sobota, 28 września 2013

Podatki: wzrost a wysokość

Bardzo powszechne jest niesłuszne przekonanie, że rząd, który nie podnosi podatków jest lepszy niż rząd, który te podatki podnosi. Błąd ten wykorzystuje Stefan Niesiołowski, który w programie Młodzież Kontra... chwali się, że Platforma od dwóch lat nie podniosła żadnych podatków. Musimy jednak pamiętać o jednym - naszym, podatników, obciążeniem nie są podwyżki podatków same w sobie, tylko wysokość podatków! Szkoda, że ten młody mężczyzna z UPR nie zwrócił na to uwagi. PO podniosła VAT dwa lata temu i od tamtej pory go nie zmieniła, ale przecież my w wyniku tej podwyżki przez ostatnie dwa lata miesiąc w miesiąc płacimy wyższy podatek.

Jest to tożsame z dyskusją nad wartością funkcji na podstawie analizy tylko jej pierwszej pochodnej.

Proszę poświęcić chwilę na rozważenie następującej sytuacji: Władzę obejmuje Zjednoczona Partia Baranów. W dniu przejęcia władzy podatek (na przykład dochodowy) wynosi 15 procent. po roku ZPB podnosi podatek o 10 punktów, po kolejnym roku o kolejnych 10 punktów, po trzecim również. Po czwartym roku odbywają się kolejne wybory, władzę przejmuje Unia Świń i od razu podnosi podatek ale tylko o jeden punkt procentowy, po czym nie zmienia go przez kolejne cztery lata. Która partia jest gorsza pod względem polityki fiskalnej? Oczywiście UŚ. ZPB wprawdzie podniosła podatki drastycznie do 45 procent, ale UŚ nawet tego było mało i podniosła go do 46.

Więc nawet jeśli pan Niesiołowski chwali się, że podnieśli podatek bardzo dawno temu (bo z materiału wynika, że dla niego dwa lata to zamierzchła przeszłość) to prawdziwy przekaz jest taki, że cokolwiek zostało nam odbierane wcześniej, również przez inne partie rządzące, dla Platformy okazało się być za mało. Oni okradają nas dużo bardziej niż poprzednio i pan Niesiołowski udaje, że to przecież dobrze, bo podatek jest wprawdzie wysoki, ale stabilny.

INiedorzecznym jest krytykowanie poprzedników o podniesienie jakiegokolwiek podatku jeśli samemu się go nie znosi. Te podwyżki się sumują - jeśli któryś rząd nie anuluje podwyżek poprzednika, to znaczy, że też z nich korzysta. Więc nie należy się dziwić głosom, że z każdą kadencją jest w kraju coraz gorzej i coraz biedniej, bo wszystkie zmiany w podatkach, a ogromna większość z nich jest na niekorzyść podatnika, kumulują się.

Co więcej, nawet gdyby Unia Świń pozostawiła podatek bez zmian, albo i obniżyła go o dziesięć punktów do 35 procent, to i tak w perspektywie czteroletniej kadencji (zakładając, że wysokość podatku to jedyna zmienna, bo dobrodusznie przyjmijmy, że nie wzrosło bezrobocie, nie spadła konsumpcja, nikt nie wyjechał za granicę itd.), złupi podatników bardziej niż Zjednoczona Partia Baranów. Obywatel, który zarabia 1000 marchewek rocznie, w ciągu czterech lat zapłaci pod rządami ZPB: 150+250+350+450=1200 marchewek, a pod rządami UŚ: 4x350=1400 marchewek. Zatem mimo, że UŚ obniżyła podatek dość znacznie nie zmienia to faktu, że w czasie swojej kadencji okradnie obywateli gorzej niż poprzednicy, choć oczywiście mniej niżby ich okradła, gdyby pozostawiła podatek bez zmian, zatem należy im się niewielka pochwała.

Nie ważne więc jak często i o ile podnosi się podatki. Zasada jest prosta: jeśli choć trochę podnosisz podatki, to i tak jesteś większym zbójem od poprzednika. Należy zacząć radykalnie redukować podatki, bo w przeciwnym razie podwyżkom nie będzie końca, bo jak dotąd każdy rząd troszeczkę - tylko trochę podnosi podatki, mówiąc: I tak podnieśliśmy mniej niż Narodowy Sojusz Bydła... Tak, ale w efekcie ZABIERAJĄ nam więcej.

1 komentarz:

  1. Nie zmienia to faktu, że rząd UŚ przejął wszystkie zobowiązania rządu ZPB, a ta zwiększając podatek co roku o 10 punktów procentowych, spowodowała spadek wpływów do budżetu na parę kolejnych lat. Jeśli UŚ na potrzebę spłacenia wszystkich tych zobowiązań nie podniesie podatku o kolejnych 10 punków, to i tak dobrze, bo ZPB by się nie zawahała.

    OdpowiedzUsuń