Uczy się uczeń ów już czwarty rok, całkowicie za pieniądze podatników. Edukacja jego jest NIEWIARYGODNIE kosztowna. Nie robi nic poza tym. Utrzymuje się z również państwowego, bardzo hojnego, stypendium, mimo, że uczniem jest miernym. I już teraz planuje wybranie się na drugi równie kosztowny kierunek.
Mówię o premierze Tusku, który sam bezwstydnie przyznał w wywiadzie dla Newsweek.pl:
Po tych czterech latach ogromnie dużo się nauczyłem. Dziś wiem o wiele więcej. Wiem, co trzeba poprawić i bardzo chcę rządzić lepiej.
To on nie wiedział? To on się dopiero uczy? Przecież przed ostatnimi wyborami zapewniał, że wie co trzeba poprawić, a teraz bez skrępowania mówi o tym, że dopiero teraz się dowiedział. Jak może w tym samym wywiadzie snuć plany na następną kadencję? Żeby znowu za cztery lata pozostawił Polaków w bigosie, pocieszając ich, że przynajmniej on się czegoś dowiedział? Skoro on się dopiero uczył, to on powinien płacić, a nie podatnicy w jego pensji i rozlicznych kosztach jego głupich żakowskich decyzji. Bo posadę dostał nie po to, by się uczyć, tylko po to by działać.
A następnym razem do rządzenia należy brać kogoś, kto JUŻ się na tym zna.
To może być dobry argument do przekonywania innych do niegłosowania na PO. Proszę wykorzystywać.
Ja tylko zwrócę uwagę, że słowa Tuska to woda na młyn monarchistów. Monarcha byłby już dawno wyszkolony. Wiedziałby co i jak trzeba poprawiać, jak rządzić dobrze. A Tusk sam przyznaje, że tej wiedzy nie posiadał (i wg mnie dalej nie posiada - ale to już moja opinia). Z kolei każdy nowy premier będzie musiał się uczyć od nowa. Co wcale nie jest argumentem, by obecnego pozostawić.
OdpowiedzUsuńpozdr.
Jurri
"To może być dobry argument do przekonywania innych do niegłosowania na PO. Proszę wykorzystywać."
OdpowiedzUsuńNo chyba zły argument, bo teraz twierdzi, że już wie jak rządzić.:)
A tak serio, to nikt do końca nie wie jak rządzić takim dużym krajem. Znaczy wielu się wydaje że wie, ale to tylko wydaje. Niektórym tylko do czasu, kiedy mają okazję się przekonać jak bardzo się mylili. Pozostali tkwią w błędzie do końca życia.
pozdrawiam
Andrzej
@up:
OdpowiedzUsuńNikt z Was nie wie. My wiemy.
Prot
@Jurri
OdpowiedzUsuńPragnę podkreślić, że monarchia też się nie sprawdziła- w sumie z podobnych powodów co obecnie nasza demokracja "kuleje".
Dla mnie nieważne, czy będzie rząd, monarcha czy inna forma władzy- to naprawdę ma znikome znaczenie. Najważniejsi są ludzie, którzy sprawują pieczę nad państwem- jeżeli władza ich wykręci i zniekształci to w każdym ustroju będzie niedobrze.
Było źle w socjalizmie, jest źle w obecnej "demokracji", nie było różowo również za monarchii ani za wodzów plemiennych.
Tyle razy w historii władza i państwa upadały nie ze względu na ich formę, ale właśnie na jej zmutowanie w zdegenerowany twór rozpadający się pod ciężarem błędów generowanych z iteracji na iterację.
Taka mała dygresja w materii "nie popadajmy w skrajności w skrajność"
pozdrawiam
Kage
Oczywiście, że podstawówka MUSI być finansowana z podatków. I najlepiej 8-letnia. Potem już kształcenie dowolne. Autor zapomina o rodzinach wielodzietnych, licząc tylko na 2+1. Nie możemy cofać ludzi do czasów, kiedy ojciec przychodził do synów i mówił: "Jasiu - będziesz chodził do szkoły, a Antoś i Stasiu pomogą mi w polu. Przykro mi, tak wypadło, nie stać nas na edukację wszystkich, dlatego dobrze chociaż, że jeden z was się wyedukuje..."
