środa, 14 sierpnia 2013

Tu jest kiosk Ruchu, ja tu mięso mam!

Spotkałem się na moim blogu z bardzo interesującą opinią. Pod wpisem na temat tortu dla homosiów pawel pisze (poprawiłem błędy ortograficzne):

Każdemu tutaj również komentującemu wyżej jak to prosto otworzyć konkurencje albo upiec sobie chleb - proponuje własnoręcznie spróbować upiec chleb i go zjeść, a potem drugi bochenek i znaleźć jedną osobę całkowicie obcą która go kupi... gwarantuje ze 98% obleje ten prosty eksperyment.

Rozumiem, dlaczego autor poleca ten eksperyment osobom, które wierzą, że łatwo jest upiec sobie chleb. Ale co umiejętność wypieku chleba ma wspólnego z tworzeniem konkurencji na wolnym rynku - nie mam pojęcia. Znam mnóstwo przedsiębiorców, którzy nie potrafią upiec chleba, a tworzą konkurencję na rynku i to nie bez sukcesów. Piekarnie to tylko jeden mały fragment rynku.

Pawel twierdzi, że najwyżej dwa procent osób potrafi upiec chleb. I bardzo dobrze! To i tak więcej niż potrzeba. Dwadzieścia procent z nich otworzy piekarnie, z których połowa zresztą zbankrutuje w kilka miesięcy. Pozostałe 99,8 procent, czyli ci, którzy nie potrafią sami upiec chleba to będą ich klienci. Bez klientów nie ma rynku. A owi klienci z kolei zajmą się hodowlą pomidorów, naprawianiem pralek, budowaniem domów, czyli będą robić to, do czego się nadają, a piekarz też będzie ICH klientem, bo naprawić pralkę także potrafi tylko garstka ludzi. Piekarnie mają otwierać ci, którzy potrafią piec chleb, a pralki naprawiać ci, którzy potrafią naprawiać pralki. Umiejętność wypieku pieczywa nie sprawi, że będę lepszym konkurentem na rynku napraw sprzętu GD.

Wolny rynek to miejsce, gdzie usługami zajmują się fachowcy - najlepsi z branży, elita - ci, którzy daną usługę świadczą na najwyższym poziomie i w najkorzystniejszej cenie. To jest w każdej dziedzinie jeden promille społeczeństwa, albo i jeszcze mniej - dokładnie tyle ile potrzeba.

Dziwne, że takie rzeczy trzeba komuś tłumaczyć.

8 komentarzy:

  1. Dziwne, że trzeba jak dziecku tłumaczyć, że chodziło wyłącznie o arbitralne odrzucanie klientów. Na które bym się zgodziła, gdybyśmy żyli w państwie, w którym

    - i tu cytuję Malgonda: "[...] firmę można otworzyć w dzień lub nawet w godzinę (jaki to problem w dobie Internetu?), wynająć lokal od kogokolwiek, kto akurat ma jakiś do zaoferowania, albo działać we własnym pomieszczeniu, podpisać umowę o dostarczenie dowolnego towaru czy usługi z kimkolwiek o jakiejkolwiek treści i móc ją natychmiast zacząć realizować bez potrzeby tłumaczenia się urzędasom, jeśli podatki są niskie, a prawo gospodarcze proste, zrozumiałe dla przeciętnie inteligentnego człowieka i możliwe do opanowania w krótkim czasie [...]"

    http://krulpik.blogspot.com/2013/08/zakalec.html?showComment=1376066856871#c1189870480970357608

    Wówczas będziecie mieli swoje biznesy dla siebie.

    Na razie w takim państwie nie żyjemy, co Malgond doskonale rozumie. Dlatego oburzanie się, że biznesmeni są traktowani jak ludzie, którzy mają "służyć społeczeństwu", nie do końca jest słuszne. Nawołujcie do zmiany systemu, nie jego części. Nie ma "wolnoć Tomku" sprzedawcy bez wolności dla reszty społeczeństwa, którego każdy członek może w KAŻDEJ chwili stać się tego sprzedawcy konkurentem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się wydawało to oczywiste i nie posądzałbym autora o to że proponuje coś innego niż kompleksowe pożegnanie socjalizmu.
      Czy jednak w każdym wpisie na blogu trzeba od razu wykładać całość swoich poglądów? To uniemożliwiłoby w praktyce pisanie o czymkolwiek bo każdy wpis zaczynałby się długą litanią informacji co jeszcze poza samym wpisem sądzi autor o świecie i co popiera.

