niedziela, 31 marca 2013

Mężczyźni i ryby...

Lewica jest zdania, że politycy mężczyźni nie powinni brać udziału w głosowaniu na temat aborcji (co ciekawe, podobnego zdania jest Alan Simpson, były senator partii republikańskiej w stanie Wyoming, źródło). Jako przeciwnik demokracji jestem zwolennikiem jej ograniczania, ale akurat w tym przypadku jestem pełen obaw, że zmiana ta przyniosłaby więcej szkody niż pożytku, bo nie opiera się na idei, ale nastawiona jest na osiągnięcie konkretnego wyniku w tym konkretnym przypadku.

Tłumaczenie tego pomysłu opiera się na tezie, że ludzie nie powinni głosować w sprawach, które ich bezpośrednio nie dotyczą. Przeprowadźmy zatem krótki eksperyment myślowy na tejże tezie oparty.

Rozumowanie za takimi pomysłami jest cokolwiek dziwne, wszak prawo aborcyjne, wbrew temu, co głoszą entuzjaści zabijania dzieci, dotyka również mężczyzn. Statystycznie na jeden usunięty płód płci żeńskiej usuwany jest jeden płód płci męskiej.

Oczywiście, każda aborcja dotyczy bezpośrednio również jednej dorosłej kobiety, ale w jej przypadku stawką w grze jest tylko kilka miesięcy całkowicie naturalnego stanu ciąży, a nie, jak w przypadku wspomnianych dzieci, dekad całego ich istnienia. Zatem z głosowań na temat aborcji powinni zostać wykluczeni nie tylko mężczyźni, którzy nie zachodzą w ciążę, ale również wszystkie pozostałe osoby, którym nie zagraża bycie bierną stroną aborcji. Urodzeni nie powinni decydować o życiu lub śmierci nienarodzonych.

Skoro bowiem odbieramy mężczyznom prawo do decydowania czy ciała ich żon i córek należy pozostawiać w zdrowym i naturalnym stanie ciąży, czy też umożliwić, przy zastosowaniu nienaturalnej ingerencji z zewnątrz, przejście z tego stanu w stan braku ciąży, bez pogorszenia stanu zdrowia kobiety, tylko dlatego, że kwestia dotyczy, jak twierdzą ignoranci, wyłącznie ciała kobiety, to tym bardziej, tysiąckroć bardziej, należy odebrać kobietom i mężczyznom prawo do decydowania czy ciała nienarodzonych dzieci należy pozostawić w zdrowym i naturalnym stanie rozwoju płodowego, czy też umożliwić, przy zastosowaniu nienaturalnej ingerencji z zewnątrz, przerwanie tego stanu przez rozszarpanie ich na strzępy, któremu towarzyszy kolosalne pogorszenie stanu zdrowia płodu.

Zatem nawet przyjmując idiotyczne założenia lewicy dochodzimy do wniosków, które odbiegają od tych zamierzonych przez lewicę. Lewica tego nie zauważa. Ale muszę też się przyznać, że w powyższym wywodzie zastosowałem pewną chytrą sztuczkę, która jest obca lewicy. Logikę.

5 komentarzy:

  1. Masz rację, ale tylko w przypadku, gdy nienarodzone dzieci traktuje się jak podmiot, człowieka równego kobiecie.

    W przypadku, gdy (tak jak lewica) uważa się płod za "przedmiot" i własność kobiety, taki argument nie ma sensu - bo nie możesz porównać niemożności decydowania mężczyzn o kobietach z niemożnością decydowania kobiet o ich nienarodzonych dzieciach.

    Dlatego uważam, że Twój "eksperyment myślowy" jest jak najbardziej sensowny i słuszny dla nas, ale do żadnego zatwardziałego lewicowca i tak nie trafi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na temat ustalania kar dla gwałcicieli powinni wypowiadać się tylko mężczyźni. Wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  3. A procesy norymberski prowadzić naziści.

    OdpowiedzUsuń
  4. Absurdalną ideę, o niegłosowaniu w sprawach, które "nie dotyczą" głosujących można dalej i bez ograniczeń rozwijać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nikt nie jest sędzią we własnej sprawie...

    OdpowiedzUsuń