OdpowiedzUsuń_____
"Życie społeczne jest z istoty swej praktyczne. Wszelkie misteria sprowadzające teorię na manowce mistycyzmu znajdują swe racjonalne rozwiązania w praktyce ludzkiej i w pojmowaniu tej praktyki." Karol Marks
Kiedy ideologia przesłania praktyczne skutki, należy ją odrzucić. Marksiści wbrew spostrzeżeniom "Miszcza" stali się fanatykami i do jak wielu okrucieństw to doprowadziło... Realizm!
@up
OdpowiedzUsuńNiby czemu nie będzie kogoś stać na edukację wszystkich dzieci, skoro teraz stać go i na przymusowe szkolnictwo i na całą tę biurokrację która nim zarządza? To tak jak twierdzić, że nie można zlikwidować NFZu, bo przecież ci biedni będą zdychać pod mostami na różne choróbska... Otóż nie będą jeśli państwo odda im ich pieniądze, które wcześniej bezprawnie zagrabiło. Edukacja zaś w dzisiejszych jest równie potrzebna co lecznictwo i każdy rodzic o tym wie. A jak się zdarzy 1 na 1000 który jednak nie pośle dziecka do szkoły, tylko sam go nauczy w domu pisać, czytać, liczyć i stwierdzi że to mu wystarczy w życiu? Cóż, ludzie do kopania rowów też są potrzebni, a jakim prawem przez 1 dziecko, 999 innych ma być źle wyedukowanych z powodu istnienia państwowego szkolnictwa?
@up Podkreślam to po raz kolejny. Bo teraz nie płacą tylko zainteresowani a całe społeczeństwo- Ci bezdzietni, Ci których dzieci jeszcze do szkoły nie chodzą i Ci, którzy już swoje dzieci wyedukowali.
OdpowiedzUsuńTworzy to większy potencjał mimo marnotrawienia dużej ilości środków niż wolny rynek i opłaty bezpośrednie (jeżeli jako jedyne kryterium uznajemy obciążenie pieniężne komórki rodzinnej)
pozdrawiam
Kage
Ehh, i patrzenie przez ideologię. Oczywiście, że będzie go stać na wyszkolenie 1 dziecka, bo koszty te zmieszczą się w kwocie, którą będzie otrzymywał po obniżce podatków. I z tym nie dyskutuję. Ale jest też całkiem prawdopodobne, że 2 dzieci już nie wyedukuje... Popatrzcie na ceny i policzcie. Arytmetyka powinna być domeną, niczyją inną, jak właśnie wolnościowców.
OdpowiedzUsuń"Skoro teraz stać go i na przymusowe szkolnictwo i na całą tę biurokrację która nim zarządza?"
Ale teraz koszt rozkłada się po całości społeczeństwa, więc rodziny wielodzietne (niespodziewanie często będące również ubogimi) są w stanie dać dzieciom chociażby lepszą przyszłość.
Nie wszystkie obecne socjalne rozwiązania są z natury złe. Ktoś może uznać za faszyzm podatek na armię i też nie dojdzie się z nim do porozumienia. Trzeba na spokojnie pomyśleć i odrzucić nawet więcej jak połowę obecnego marnotrawiącego systemu, ale należy równocześnie uważać, żeby w powiewie kontrrewolucji nie wylać dziecka z kąpielą. Myślcie też, ilu przekonamy mówiąc "prywatyzujmy na ślepo", a ilu - "zostawmy jednak to minimum, aby nie zamykać drogi tym, którzy nie ze swej winy nie mogą od razu startować z tego samego pułapu, co większość".
Pozdrawiam,
Pawelooss
Fakt faktem, że od kiedy wszystkich uczy się po równo, to na świecie nie ma już takich wybitnych myślicieli, a jeżeli są, to malutko. Trudno, jeśli chcemy się rozwijać, to parę osób musi być niedouczonych. Wydaje wams ię, że jak ktoś skończy podstawówkę i gimnazjum, to już jest wykształcvony? I tak w ciągu roku zapomni co mu wbijali do głowy. A ile jest takich osób, co to kiblują w gimnazjum? Oni strasznie obniżają poziom, miałem tego przykład w mojej szkole.