      Usuń
    2. Kiro, czy ty nie rozumiesz, czy nie chcesz zrozumieć, że CAŁY Staszkowy blog nawołuje do zmiany systemu? To, że jeden wpis wytyka jeden konkretny absurd, to chyba normalne, nie?

      Ja też jestem za zmianą systemu.

      Kiro, nie ma sensu tutaj rzucać argumentów "ponieważ jest tak, to musi być tak". Większość tutejszych bywalców chce dyskutować o tym jak POWINNO być, a nie bawić się w łatanie socjalizmu. Ty zaś ostatnio właśnie to ostatnie robisz, czyli walczysz z problemami nieznanymi w normalnym ustroju.

      Usuń
    3. A bo, a bo, a boooo... A bo wkurza mnie czepianie się takich drobiazgów, jak żądający równego traktowania (w rozumieniu: nie wolno nam odmówić) geje. To tylko maleńki i z pewnością nie najupierdliwszy problem neosocjalizmu. :)

      Usuń
    4. Świeżo z frontu ofensywny politpoprawności!
      http://www.mypolacy.de/aktualnosci/niemcy/awantura-o-sos.html

      Dowcipnie podsumowane: http://mistrzowie.org/545689/Polityczna-poprawnosc

      Zastanawia mnie fragment tekstu: <> A więc i do tego doszło?

      Z wyrazami szacunku, Corbario

      Usuń
  2. Nie do końca się zgodzę z autorem. Na rynku nie wygrywa lepszy piekarz ale lepszy menadżer, a w zasadzie lepsza wróżka :) czyli osoba lepiej potrafiąca przewidzieć kaprysy fortuny i wykorzystać swoje umiejętności aby się do niej dostosować. Jeżeli rząd dzisiaj zacząłby podejmować działania ułatwiające życie drobnym przedsiębiorcom to poziom życia zacząłby rosnąć więc piekarze wykonujący swoją pracę w sposób solidny robiący dobry chleb ale przez to droższy zyskiwaliby więcej. Jeżeli natomiast kryzys będzie się pogłębiać albo zdarzy się katastrofa typu poważna awaria bloków w Elektrowni Kozienice. To wzrost cen wszystkich produktów sprawiłby że wygrywałby "piekarz" produkujący mrożone mięso dla Lidla i Biedronki. Przedsiębiorca który będzie gotowy na obie ewentualności przetrwa ale milionerem nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy menadżer nie może być właścicielem firmy? Co jest w tym złego, ze jestem dobbrym 'strategiem', ale gorszym rzemieślnikiem? Przecież nikt nie mówi, że młynarz ma być piekarzem, bo zna sie na mące, ani że właściciel piekarni ma być piekarzem. Jeśli zakłądasz firmę i ona się rozwija to normalne jest, że część pracy delegujesz kolejnym osobom. Piszesz "jeśli rząd zacząłby podejmować działania ułatwiające życie drobnym przedsiębiorcom to poziom życia zacząłby rosnąć" -napisać, że to truizm to mało - to jest największa bzdura! Po pierwsze: dlaczego wysnuwasz wniosek, że wraz z działaniami ułatwiającymi życie rośnie jego poziom? dlaczego nie zakładasz, że jeśli ten poziom wzrośnie to kosztem kogoś, komu zmaleje? BTW tor po którym jedziesz to ślepa uliczka. Przedsięborcom nie idzie lub idzie źle, nie dlatego, że nie są milionerami, ale dlatego, że RZĄD podejmuje działania 'ułatwiające' dla nich, np. ustala ceny minimalne, ustala min. zawartość mąki w chlebie, ustala, czy dodawać do niej kwas foliowy itp. Jeszcze odniosę się do Twojego ostatniego zdania - nie chodzi o to, by każdy piekarz był milionerem, ale o to, by większość z nich była w stanie zarobić na swój biznes, siebie i rodziny z lekką górką

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń