środa, 9 maja 2012

Kara śmierci to nie morderstwo, tylko samobójstwo

Przeszło rok temu opublikowałem wierszyk o karze śmierci:

Jeżeli facet sam wlazł na dach
I skoczył, i do widzenia,
To kto zawinił, że przestał żyć?
Czy Grawitacja, czy Ziemia?

A nazwij bezdusznym mnie, ale ja
Od razu powiem, że facet.
Wszak wiedział dobrze, co stanie się,
A mimo to skoczył – that’s it!

A jeśli zabił człowieka drab,
Więc ścięto go, sukinsyna,
To kto zawinił, że stracił łeb?
Czy Sędzia, czy Gilotyna?

A nazwij nieludzkim mnie, ale ja
Od razu powiem: morderca!
Wszak wiedział dobrze, co czeka go,
Nie okazujmy mu serca.

I jeśli przypadkiem z dachu raz
Spadnie na kark jakiś człowiek,
To gdyby nie Grawitacja, to
Wszystko by stało na głowie.
 
Przypominam go, by zwrócić uwagę na podobieństwo, albo wręcz tożsamość kary śmierci z samobójstwem. Bo w rzeczy samej, w państwie prawa, w którym prawo to w sposób jasny mówi że za morderstwo obowiązuje kara śmierci, to ktoś, kto świadomie decyduje się je popełnić, chce umrzeć - niczym nie różni się od faceta, który skacze z dachu wieżowca. Mamy tu bowiem do czynienia z tymi samymi elementami.

Sam skok z nie jest bezpośrednią przyczyną śmierci - to zderzenie z ziemią zabija. Ale skacząc z dachu samobójca stawia się w sytuacji, w której jego śmierć jest nieuchronna. Uruchamia pewien proces oparty na prawach fizyki, który po kilku sekundach doprowadza do jego "egzekucji".

To samo dzieje się w przypadku bandyty - zabijając ofiarę wprawdzie nie wyrządza sobie samemu żadnej krzywdy w sposób bezpośredni, ale nie ulega wątpliwości, że jest powodem swojej śmierci w niedługim czasie. Uruchamia machinę sprawiedliwości, która, wprawdzie nie po kilku sekundach, ale prędzej czy później wymierza mu zasłużoną karę śmierci.

W jednym przypadku mamy do czynienia z prawem ciążenia, w drugim z prawem karnym. Ot i cała różnica.

Jeśli skoczek wie, czym grozi upadek z wieżowca, a na ogół wie, to tylko on jest winny swojej śmierci. Podobnie morderca, który ma świadomość kary śmierci, a na ogół ma, nie może nikogo innego winić za swój los. On jest samobójcą. Zatem powtarzane przez przeciwników kary śmierci, że wykonując ją sami stajemy się mordercami jest idiotyczne - bo "decyzję" o swojej śmierci podjął sam "zainteresowany". Jego ofiara nie miała tego wyboru i to jest podstawowa różnica.

To jest bardzo istotne - ofiara mordercy nie ma wpływu na swój los - morderca swój los sam wybiera.

Ktoś powie, że morderca na ogół liczy, że uniknie kary. Oczywiście, ale ja też mogę skoczyć z wieżowca z nadzieją, że wyjdę z tego cało. Wolno mi podjąć takie ryzyko. Ale jeżeli się przeliczę to zostanie ze mnie mokre ścierwo rozciągnięte na chodniku. Morderca też ma prawo do takiego założenia i zapewne niekiedy mu się uda uniknąć kary, ale to on sam podejmuje to ryzyko, zatem to on sam ma ponieść konsekwencje, jeżeli pójdzie nie po jego myśli. Jak mawiał mój dziadek, "Nie graj Wojtek, nie przegrasz portek".