OdpowiedzUsuń@up Nie wiem czy się o tym douczałeś, jednak obecnie poziom naszej wiedzy podwaja się co dziesięciolecie. Chodzi oczywiście o potwierdzone odkrycia naukowe, patenty, rozwiązane hipotezy. W ubiegłym roku np. pewien matematyk zdobył milion dolarów nagrody za udowodnienie pewnej abstrakcyjnej teorii, która leżała odłogiem przez prawie sto lat i nikt nie potrafił jej ani udowodnić, ani obalić.
OdpowiedzUsuńMorał z tego taki, że w naukach ścisłych jest mnóstwo odkryć, myślicieli, geniuszy. Np Stephen Hawking czy Michio Kaku z tych o których na pewno choć raz słyszałeś...
A to, że nie uczą o nich w szkołach świadczy tylko o tym, że są to teorie za trudne- na które przyjdzie pora na studiach. Wpierw trzeba się nauczyć podstaw pewnych dziedzin. A to akurat zasługi tych myślicieli sprzed wieku, dwóch.
Jedyne co mi się wydaje w tym co napisałeś to fakt, że faktycznie jak będzie "trochę" niedouczonych to łatwiej będzie społeczeństwem manipulować. Teraz (póki co) naród jeszcze nie łyka propagandy rodem z "rok 1984".
pozdrawiam
Kage
@Kage
OdpowiedzUsuńW ostatniej sprawie mylisz się niemiłosiernie.
Nasz naród, to banda marionetek. System szkolny od małego pierze im mózgi, a potem tą rolę przejmują media.
Posłuchaj co wygadują największe partie z rządzącą na czele, spójrz na sondaże i wtedy spróbuj z wiarą powtórzyć, że "Teraz (póki co) naród jeszcze nie łyka propagandy rodem z 'rok 1984'."
A wracając do kwestii dzieci i finansowania ich nauki przez całe społeczeństwo. Nie podoba mi się, że dokładam się do nauki dzieci sąsiadów, a oni sami mają to głęboko w dupie. Piją, żyją z zasiłków, a ich dzieci powielają ten schemat (picie na klatce, zaplute schody, czy niedopałki w całym bloku). Wolę, żeby poszły do roboty niż żeby uczyły się na mój koszt.
Jak sąsiedzi chcieliby mieć wykształcone dzieci, to powinni się wziąć do roboty, a nie żerować na społeczeństwie.
@up TAKIEJ propagandy jeszcze nie łykają. Polecam powtórzyć lekturę.
OdpowiedzUsuńA co z rodziną, która jest "porządna" i ma 3 dzieci?
Ma wybierać pomiędzy kredytem na mieszkanie a kredytem na ich wykształcenie?
Zarządzać nimi jak majątkiem? (Ty będziesz wykształcony, Ty pójdziesz do wojska, Ty zostaniesz księdzem... ale tato ja nie chce- milcz! Ja Cie utrzymuje ja decyduję)
pozdrawiam
Kage
@Pawelooss
OdpowiedzUsuń"Ktoś może uznać za faszyzm podatek na armię i też nie dojdzie się z nim do porozumienia"
W taki sposób nic nie zmienimy. Zawsze znajdzie się grupa osób która powie: "zostawcie zasiłki dla bezrobotnych", "finansujcie operacje na otwartym sercu" etc.
@Kage
"obecnie poziom naszej wiedzy podwaja się co dziesięciolecie"
nie wiem skąd te dane ale ciężko się z tym zgodzić. Przedwojenna matura znaczyła więcej niż dzisiaj magistrat. Przemysłowa edukacja spowodowała że do 1 wora wrzuca się geniuszy i matołów i poziom się uśrednia. Nie tak to powinno wyglądać
"Zarządzać nimi jak majątkiem? (Ty będziesz wykształcony, Ty pójdziesz do wojska, Ty zostaniesz księdzem... ale tato ja nie chce- milcz! Ja Cie utrzymuje ja decyduję)"
Wolałbym żeby decydował o tym mój ojciec którego darzę respektem i szacunkiem, niż minister którego w życiu nie spotkałem. Dodatkowo ministra co pewien czas mamy innego. Każdy ma inną "wizję". Jeden wprowadzi mundurki, drugi wywali z listy lektur Gombrowicza etc. Robi się bałagan. Kolejna rzecz: szkoły państwowe masowo marnują talenty. Ja chcę malować! Cicho siedź. Ucz się matematyki! Toż to nawet w szkole średniej uczysz się "wszystkiego po trochu". Ja kończyłem technikum ekonomiczne a przez 2 lata miałem biologię, chemię, fizykę przez 4 geografię. Pytam: po co? Już się określiłem: Lubię ekonomię. Po co wpajać mi informacje które nie są mi potrzebne?
