czwartek, 2 maja 2013

Korzyści pochodzące z przestępstwa

Jeżeli dowody pozyskane nielegalnymi metodami mają być wykorzystywane przez sąd i pełnowartościowe, to jedynym konsekwentnym rozwiązaniem problemu byłoby zalegalizowanie tychże metod. Skoro są dobre i sprzyjają prawu, to tak należałoby zrobić natychmiast. Jestem ciekaw ile osób z tych, które dzisiaj domagają się skazania posłanki Sawickiej na podstawie lewych dowodów, konsekwentnie poparło by ten postulat. Ilu z nich powiedziałoby: Tak, chcę, żeby policja miała prawo w dowolnej chwili, na podstawie kaprysu zrewidować mnie, wejść do mojego mieszkania pod moją nieobecność, przeszukać mój samochód, aresztować mnie bez nakazu?

Przecież do tego to się sprowadza. Jeśli dowody tak pozyskane mają być honorowane przez sąd, to należałoby je zalegalizować. W przeciwnym razie łamanie prawa przez funkcjonariuszy będzie na porządku dziennym. Jak trzeba będzie kogoś zapuszkować, to wyśle się jakiegoś kozła ofiarnego na akcję i cześć. "Spali się" "płotkę" dla zwycięstwa politycznego. A prokuratura zapewne oświadczy, że z nienaganny dotychczasowy przebieg służby oraz przyznanie się do winy policjanta są okolicznościami łagodzącymi. A w ogóle to działał w stresie.

Jedynym sposobem zniechęcenia do stosowania tych metod jest wyeliminowanie korzyści z tego płynących. Kropka. To co postulują niektórzy komentatorzy to ciche przyzwolenie na praktykowanie takich metod, które na dłuższą metę są dużo bardziej szkodliwe niż puszczenie jednej zepsutej aferzystki wolno. Bo dzisiaj, puszczenie jej wolno to sygnał dla organów ścigania, że mają lepiej przygotowywać swoje akcje, również pod względem prawnym. Ukaranie jej tylko pogłębiłoby proceder.

Nikt tu nie spiera się, czy Sawicka złamała prawo - bo złamała. Ale dowody w tej sprawie, które doprowadziły do jej zatrzymania i oskarżenia pochodziły z przestępstwa. A dobra pochodzące z przestępstwa podlegają przepadkowi.

I nie chodzi tu tylko o sprawę posłanki Sawickiej - to tylko pretekst. Chodzi o zasadę. Państwo, w którym stróże prawa stoją ponad prawem nie jest państwem prawa.

Wolę słuchać, że "za Tuska nikt nie pójdzie siedzieć", niż żyć w przekonaniu, że policja i inni funkcjonariusze stoją ponad prawem i mogą z obywatelami robić co im się tylko podoba. Już dziś na zbyt wiele sobie pozwalają. Nie wolno się na to godzić! Bo dzisiejszych aferzystów jeszcze zdążymy powsadzać do więzień razem z Tuskiem. A szkody wyrządzone przez niekonsekwentne prawo będą dużo gorsze.

11 komentarzy:

  1. @Autor
    Zgadzam się z tym co Pan napisał, ale ja uzupełniłbym to jeszcze o kilka aspektów do zastanowienia:

    - co się dzieje z groźnym terrorystą, który chciał wysadzić sejm, stokrotkę i bufetową ? czy postawiono zarzuty jego kilku współpracownikom ? czy tu nie było prowokacji ? czy go z tego tytułu zwolniono ?
    - czy wyrok byłby taki sam gdyby akcję przeprowadził Bondaryk a oskarżony byłby posłem pisu ?
    - czy sędzia był dobrany przypadkowo, ze względu na nieposzlakowaną uczciwość, czy dyspozycyjność (zna Pan jego wyroki w sprawie Wałęsy ?) ?

    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powinna obowiązywać zasada "zatrutego źrodła".

    OdpowiedzUsuń
  3. Regularnie czytam ten blog i niemal zawsze mam dokładnie takie samo zdanie. Szanuję więc i tę opinię wyrażoną w komentowanym wpisie, niemniej nie podoba mi się jeden aspekt zaprezentowanego tu rozumowania.

    Mianowicie zakładasz tu Staszku z góry, że prawo respektujące dowody ale karzące zdobywającego dowody nie będzie działać z tego powodu, że funkcjonariusze i tak są nieuczciwi. To znaczy, że prawo nie stoi na straży sprawiedliwości, a pewnej wygody. Ot,Temida stwierdza, że ciężko będzie udowodnić nieuczciwość funkcjonariuszy, zatem dajmy sobie z tym spokój, od razu stwierdźmy, że dowody są nieważne i już. Otóż jeżeli prawo dostosowuje się do sytuacji nienormalnej- a jest przecież nienormalną sytuacją, że wszelakie polskie służby działają sobie jak chcą- to będziemy mieli NIENORMALNE PRAWO. Czy do tego dążymy? Do ustanowienia prawa nienormalnego, ale za to wygodnego?

    Idąc tym tokiem myślenia, rzeczywiście nie można przywrócić kary śmierci. Po prostu dostosowaliśmy się do tego, że służby działają przeciwko nam i pozbyliśmy się możliwości wydawania wyroków śmierci w "majestacie prawa".

    OdpowiedzUsuń
  4. Akurat pewien zakres prowokacji powinien być dozwolony - jest to dość sprawnie działający system łapania przestępców, stosowany przeciwko klientom nie legalnych źródeł usług i towarów oraz korupcji osób na ważnych stanowiskach państwowych. Duże korporacje na własną rękę "sprawdzają" swoich ważnych pracowników, to czemu nie wziąć przykładu z nich? Zwłaszcza, że zawsze powinniśmy mieć prawo sprawdzać tych, którzy którzy "dla nas" pracują. Tak jak możemy sprawdzić czy niania naszego dziecka odpowiednio się zachowa prowokując odpowiednią sytuację tak samo powinniśmy móc sprawdzać polityków w sprawach korupcyjnych.

    Tak, możliwość łapania/sprawdzania przestępców/ludzi powinna być ograniczona, by nie doszło do państwa policyjnego, ale tu akurat mamy o jedno ograniczenie za dużo.

    (Nie znam dokładnie sprawy Sawickiej i tego jak bardzo uzyskano te dowody na lewo, więc jeśli nie chodzi przede wszystkim o prowokację to przepraszam za wygłupienie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem prowokacja policyjna to bardzo kontrowersyjny instrument - i moralnie wątpliwy.

      Po pierwsze, bardzo trudno go skodyfikować i potem nadzorować tak, aby nie dochodziło do nadużyć ze strony służb. Przecież łatwiej jest wykreować sztucznie przestępcę (na przykład manipulując słabym, niezrównoważonym psychicznie lub mało inteligentnym człowiekiem) i odtrąbić sukces/nabić statystyki niż łapać prawdziwych, zdeterminowanych, inteligentnych przestępców. Łatwo też manipulować dowodami tak zebranymi. Przykład (realny, z Nowego Jorku: http://www.nydailynews.com/news/man-picks-wallet-feels-discriminated-cops-article-1.273930): policja podkłada portfel na stacji metra i aresztuje każdego, kto go weźmie, choćby w uczciwych zamiarach odnalezienia prawowitego właściciela. Przecież ukradł, bo wziął i się oddalił zamiast natychmiast poszukać policjanta. Jak obwiniony ma udowodnić, że miał dobre zamiary, ale na przykład spieszył się na pociąg? Co więcej, policja celowo podłożyła w tym portfelu ważną kartę kredytową (wystawioną na figuranta), bo kradzież karty jest poważnym przestępstwem federalnym...

      Po drugie, jak sam piszesz, prowokacja jest (być może jedną z niewielu) skuteczną metodą wykrywania "nielegalnych towarów i usług" oraz korupcji - czyli jest to prawo mające przede wszystkim na celu ściganie skutków złego prawa. Czyli najpierw tworzymy prawo umożliwiające korupcję czy też bezsensownie penalizujące jakieś tam towary czy sam sposób obrotu nimi, albo bezsensowne regulacje podatkowe pozwalające na dowolne interpretacje i zachęcające do "obchodzenia" prawa, potem potrzebujemy prowokacji i inwigilacji, żeby to wykryć, a następnie walczymy z korupcją i nadużyciami tych narzędzia oraz upolitycznieniem służb... i tak dalej brniemy w socjalistyczne bagno (patrz pana Kisielowe powiedzonko).

      Po trzecie, nakłanianie do przestępstwa (co samo w sobie może być przestępstwem) czy też samo przestępstwo (w myśl chorego, bo chorego, ale obowiązującego prawa, np. kupno jakichś tam "nielegalnych" towarów), popełniane przez zwykłego śmiertelnika jest... właśnie przestępstwem, karanym sądownie, czyli złem, ale prowokacja, czyli to samo przestępstwo popełniane przez funkcjonariuszy państwa w celu wykrycia przestępcy, ma być dobre? To moralność Kalego i egzemplifikacja zasady, że cel uświęca środki.

      W normalnym państwie prowokacja jest zbędna, bo prawo jest jasne, czytelne, celowe i przez to łatwe w egzekucji. Albo ktoś coś złego zrobił i mamy na to dowody, albo nie - trudno.

      Usuń
    2. Prowokacje normalnie stosuje się w dwóch przypadkach:
      1) Wiemy, że ma dojść do przestępstwa, mamy na to wyraźne przesłanki lub jest to działalność ciągła i chcemy złapać zamieszanych - klientów, którzy szli po towar/usługę; zajmując się tylko "dostawcą" nic byśmy nie zdziałali - na popyt zawsze znajdzie się podaż. Jeśli ktoś chce kupić wojskowe materiały wybuchowe i wysadzić szkołę, to unieszkodliwiając tylko sprzedawcę bylibyśmy idiotami
      2) W przypadku osób na ważnych lub kluczowych stanowiskach. Tam nie można być słabym, niezrównoważonym psychicznie lub mało inteligentnym człowiekiem;

      Jeśli chodzi o nadużycia policji - każdy sposób działania będzie skłonny do nadużyć, od tego są szkolenia, kodyfikacja, nadzór itp., w nieszczęsnym USA (np. obyczajówka) 1) jakoś działa, tak jak w większych firmach (jak IBM) działa 2).

      Przykład z portfelem nie należy, ani do jednej, ani do drugiej kategorii. Normalnej prowokacji w normalnej sytuacji nigdy nie powinno się używać, ale istnieją wyjątki.

      Usuń
  5. "... żeby policja miała prawo w dowolnej chwili, na podstawie kaprysu zrewidować mnie, wejść do mojego mieszkania pod moją nieobecność, przeszukać mój samochód, aresztować mnie bez nakazu..."

    Problem w tym, że Policja tak zrobić może.
    Jak mnie zatrzymują na ulicy czy drodze MOGĄ mnie i mój samochód przeszukać, pod byle pretekstem...

    Poza tym zdobycie papierka post factum też nie jest chyba wielkim problemem.

    tak działa polska Policja: http://demotywatory.pl/3655431/Polska-policja

    a jakiś czas temu czytałem jak trzy godziny negocjowali przez drzwi z gościem który miał nóż !

    Niestety prawo jest dla szaraczków a nie dla prominentów.

    Podobała mi się sentencja: "Prawo jest jak płot, tygrys przeskoczy, wąż się prześlizgnie , a bydło się przynajmniej nie rozchodzi"

    yagy

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja osobiście nie zgadzam się w 100% z autorem. Uważam że w tym przypadku powinna obowiązywać zasada podobna do tej jaka obowiązywała przy przyznawaniu Orderu Marii Teresy. Dla przypomnienia otrzymywał go żołnierz który pomimo braku rozkazu lub wbrew rozkazowi wykazał się na polu bitwy i przyczynił się do zwycięstwa Austro-Węgier, jednak zanim otrzymał ten medal musiał stanąć przed sądem wojskowym wyrokiem którego mógł być rozstrzelany. Podobnie powinno być z Policją. Jeżeli policjant (albo prokurator, żołnierz, agent kontrwywiadu) działa na granicy prawa a nawet je łamie, ale jest skuteczny to Państwo powinno pokrywać straty jakie on powoduje i jeszcze go nagradzać za inicjatywę. Jeżeli jednak chociaż RAZ się pomyli. Powinien zostać zwolniony, dostać dodatkowy wpis do różnych dokumentów które potem idą do innych pracodawców, oraz odpowiadać za swoje wykroczenie tak jakby odpowiadał cywil (a nawet bardziej). Takie działanie mogłoby skutkować w sytuacji gdy policjant obserwuje osobę związaną z podejrzanym (powiedzmy kochankę) i widzi że przed domem jest rozpalone ognisko a ona niesie dużą ilość dokumentów przed dom. Nie ma czasu czekać na nakaz rewizji, kochanka też nie jest jako taka podejrzana, ale szansa na sukces jest duża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna zasada: cel uświęca środki.

      (Nie istnieje jakaś czcionka, która przeznaczona byłabby do pisania ironicznych uwag?, irony font?)

      Usuń
  7. Eliminowanie korzyści płynących z tych metod wcale nie jest jedynym sposobem. Moim zdaniem należy surowo karać funkcjonariuszy, którzy je stosują, ale to nie powód, żeby nie uwzględniać zebranych przez nich dowodów. W ten sposób np. policjant będzie musiał przemyśleć, czy znalezienie przestępcy jest warte kilku lat więzienia i zrujnowanej kariery (wyrok wykluczy dalszą służbę).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale policjant właśnie nie ma się zastanawiać i kalkulować! On ma mieć jasno wyłożone, co mu wolno, a czego nie wolno.

      Usuń