Z logicznego punktu widzenia nie ma zatem najmniejszej różnicy między samobójcą, a mordercą, który ginie na szubienicy. Morderstwo jest czynem samobójczym i bandyta musi mieć tego świadomość.
Pardon, jest jedna różnica: zwykły samobójca odbiera życie tylko sobie - morderca zabija również niewinną osobę. Zatem on bardziej niż ten pierwszy zasługuje na swój los.

Gdyby skakanie z dachu nie powodowało śmierci, to sam bym cały dzień nic nie robił tylko skakał. Przecież lot ku ziemi to taki przyjemny stan nieważkości. Więc nie dziwmy się, że w przypadku braku kary śmierci liczba morderstw jest większa, niż gdy ona obowiązuje.

Przeciwnicy kary śmierci mówią "a co, jeśli ktoś zostanie omyłkowo skazany". Już pisałem o tym, że wyroki w tego typu sprawach nie powinny pozostawiać cienia wątpliwości. A jeśli mimo to coś takiego się zdarzy - trudno. Trzeba się z tym pogodzić. Jak w ostatniej zwrotce - konsekwencje nieobowiązywania kary śmierci są dużo gorsze niż to, że raz na jakiś czas przydarzy się błąd. Jak już pisałem po zamachach Breivika: Aby skazać 77 niewinnych osób niekompetentni sędziowie muszą pracować latami. Wadliwe prawo (brak kary śmierci) skazało tyle w ciągu jednego dnia. Warto?

16 komentarzy:

  1. logika wywodu "daje radę", ale wiersz jest fatalny, wręcz okropny
    mucha86

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no wiersz jest brzydki, ale autorowi nie zależało raczej na formie ;) .

    Poza tym artykuł bardzo dobry.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiec jesli postawie tablice "uwaga snajper", to nie morduje strzelajac do mijajacych ja przechodniow? Dobrze wiedziec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaw tablicę: "uwaga, spycham z dachu" - może zrozumiesz różnicę pomiędzy samobójcą a mordercą.

      Usuń
    2. Proszę o wprowadzenie kary śmierci tj samobójstwa za nabijanie się z majestatu królewskiego.

      Usuń
    3. Jeżeli tabliczka będzie ustawiona w zgodzie z prawem, a ty będziesz miał prawo strzelać do ludzi, to nie ma morderstwa. Ma to miejsce na przykład w sytuacji, gdy policja mówi do demonstrantów "rozejść się, bo będziemy strzelać". Nie rozejdą się ci, którzy chcą być zastrzeleni.

      Prot

      Usuń
  4. Kontekst tych dwoch czynow jest inny. Samobojca nie skacze w afekcie. Pozatym zawsze w spotkaniu z ziemia pozostaje element losowosci. W wyroku go raczej nie bedzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mówimy o zabójstwie w afekcie, tylko o morderstwie, czyli akcie celowym i zaplanowanym.
      Masz rację, że wyrok nie jest losowy (w każdym razie nie powinien), ale losowym jest pojmanie lub niepojmanie sprawcy.

      SM

      Usuń
  5. Zły przykład. Praw fizyki nie można zmienić, nie podlegają ocenie moralnej. Prawo karne - owszem.
    (Moje poglądy nie mają tu nic do rzeczy. Zauważam tylko fakt.)

    OdpowiedzUsuń
  6. @Kira
    Prawa fizyki zmieniają się ciągle. Najpierw Newton, potem Einstein, następnie teoria kwantowa, strun, bran, wszechświatów równoległych i tak dalej... Po prostu nigdy nie będziemy wiedzieli wszystkiego. Tak samo nigdy nie będzie sytuacji, że "wyroki w tego typu sprawach nie powinny pozostawiać cienia wątpliwości" - zawsze jest jakaś wątpliwość, ale to nie jest żaden argument przeciwko karze śmierci. Kara śmierci służy społeczeństwu nawet w wypadku pomyłek sądowych. Jeżeli stracono 9 morderców i jednego niewinnego człowieka, to zysk dla społeczeństwa jest ewidentny (dla tego niewinnego nie za bardzo). Ale co dzień na drogach giną niewinni ludzie i jakoś nikt nad tym rąk nie załamuje, ot zły los. Pomyłki sądowe są nieuniknione, tak jak inne zdarzenia losowe.

