami bez względu na stan zdrowia dziecka mogli podejmować decyzję o zabójstwie tak jak się im podoba - np. ze względu na płeć lub kolor oczu ?
    i trwałoby to aż do osiągnięcia przez dziecko pełnioletności, lub usamodzielnienia się ?

    ps
    podobno homoseksualizm jest uwarunkowany genetycznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest oczywiście barbarzyństwo - a jednocześnie piękny argument przeciw aborcji: skoro można zabić do T1 od poczęcia to czemu nie do T2 > T1.

      Co do samej myśli, to co prawda nie jesteś oryginalny, ale nie martw się tym - jak to mówią Amerykanie, great minds think alike. A tu jest oryginał: http://pl.wikipedia.org/wiki/Przedludzie

      PS. Co do tego, czy homoseksualizm jest uwarunkowany tak czy inaczej, to czytałem już tyle artykułów, że nie wiadomo, czemu wierzyć. Za mało nauki, za dużo polityki.

      Usuń
    2. Ha! Piękne!

      Zajrzałem właśnie do artykułu w angielskiej wikipedii dotyczącego wspomnianego opowiadania Dicka - i co odkryłem? Nie omieszkano tam wspomnieć, że Dick napisał je "krótko po [słynnym] załamaniu nerwowym". Dopisek został uczyniony przez anonimowego autora w październiku 2009 roku (słowo "słynnym" zostało w lipcu 2012 usunięte, ale sam dopisek pozostał do dziś).

      Co również ciekawe, w artykule przez dłuższy czas zamieszczony był bardzo znamienny i nieco szyderczy cytat z Dicka komentujący reakcje na "Przedludzi", w którym Dick cytuje słynne zdanie Marcina Lutra (w skróconej wersji) "Hier steh Ich; Ich kann nicht anders". Też został usunięty. Tu jest wersja artykułu z tym cytatem: http://en.wikipedia.org/w/index.php?title=The_Pre-persons&oldid=488088679

      Czasem historia edycji na Wikipedii mówi więcej niż sam artykuł.

      Usuń
    3. dlaczego barbarzyństwo?
      na ten pomysł wpadli już starożytni,
      skała Tajgetu - zrzucanie chorych niemowląt,
      władza ojca nad dziećmi, z karą śmierci włącznie

      gdyby homo był wykrywalny, to w tym jedynym przypadku rozważałbym prewencyjne zamordowanie swojego syna, myślę, że lepiej za młodu niż jak by już dorósł

      Usuń
    4. Nie wszystko, co wymyślili już starożytni, warte jest naśladowania.

      Usuń
    5. to samo można mówić o karze śmierci, i też nazywać ją barbarzyństwem

      Usuń
    6. Kara śmierci dotyczy konkretnych, poważnych przestępstw i jest wymierzana (a przynajmniej powinna) po wnikliwym zapoznaniu się ze sprawą, w publicznym procesie, w którym niemal każdy może przedstawiać dowody i argumenty. Dopiero niezbity dowód bardzo poważnej przewiny usprawiedliwia jej wymierzenie.

      Przyzwolenie na bezkarne zadawanie śmierci przez ojca (lub kogokolwiek innego) wedle jego widzimisię, to zupełnie inna sprawa. To despotyzm i tyrania.

      To pierwsze uważam za usprawiedliwone postępowanie, to drugie za barbarzyństwo.

      Poza tym, coś mi się zdaje, że trollujesz, kolego!

      Usuń
    7. władza ojca14 maja 2013 14:35

      A czy regulowanie przez państwo jak ojcu wolno karać swoje dziecko a jak nie, nie jest ingerencją w rodzinę ? Czy to nie jest pierwszy krok do tyranii państwa ? A brutalnie sprać też nie można ? To może i klapsa nie wolno dać ? Zamknąć w samotności na rok w piwnicy o chlebie i wodzie ? A już na jeden dzień wolno, czy to też będzie znęcanie się psychiczne ?
      A czy ojciec nie może ukarać karą śmierci za znieważenie go, czy brak szacunku dla ojca nie jest poważnym przestępstwem, deprawowaniem reszty rodzeństwa ?

      Jeśli wykona ks za byle głupstwo, według własnego widzi mi się, to jego geny i dzieci giną - dla innych lepiej, prawdopodobnie syn też byłby nienormalny.

      Czy nie lepiej pozwolić, aby mała część karała swoje dzieci nawet niewspółmiernie do przewinień, niż robić pierwszy krok w kierunku politpoprawnego terroryzowania rodziców ?

