wtorek, 30 lipca 2013

Prawdziwe oblicze tolerancji

Już niemal każdego dnia geje - transseksualiści kogoś demoralizują, nazwą faszystą, zmuszą do nauki seksu w przedszkolu, lub chociaż powydzierają gęby i potańczą z gołymi tyłkami na "paradach", które ich zdaniem powinny się odbywać w każdym mieście. Są jak zaraza: wlezą wszędzie, każdą dziurą, a jeśli ktoś im się postawi, wyzywają od faszystów i moherów. Nie możemy dalej udawać, że to tylko zagubiona młodzież i ich specyficzna forma wyrażania młodzieńczego buntu.

Sfotografujemy mordę za mordą. Opublikujemy dane. Wywiesimy plakaty w miastach, dzielnicach , na ulicach – wszędzie tam gdzie żyją. Tam ich powiesimy, aby każdy widział z imienia i nazwiska kto jest zboczeńcem. Będziemy na nich pluć, wsadzać do więzienia, gnębić w miejscu pracy. Niech czują się słabi, niech się boją. Wyśmiejemy ich, ich znajomych, ich bliskich. Udzielimy pomocy każdemu kto padnie ofiarą ich molestowania.

Wiem - to bulwersujące! To na granicy. Ale nie ma wyjścia, bo oni nie przestrzegają reguł, więc i my musimy być bezwzględni.


Jajogłowi typu Pawłowicz, Mikke, czy Cejrowski nie dadzą rady. Trzeba im pokazać ścieżkę, inaczej brudny, agresywny rozkład moralności weźmie całość naszego życia. A na to nie ma zgody, Trzeba zmierzyć się z problemem, nim nie będzie za późno!
(J. Pijemysz)

Powyższe to przykład mowy nienawiści i nietolerancji. Poniżej podaję przykład mowy miłości:

Już niemal każdego dnia faszyści - narodowcy coś lub kogoś podpalą, pobiją, zagrożą, lub chociaż powydzierają gęby i poprzerywają spotkaniach, które ich zdaniem nie powinny się odbywać. Są jak pluskwy: poukrywani, pochowani, ale jeśli dać im żer, wyłażą z tych swoich szpar i nagle jest ich pełno. Nie możemy dalej udawać, że to tylko trudna młodzież i ich specyficzna forma wyrażania młodzieńczego buntu.

Sfotografujemy mordę za mordą. Opublikujemy dane. Wywiesimy plakaty w miastach, dzielnicach , na ulicach – wszędzie tam gdzie żyją. Tam ich powiesimy, aby każdy widział z imienia i nazwiska kto jest faszystą. Będziemy na nich pluć, wsadzać do więzienia, gnębić w miejscu pracy. Niech czują się słabi, niech się boją. Wyśmiejemy ich, ich znajomych, ich bliskich. Udzielimy pomocy każdemu kto padnie ofiara ich przemocy.

Wiem - to bulwersujące! To na granicy. Ale nie ma wyjścia, bo oni nie przestrzegają reguł, więc i my musimy być bezwzględni.


Jajogłowi typu Tusk , Sienkiewicz, czy Michnik nie dadzą rady. Trzeba im pokazać ścieżkę, inaczej brudna, agresywna mowa weźmie całość naszego życia. A na to nie ma zgody, Trzeba zmierzyć się z problemem, nim nie będzie za późno!
(J. Palikot)

Bardzo podobne, ale proszę nie dać się nabrać! Pierwszy przykład to skrajnie agresywny atak na obywateli o odmiennej orientacji seksualnej. Przykład drugi to pełen wrażliwości i tolerancji wyraz zaniepokojenia pewnymi poglądami, które mogą ranić uczucia innych.

Najwyraźniej pan Palikot, któremu oklapł był słupek sondażowy, podpatrzył Mikkego, któremu popularność rośnie za każdym razem, gdy bez zbędnego owijania w bawełnę powie coś radykalnego. Różnica jest taka, że JKM nie udaje przy tym, że jest tolerancyjny.

5 komentarzy:

  1. Palikot przegiął paskudnie, ale czy tzw. narodowcy również? Osobiście marzy mi się świat, w którym będą panowały jasne reguły, a prawo będzie ścigać każdego, kto ZACZYNA (nigdy tego, kto oddaje, choćby oddawał słabszemu).

    Dobry przykład przekręcenia nazwiska. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiem zauważyć, że w przypadku słynnego wykładu we Wrocławiu to nie narodowcy "zaczęli" ale prezydent miasta - sprowadzając na uniwersytet, za nasze pieniądze, starego marksistę, funkcjonariusza kbw. Nie dość że nas okradają, to jeszcze za kradzione pieniądze mieszają w głowach młodzieży.
      Nie jestem dużym fanem narodowców, ale moja alergia na czerwone zawsze odzywa się alarmująco gdy widzę takich ludzi jak prof. B.

      Usuń
    2. Mnie też się marzy taki świat (no, nie bądźmy zachłanni - świat to za dużo, Polska wystarczy), w którym są proste reguły, a jedną z najważniejszych jest wolność słowa. Czyli mówiąc brutalnie: można pieprzyć dowolne głupoty, byle na własny rachunek, i jest to prawo aktywnie chronione - czyli jeśli ktoś chce komuś zamknąć usta, to dostanie po łapkach.

      Niestety, pieprzenie odbywa się na cudzy (czyli nas, podatników) rachunek - i tu jest sedno wrocławskiego incydentu z "narodowcami".

      Usuń
    3. Tak, tak by było najlepiej. Podobnie jak z finansowaniem Kościoła czy lekcji religii - wszystko z datków wiernych. :) Ale jest jak jest - i dlatego "akcja" narodowców jest tylko chamstwem, podobnie jak byłoby nim zakłócenie wizyty papieża.

      Usuń
  2. Miało być: "[...] ale czy tzw. narodowcy również nie przegięli?"

    OdpowiedzUsuń