    Tyle teoria. Niestety, w naszym pięknym kraju pospolitość skrzeczy. Prawo nie działa, sprawiedliwości nie ma, bandyci chodzą po wolności śmiejąc się swoim ofiarom w oczy. Nie ma co się zastanawiać nad przywróceniem, czy zniesieniem jakiejkolwiek kary skoro państwo w tym zakresie po prostu sobie nie radzi. Co tam "nie radzi" - nie chce mu się! Ma ważniejsze sprawy na głowie: wybory, fundusze, dofinansowania, redystrybucje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wydaje mi sie ze dotknoles sedna problemu, iz nie o wymiar kary chodzi lesz jej nieuchronnosc.
      czy sprawca morderstwa 77 ludzi cofnolby sie gdyby grozila mu kara smierci ?!
      a z drugiej strony czy pracodawca zdecydowalby sie nie wyplacic pensji pracownikowi, jesli ten w stosunkowo krotkim czasie bylby w stanie wytoczyc mu sprawe i skutecznie odzyskac naleznosc ?

      Usuń
    2. "czy sprawca morderstwa 77 ludzi cofnolby sie gdyby grozila mu kara smierci ?!"
      O tym już było tutaj:
      http://krulpik.blogspot.com/2011/07/chodna-kalkulacja.html

      Usuń
    3. Dzieki, nie czytam tego bloga tak dlugo, zeby wiedziec o tym artykule.

      Nie chce powtarzac tutaj dyskusji, ktora sie tam odbyla. Wywod bardzo logiczny, ale autor nie podjalby sie podobnego czynu nawet bez istnienia kary smierci. Twierdzenie wiec, ze Breivik tez by tego nie zrobil w oparciu o wlasna logike jest naduzyciem.

      Nietstey nie dowiemy sie jak mogloby byc.

      Usuń
    4. TMachnio, akurat ja nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem jakąś zdecydowaną przeciwniczką kary śmierci. Na dzień dzisiejszy po prostu uważam, że od tego promila prawdziwie psychopatycznych morderców, którym należałaby się "czapa", lepiej jest zainteresować się TYSIĄCAMI mniej podłych, ale tylko odrobinę mniej - przestępstw.

      Ale skoro już pozwoliłeś sobie na taki wywód, to jednak wytknę Ci pewne nielogiczności:

      a) prawa fizyki się odkrywa; prawo karne się tworzy

      b) prawo powinno - wg mnie - chronić nie tylko ludzi, ale - przede wszystkim! - określone wartości; w przeciwnym razie doszlibyśmy do tego, że dla zysku ogółu łamalibyśmy wszelkie zasady (np. zmuszalibyśmy jednostki do rozmnażania w krajach, gdzie demografia byłaby kiepska, zabraniali im rozmnażać się tam, gdzie jest wysoka)

      Usuń
  7. A i owszem zdarzają się w Stanach Zjednoczonych przypadki uniewinnienia więźniów skazanych na karę śmierci. Dostają oni ogromne sumy pieniędzy od rządu w ramach rekompensaty. Ale mało kto wie, że te przypadki dotyczą przestępst z lat, kiedy nie było badań DNA. Rewolucja w kryminalistyce rozpoczęła się dopiero w 1987. Co więcej, uniewinnienia nastąpiły albo z faktu, że badania DNA wykazały, że oskarżony jest niewinny, albo że zanleziono nowe dowody, albo że znaleziono prawdziwego winnnego.
    Dla mnie argument skazywania niewinnych nie przemawia przeciwko karze śmierci, ale za potrzebą udoskonalania systemu. Za potrzebą przeznaczania pieniędzy nie na analizy psychologiczne seryjnych morderców czy wygody w więzieniach, ale na badania usprawniające aparat ścigania.

    OdpowiedzUsuń