      Czy myślisz Kolego, że rodziców przed zabijaniem własnych dorosłych dzieci odstrasza to, że jest to zakazane przez prawo, i gdyby prawo na to pozwalało, to bez powodu by je zabijali, i takie prawo byłoby barbarzyństwem ?

      Czy państwo nie może tego po prostu nie regulować ?
      Nie piszę pozwalać i legalizować już "aborcję" a nie morderstwo, tylko nie regulować, tak jak np prostytucji ? Nikt nie uważa prostytuowania się za coś normalnego, jest to społecznie potępiane, wstydliwe, mimo że nie jest nielegalne. Czy nie lepiej, żeby Kościół uczył, że za morderstwo swojego nienarodzonego dziecka będzie się smażyć w smole w piekle, i kto chce niech sobie to robi po cichu jak tabu, zamiast głośno debatować czy w przypadku zagrożenia życia matki już wolno czy jeszcze nadal nie, i czy wtedy to już przestaje być zabójstwem, a jeśli przestaje być zabójstwem w momencie zagrożenia życia, to co w sytuacji zagrożenia zdrowia? Czy nie lepiej żeby to było nieregulowane, nieporuszane, niedyskutowane tabu ?

      Z wielką władzą wiąże się wielka odpowiedzialność.

      Sam mnie Kolego ciągniesz za język, a na koniec stwierdzasz, że trolluję, łapcie złodzieja.

      Usuń
    8. Ok, nie regulujmy prawnie zabijania. Tylko łagodna perswazja Kościoła niech zniechęca do tego, a każdy niech zabija po cichu, to przecież tabu. Niech panuje prawo pięści.

      Mam tylko kilka pytań: skoro ojciec może zabić syna, to czy syn może zabić ojca? matka córkę? żona męża? wnuczek babcię? stryjek wujenkę? itd.

      Jeśli ojciec może syna za znieważenie ukarać śmiercią, to czy może tak ukarać sąsiada, co mu napluł na buty?

      Usuń
  5. władza ojca14 maja 2013 23:01

    Szanowny Kolego, zupełnie nie załapałeś o co mi chodziło. Może ja troszkę niejasno się wyraziłem, nie mam talentu do pisania więc przepraszam, postaram się troszkę dokładniej opisać i wyjaśnić. Otóż to wszystko co napisałem, odnosi się do stosunku ojca do dzieci, możliwe, że również do żony, może być rozszerzane na stosunki w rodzinie, ale w żadnym razie nie odnosi się do stosunków między dwoma dorosłymi mężczyznami. W stosunkach między mężczyznami panuje poszanowanie własności i wolności, moja wolność jest ograniczona końcem Twojego nosa.
    Tak ojciec syna za naplucie na buty może ukarać tak jak mu się podoba, przyjmujemy to jako zasadę. Natomiast sąsiada wcale nie może karać. Może go podać za to do sądu, za znieważenie. Nie możemy tu mówić o karaniu, może być obrona, konieczna lub nie, może być zabójstwo w afekcie, zadecyduje już sąd.

    Czy syn ojca, dobre pytanie, najpierw powiedziałbym, że nie. Na pewno nie może nieskutecznie usiłować, jeśli mu się nie uda to ojciec może go za to ukarać, według własnego uznania może też odstąpić. Ale co gdy się udało ? Czy ma być ścigany przez prawo i każdy może go za to oskarżyć, nawet ktoś obcy, czy tylko ktoś z rodziny ? Myślę, że można było by przyjąć, że jeśli żyje najbliższa rodzina, żona, rodzeństwo syna, rodzeństwo ojca, rodzice i teściowie ojca i go nie oskarży o zabójstwo ojca, to prawo nie ingeruje w to co się działo w rodzinie.
    Uważam, że to co komu wolno powinno wynikać z tradycji, zwyczaju, nie pisanego prawa.
    Czy żona córkę ? Na pewno może poprosić Pana Męża, ewentualnie za jego zgodą. Bez jego zgody raczej jej nie wolno, bo to jego córka. Zakładam, że żonie wolno tyle, na ile pozwoli jej mąż. Zwyczajowo pewnie stałaby trochę ponad dziećmi, przynajmniej małymi.
    Czy wnuczek babcię ? Babcia jest własnością dziadka, więc jeśli dziadziuś pozwoli to może.
    Stryjek wujenkę ? Jeśli wujenka nie jest żoną stryjka to nie.

    Myślę, że trochę wyjaśniłem taki model, na Pana pytania Kolego odpowiedziałem. Jednak Kolega nawet nie próbował odpowiedzieć na moje pytania, czyżby brak argumentów?

    Z wielką władzą wiąże się wielka odpowiedzialność.

    OdpowiedzUsuń