A jeśli rodzina jest "porządna" to nawet bez zasobów materialnych będzie potrafiła nauczyć dziecka podstaw (arytmetyka, czytanie, pisanie). Jeśli dzieciak jest zdolny to da sobie radę. Jeśli nie, będzie kopał rowy. Dzisiaj nawet średniak może mieć dyplom (pójdzie zaocznie) a potem tylko pretensje: Co?! Ja mam dyplom Hogwartu! Ja nie będę rozwoził chleba!
pozdro, przytomny
"W taki sposób nic nie zmienimy. Zawsze znajdzie się grupa osób która powie: "zostawcie zasiłki dla bezrobotnych", "finansujcie operacje na otwartym sercu" etc."
OdpowiedzUsuńJa np. jestem zwolennikiem minimalnego zabezpieczenia socjalnego, mimo wszystko. Ale jest ona możliwe i efektywne tylko, gdy prawo jest jasne. Może niekoniecznie musi być ono tak rozdmuchane jak w Szwecji, ale pewne elementy, które tam ewidentnie działają, można wykorzystać, by nie doprowadzić do kolejnych rewolucji. Które konkretnie? Nie wiem, nie jestem ekonomistą.
"Wolałbym żeby decydował o tym mój ojciec którego darzę respektem i szacunkiem, niż minister którego w życiu nie spotkałem."
Ależ szkoły powinny mieć dużo większą autonomię i być prywatne. Nikt tu nie myśli o zostawieniu systemu w takiej formie jak obecnie. Trzeba go porządnie zreformować, ale wg mnie warto zostawić pewne minimum programowe i gwarantowane bony edukacyjne dla 8-letniej podstawówki. Oczywiście z możliwością home schooling.
Mądrzejsze społeczeństwo, w którym każdy zna choć podstawy świata (czysto naukowe, a nie ideologiczne), musi dać efekt synergii.
Pozdrawiam,
Pawelooss
@Pawelooss:
OdpowiedzUsuńA kto i jakim prawem ma ustalać minimum programowe? Dlaczego moje dzieci mają się uczyć tego, czego Ty chcesz, a nie na odwrót?
@
OdpowiedzUsuń"A kto i jakim prawem ma ustalać minimum programowe? Dlaczego moje dzieci mają się uczyć tego, czego Ty chcesz, a nie na odwrót?"
Np doktor pedagogiki. Nie zgodzisz się, że ma odpowiednią wiedzę?
part 1/2
OdpowiedzUsuń20-lecie międzywojenne w przeciwieństwie do teraźniejszości nie miało "cudów" techniki, którymi się obecnie posługujesz a które wynikają z geniuszu poprzednich dwóch pokoleń (de facto z publiczną edukacją).
Pomyśl o tym z czego dobordziejstw korzystasz na codzień. O komputerach, telekomunikacji, nanotechnologiach, laserach, zdobywaniu kosmosu, energii atomowej, poznawaniiu DNA, rozwoju medycyny, energii słonecznej itd itp.
Przedwojenna matura w jednych dziedzinach była bardziej wymagająca, w innych mniej.
Spróbuj jednak przytomnie porównać szklankę wody (matura) do wiadra wody (przedwojenna wiedza) i do wanny (obecny poziom).
Od razu zobaczysz dlaczego przedwojenna matura znaczyła więcej niż dzisiaj magistrat.
Cóż. Do jednego wora nie wrzuca się geniuszy i mniej uzdolnionych, bo są renomowane licea ogólnokształcące, zwykłe LO, są i technika i dziwny twór liceów profilowanych (jak Twoje ekonomiczne), które zastąpiły niestety zawodówki. A jeszcze do tego są szkoły profilowe jak licea wojskowe, plastyczne czy muzyczne. No i oczywiście szkoły specialne dla mniej uzdolnionych.
Ja i kilka innych osób chcemy równego startu- publicznej edukacji podstawowej- najlepiej 8 letniej, bo gimnazjum to przyczyna porażki systemu.
Studia powinny już być płatne. Co do szkół ponadpodstawowych- nie mam konkretnej pozycji.
pozdrawiam
Kage
part 2/2
OdpowiedzUsuńMam jedno pytanie apropo respektu jakim darzysz swojego ojca. Sprzeciwiłeś mu się KIEDYKOLWIEK?
Ja swojego również bardzo szanuje- jest dla mnie wzorem- jednak nie chciałbym aby za mnie decydował o moim życiu arbitralnie wg jego widzi mi się.
Zapytaj się swojej matki kim Twój ojciec chciał, żebyś był gdy byłeś mały i napisz mi prosze jak to się odnosi do Twojej aktualnej kariery.
Prędzej to ojciec zabroni Ci malować- bo nie ma po tym zawodu. Szkoła do Twoich pasji nie ma żadnych praw.
Pytasz się, po co Ci wpajać informacje, których nie potrzebujesz...
Kiedy przez chwilę pracowałem w *** (nie polecam) moją pracę wyceniał księgowy, który nie miał zielonego pojęcia co robię- po prostu nie rozumiał tej materii i nie szło mu wytłumaczyć, że programowanie to nie jest zwykłe pisanie na komputerze.
Jakaś podstawowe obycie jednak byłoby wskazane.
No fajnie. Z jednej strony edukacja niszowa a z drugiej rodzice nauczą podstaw a jak dzieciak będzie miał talent to sobie poradzi.
No tak... Tylko, że będzie w tyle o kilka zmarnowanych lat. W pewnych dziedzinach to przepaść nie odrobienia, bo rówieśnicy są poza Twoim horyzontem i nigdy im nie dorównasz.
Poza tym skąd rodzic 7 letniego dziecka ma wiedzieć w czym jest dobry? Lubi cyferki?
To co?
-Matematyka?
-Fizyka?
-Robotyka?
-Ekonomia?
-Informatyka?
-Księgowość?
Lubi bawić się klockami lego?
-Robotyka?
-Budownictwo?
-Budowa Maszyn?
-Architektura?
Lubi zmyślać?
-Pisarz?
-Akwizytor?
-Polityk?
O... Chciało zostać chemikiem... No patrz, nie zauważyliśmy, bo jak było małe trzymaliśmy chemikalia z dala od niego.
etc itd.
Nie uszczęśliwiajmy dzieci na siłę bardziej niż teraz nudnym programem.
Dajmy im wpierw trochę czasu na poznanie "wszystkiego po trochu" by być pewnym, że podjęta decyzja o dalszej prywatnej edukacji (lub jej braku) będzie słuszna.
Poza tym niektóre talenty rodzą się w rodzinach patologicznych- bez publicznej edukacji faktycznie zostałoby im tylko pojście do łopaty.
pozdrawiam
Kage
"A kto i jakim prawem ma ustalać minimum programowe?"
OdpowiedzUsuńMinimum programowe: ze zrozumieniem czytać, pisać i rachować. Nie zgodzisz się na to? Przecież nikt nie broni po godzinach lekcyjnych tłumaczyć dzieciom podstaw Austriackiej Szkoły Ekonomii. :) Albo kreacjonizmu. Albo czego tam chcesz. Ważne tylko, aby technicznie nie były analfabetami w XXI wieku.
"Dlaczego moje dzieci mają się uczyć tego, czego Ty chcesz, a nie na odwrót?"
Tzn. że ja mam się uczyć tego, co Twoje dzieci chcą? ;)
Sam dopiero przystępuję do matury za rok, ale już widzę, które elementy edukacji się ewidentnie nie sprawdziły (gimnazjum) i ile czasu marnuje się na wieczne powtórki z poprzedniej szkoły. Do 15 roku życia państwo może spokojnie zapewniać wszystkim start z jednego poziomu, zwłaszcza gdy uwolni się trochę rynek szkół. Później, nawet jeśli rodzina byłaby uboga, to taki nastolatek będzie w stanie już coś sobie dorobić, jak to drzewiej bywało.
