czwartek, 8 sierpnia 2013

Spekulacja

Jeśli idę do kasyna, to spekuluję, że wygram. Kasyno zaprasza mnie do gry, bo jego właściciel spekuluje, że zostawię tam wszystkie swoje pieniądze i wrócę do domu w skarpetkach. I to jest całkowicie normalna umowa między dwoma dorosłymi osobami, mniej lub bardziej świadomymi swojego ryzyka, ale dobrowolnie godzącymi się na nie. Ale jeśli ktoś w środku jednego z pierwszych rozdań wchodzi i każe natychmiast przerwać grę, bo moje karty są trochę gorsze niżby mogły być, to jest to karygodne.

Sądy w Chorwacji i Hiszpanii uznały, że kredyty we franku szwajcarskim są narzędziem spekulacyjnym. Unieważniono umowy z klientami. (Polskie Radio)

Diagnoza tych sądów jest jak najbardziej trafna, wyroki - skandaliczne. Tak, branie kredytów walutowych jest narzędziem spekulacyjnym z założenia. Bank spekuluje, że waluta ta będzie się umacniać względem waluty rodzimej, kredytobiorca spekuluje, że będzie odwrotnie. Jeden z nich jest w błędzie z założenia.

Ale narzędziem spekulacyjnym jest większość transakcji tego typu. Gra na giełdzie, inwestowanie w fundusze, skupowanie złota, gra na wyścigach - to wszystko są narzędzia spekulacyjne - strony spekulują, że na tym zyskają. Jest całkowicie naturalnym, że pięćdziesiąt procent z nich na tym straci. Zwykły kredyt w rodzimej walucie także jest narzędziem spekulacyjnym. Biorąc go, spekuluję, że w przyszłości będę dobrze zarabiał i będę w stanie go spłacić.

Wyrok tych sądów też jest podstawą do spekulacji. Informacja o nim zachęci obywateli innych eurolandów do brania kredytów walutowych, bo będą spekulowali, że w razie czego ich również czeka "amnestia", a banki, również biorąc to pod uwagę, zmniejszą atrakcyjność tych kredytów.

A czy sądy te podjęłyby tę samą decyzję, gdyby waluta kredytu traciła do rodzimej? Przecież werdykt sądu nie powinien od tego zależeć, a odnoszę wrażenie, że zależy. Czyżby sędziowie orzekający mieli pozaciągane kredyty? Nie wiem - to tylko moje spekulacje.

Nie zagłębiałem się jak rzeczy się mają w Hiszpanii i Chorwacji, ale u nas szał kredytów walutowych, zwłaszcza we frankach szwajcarskich, przeżyliśmy zaledwie kilka lat temu, a kredyty wówczas brane były na 25, 30, czy nawet 50 lat. Zatem jesteśmy dopiero na starcie tej z założenia długoterminowej spekulacji. Na dłuższą metę jeszcze wiele się może zmienić. Pięćdziesiąt lat to szmat czasu - wojna, kryzys, zwycięstwo komunistów w Szwajcarii - wiele się może wydarzyć.

Wyobraźmy sobie, że dzisiaj, kiedy CHF podrożał względem złotówki, sąd ogłasza podobny wyrok, długi są przewalutowane, tak jak w Chorwacji, a za parę lat trend się odwraca: frank zaczyna lecieć na łeb, na szyję i tendencja ta utrzymuje się przez kolejnych pięćdziesiąt lat. Co wówczas? Przez ingerencję sądu w dobrowolną umowę, kredytobiorcy tracą fortuny, a banki cieszą się, bo dzięki tej decyzji nie straciły milionów. Jest to scenariusz możliwy, a biorcy kredytów w CHF spekulowali, że tak właśnie będzie.

Niestety w tych kwestiach ludzie najczęściej zachowują mentalność Kalego, więc pochwalą wyroki, co zresztą obserwuję na forach. Wielu komentatorów oczekuje podobnych wyroków w Polsce. Jestem przekonany, że wielu z nich kilka lat temu zacierało rączki, jak pięknie wyjdą na tych kredytach, i śmiali się ze "złotówkowych". Być może słusznie. Czas pokaże - to jest właśnie istota spekulacji.

2 komentarze:

  1. ' Czyżby sędziowie orzekający mieli pozaciągane kredyty? Nie wiem - to tylko moje spekulacje.'
    IMHO absolutnie genialna gra słów podsumowująca cały tekst. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pięknie wyszedłem na CHFach. Oprocentowanie rzędu 1.4% p.a. rzadko się zdarza... zwłaszcza w porównaniu z 4-5% p.a. obecnie (a w przeszłości 7-8%!) w złotówkach. Gdyby mi "sąd" przymusowo przewalutował na PLNy to bym się wk***.

    A i tak jestem wk*** bo gdybym chciał zrobić woltę i zamienić na euro, jeny, juany albo marsjańskie kredyty, to mi już od lipca nie wolno, bo tak postanowiła jakaś durna komisja, oczywiście dla mojego dobra, k**** mać!

    OdpowiedzUsuń