Ofiary demokracji cz. 1
Ofiary demokracji cz. 2
A co jeśli Osama Bin Laden był/jest agentem CIA, jak mówią niektóre teorie? W takiej sytuacji albo byśmy się w ogóle o nim nie dowiedzieli, albo zostałby zabity ZANIM media by podały, że jest poszukiwany.
Gdyby USA potrzebowała kozła ofiarnego, to nie brałaby swojego agenta, tylko jakiegoś autentycznego terrorystę, jakiegoś bogu ducha winnego Araba, albo po prostu wymyśliliby go. W jakim celu mieliby kompromitować oficera? Jeśli natomiast chcieli się go pozbyć, wówczas nie ganialiby go po pustyni przez dziesięć lat, przez cały czas obwieszczając, jaki on jest groźny, tylko pozbyliby się go po cichu, później ewentualnie obwieszczając wszem i wobec triumf swoich żołnierzy.
Przez dziesięć lat nawet największy bałwan, będący w posiadaniu informacji na temat CIA, potrafiłby się ubezpieczyć lub skontaktować z panem Assagne. Chyba, że byłby idiotą i dał się przez 10 lat przekonywać kolegom z CIA, że to tylko lipna nagonka pod publikę. Ale czy wówczas wodziłby ich po pustyniach przez 10 lat? Ponadto nie jestem pewien, czy do CIA przyjmują idiotów.
Załóżmy zatem, że Osama Bin Laden zginął 10 lat temu i że był agentem CIA. Znaczyłoby to, że cała walka z terroryzmem została stworzona po to, by usprawiedliwić wojnę, której faktycznej przyczyny USA nie podają. Może chodzi o złoża, może o pieniądze, może o coś jeszcze innego o czym nigdy się nie dowiemy. W takiej sytuacji ludzi, którzy zginęli w WTC, pasażerów feralnych lotów oraz ratowników ze strefy "0" należy również uznać za ofiary teatrzyku na potrzebę demokracji. Jak bowiem wcześniej wspomniałem - król ani nie musi się ze swoich decyzji tłumaczyć, ani zabiegać o poparcie. Chce wypowiedzieć wojnę, to ją wypowiada i już. Nie bawi się w komedianta.
Nie jest pewne czy pan Assagne też nie odgrywa jakiejś roli w tym teatrzyku:) czas pokaże.
OdpowiedzUsuń