Ale 10-latek co ma zrobić? Zbierać grzyby i maliny, by zarobić na podstawówkę? Dajcież spokój - walczcie z biurwami w urzędach, które marnują miliardy, a nie z dzieciakami, które nikomu nie zawiniły.
Nie jesteśmy samotnymi wyspami. Socjaliści widzą jedynie kolektyw, a libertarianie tylko jednostki. Oba podejścia są błędne, bo nie jesteśmy ani bezwładną masą, ani też samotnymi wyspami. Historia pokazała, że brak żadnego minimum socjalnego rodzi rewolucje, dlatego wolę być w pewnych kwestiach "soc-libertarianinem" niż idealistą ignorującym wszelkie naoczne dowody.
Pozdrawiam,
Pawelooss
PS: Kage, super. :)
@Pawelooss:
OdpowiedzUsuń"Minimum programowe: ze zrozumieniem czytać, pisać i rachować. Nie zgodzisz się na to?"
A niechże to będzie minimum programowe, jeśli tak chcesz, ale dla TWOICH dzieci. Pozwól, że dla MOICH dzieci to ja będę ustalał minimum programowe: pływanie, gra na waltorni i pierwsza pomoc. Nie zgodzisz się na to?
W czym mój program jest gorszy od Twojego?
Tym, że będą debilami we współczesnym świecie.
OdpowiedzUsuńA jakiś ojciec menel będzie ich uczył np. jedynie, jak łagodzić kaca. ;] Wytresowane wtedy może i będą, ale czy wychowane?
Jak na razie żyjemy w społeczeństwie, a nie w utopijnych księstewkach anarchokapitalistycznych.
@Pawelooss:
OdpowiedzUsuńZ tego co wynika z Twojego ostatniego wpisu, to zakładasz minimum programowe: czytanie, pisanie i rachunki i chcesz dzieci uczyć tego minimum do 15 roku życia? To mniej więcej dwie literki na semestr. Taka szkoła na pewno wykształci nam elitę intelektualną.
Mój syn ma pięć lat i potrafi już czytać, pisać i rachować. A ty chcesz go pod przymusem wbić do podstawówki, żeby uczył się tego od nowa, zamiast iść krok dalej? Chcesz pod przymusem hamować go w rozwoju?
Michał
@Anonimowy z 1:34:
OdpowiedzUsuńA możesz tak konkretnie wyjaśnić, dlaczego dziecko nauczone czytania pisania i rachunków nie będzie debilem, a dziecko nauczone pływania, gry na waltorni i pierwszej pomocy będzie?
Bo powiedzenie "bo tak" nie ma żadnej wagi.
Po prostu powielasz schemat. Sam byłeś uczony wg pierwszego programu, więc uważasz go za jedyny słuszny i nie potrafisz myśleć poza nim. Centralnie zarządzana edukacja zrobiła z CIEBIE debila. Ograniczonego tylko do tego, czego został nauczony.
Dziękuję.
Nie wiem, jakie powinno być dokładnie to minimum, bo nie jestem specjalistą w ustalaniu takich rzeczy. Na pewno nie ma w tym nic złego, by choć poznać te wszystkie różne przedmioty, by każde dziecko odkryło, jakie ma zainteresowania. Podałem jednak jak najmniej, aby szkoły miały dużą autonomię i mogły istnieć nawet takie, które uczą np. 4 godziny lekcyjne dziennie, a resztę dnia pozostawiają wolne. Ważne, aby COŚ było dla tych, których na NIC nie stać. Nie lubię tego sformułowania, ale powiem że to taka "inwestycja w kapitał ludzki".
OdpowiedzUsuń@Michał, a czy ja zabraniam home schooling?
@Anonimowy, i tak będzie musiało się tego nauczyć, a dla tego "mojego" minimum nie jest ważne, kto go tego nauczył - czy rodzic, czy szkoła, czy internet. Libertariańska swoboda umów na nic się nie zda, jak pod żadną nie będzie się umiało podpisać. :D
"Sam byłeś uczony wg pierwszego programu, więc uważasz go za jedyny słuszny i nie potrafisz myśleć poza nim."
Skąd założenie, że podoba mi się obecny program nauczania? A niech będą szkoły z różnym, byle tylko zapewniły "zapoznanie" z każdym przedmiotem szkolnym i nie wiem, czemu widzicie w tym tyle zła...
"Centralnie zarządzana edukacja zrobiła z CIEBIE debila."
No niestety najwyższej jakości to ona obecnie nie jest przez wieczne powtórki z poprzednich szkół, ale staram się też samemu wykraczać poza obecne że tak powiem "debilum". :)
Ale wybrane przeze mnie technikum już pozwala mi się rozwijać tak, jak chcę. Do 15 r.ż. (a nawet czasem i na studiach) niewielu wie, co będzie chciało w życiu robić. Gdyby np. nie chemia w gimnazjum, w ogóle nie wiedziałbym, że takie coś potrafi mnie zainteresować.
Pozdrawiam,
Pawelooss
A czemu nikt nie polemizuje ze mną? Nie macie odpowiednich kontrargumentów i pozostało Wam tylko wyzywanie od debili innych komentatorów?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kage
@Kage
OdpowiedzUsuń"Do jednego wora nie wrzuca się geniuszy i mniej uzdolnionych, bo są renomowane licea ogólnokształcące, zwykłe LO, są i technika i dziwny twór liceów profilowanych (jak Twoje ekonomiczne), które zastąpiły niestety zawodówki"
Dobrze, szkołę ponadgimnazjalną można sobie wybrać. Nie mówię że nie. Tylko tam mimo wszystko uczą rzeczy zbędnych. Znajomy poszedł do najbardziej renomowanego liceum w mieście do klasy biol.-chem. Mimo to uczył się polskiego, religii, W-Fu i innych przedmiotów nie związanych z jego kierunkiem. A co ze szkolnictwem podstawowym? Nie ma np. podstawówki rolniczej albo artystycznej.
P.S. chodziłem do technikum a nie liceum profilowanego;)
"Ja i kilka innych osób chcemy równego startu- publicznej edukacji podstawowej"
Jaki to równy start? Równy start byłby wtedy gdyby wszyscy mieli tyle samo kasy, taki sam dom, takich samych rodziców i... taką samą głowę. Można by pójść o krok dalej i zaproponować: "zostawmy publiczną edukację ponadpodstawową". Bo jak ktoś jest bogatszy to pośle swojego dzieciaka do lepszej szkoły. I co wtedy? "Czar" równych szans pryska... Kojarzy mi się to z hasłem Rewolucji Francuskiej: "Wolność, Równość, Braterstwo".
"Kiedy przez chwilę pracowałem w *** (nie polecam) moją pracę wyceniał księgowy, który nie miał zielonego pojęcia co robię- po prostu nie rozumiał tej materii i nie szło mu wytłumaczyć, że programowanie to nie jest zwykłe pisanie na komputerze.
Jakaś podstawowe obycie jednak byłoby wskazane."
czyli sugerujesz że podstawowe obycie z programowaniem byłoby wskazane dla każdego? To ja proponuję obowiązkowe lekcje z młócenia zboża. Niech każdy chociaż w najmniejszym stopniu wie na czym to polega (to tak żeby potrafił docenić i ocenić pracę młocarza).
"Poza tym niektóre talenty rodzą się w rodzinach patologicznych- bez publicznej edukacji faktycznie zostałoby im tylko pojście do łopaty."
Tu się nie zgodzę. Muszę zacytować pana Janusza Korwin- Mikkego:
"Ta sama genetyka, która uczy nas, że ludzie biedni są zazwyczaj mniej zdolni, uczy również, że raz na jakiś czas wśród ludzi biednych może pojawić się ktoś zdolny – albo i bardzo zdolny. I on wtedy ma ogromne parcie, by wyrwać się z tej biedy. Środowisko stawia temu opór. Jeśli jednak on ten opór zdoła pokonać, to wyrabia w sobie hart ducha – i zazwyczaj robi potem sporą karierę.
Ponieważ jeszcze nie wszyscy temu dowierzali, przyszedł mi do głowy świetny argument:
„A czy widzieliście kiedyś Państwo mistrza świata w boksie wagi ciężkiej – z zamożnej, lub choćby: średniozamożnej – rodziny?”
Nie. To wszystko są chłopaki z biednych rodzin – ale zamiast iść na ulicę lub pić wódkę ewentualnie zażywać narkotyki – wybrali trudną drogę obrywania ciosów na ringu; i wygrali!
Dzięki temu parciu do przodu. Bogatemu by się nie chciało."
A na koniec konkluzja: Ktoś do jasnej anielki musi kopać rowy, nieprawdaż?
Przytomny
@Przytomny
OdpowiedzUsuńOczywiście- ktoś kopać rowy musi:)
O ile WF czy religia to faktycznie kwestie sporne, to wypadałoby dobrze znać nasz język by go nie kaleczyć i kulturę - jednak tą już nie w myśl klucza ani "co autor miał na myśli"- nvm.
Nie chodzi o to, aby każdy umiał programować, ale miał podstawowe obycie- ja zboża nie potrafię młócić, ale wiem po co się to robi.
Taka ogólna wiedza o świecie czasami się przydaje- jak mówi mądre porzekadło w najmniej spodziewanym momencie.
Ponadgimnazjalna edukacja różni się tym od podstawowej, że dziecko już coś o sobie i o świecie wie. Nie zgodzisz się, że decyzje powinny być świadome i własne?
Podkreślam po raz kolejny, że system edukacji powinien zostać zmieniony, jednak Wy chcecie po prostu przerzucić uzurpację państwa na uzurpację rodziców w jedynie słusznej drodze edukacji osób trzecich.
Ja się pytam, gdzie tu jest dziecko jako wolne indywiduum?
Zgadzam się- jak ktoś ma parcie to się z biedy wyrwie. Jednak aby zacząć samemu zdobywać informacje, trzeba najpierw mieć podstawową umiejętność czytania i pisania. Mało które dziedziny ograniczają się wyłącznie do mnemotechniki.
Boks to kiepski przykład- zarabiają krocie, ale jak na 6 miliardów ludzi to dość elitarne zajęcie i nie oszukujmy się- niezbyt wymagające.
Może podałbyś jakiś przykład sławnego naukowca (w końcu na nich opiera się rozwój cywilizacyjny) który sam z siebie bez szkół zdobył wiedzę i przyczynił się do polepszenia życia?
pozdrawiam
Kage
W takim razie Afryka to raj, tam musieliby mieć dopiero parcie. :)
OdpowiedzUsuńZostawmy pseudonaukowe dywagacje, bo w każdej że tak powiem "kaście" zawsze znajdą się wyjątki.
Jednak...
>> "Naukowcy z University of California w Berkeley przeprowadzili testy na 26 zdrowych i normalnych 9- i 10-latkach. Połowa dzieci miała dobrze sytuowanych rodziców, połowa zaś pochodziła z ubogich domów."
"U większości dzieci z ubogich środowisk mniej aktywna była tzw. kora przedczołowa. Jest to obszar mózgu odpowiedzialny m.in. za rozwiązywanie zadań i kreatywność. To oznacza, że dzieci te nie zauważały i nie rozumiały niespodziewanego obrazu równie dobrze i szybko, jak ich zamożniejsi rówieśnicy."
"Jak pokazały wcześniejsze badania, dzieci z uboższych rodzin otrzymują mniej bodźców pobudzających rozwój, np. rodzice rzadziej z nimi rozmawiają (przed czwartymi urodzinami słyszą one średnio o 30 mln. słów mniej od dzieci z zamożnych środowisk)."
Pozdrawiam,
Pawelooss
@ Pawelooss a teraz poprosimy do czego odnoszą się te cytaty? Jaką teorię mają podtrzymać?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kage
Chodziło mi ogólnie, iż nie sądzę, by dzieci z biedniejszych rodzin naprawdę stawali się tymi geniuszami częściej, niż te ze sfer wyższych, które (nawet jeśli olewają edukację) mają większe "obycie" z nauką, chociażby przez już wykształconych rodziców.
OdpowiedzUsuńAle i tak to wszystko to opinie, a nie obiektywne statystyki, więc bez dowodów każdy pisać, co mu ślina na palec przyniesie. ;)
Pozdrawiam,
Pawelooss