wtorek, 10 stycznia 2012

Nie będziesz pozwalał bliźniemu swemu się okraść

Komentator Wojtek (szogun1987) pod moim wpisem na temat idiotycznej wypowiedzi ambasadora Polski w Berlinie Marka Prawdy, zmieścił wypowiedź jeszcze bardziej idiotyczną. Przytaczam jej fragment ale polecam też przejrzenie jego wypowiedzi:

To nie złodziej cię okradł, tylko ty dałeś się okraść.

Innymi słowy, jeśli ja napadnę Wojtka (szoguna1987), obiję mu twarz, zabiorę telefon, pieniądze i buty, to będzie to jego wina. Zatem to ofiara jest stroną czynną napadu! Jest to oczywiście, podobnie jak wypowiedź pana Prawdy, jednoznaczne z przyzwoleniem na kradzież i stawianie świata na głowie. Bardzo zabawnie w tym kontekście brzmi to, co pisze dalej:

Caly czas dodaje ze sciganie zlodziei jest potrzebne a nawet konieczne.

Za co?! Ściga się winnego, skoro więc to ofiara jest winną, to właśnie ona powinna być schwytana i zamknięta. Złodziej tylko, z nieswojej winy, biernie ją rabował.

Na szczęście prawo tworzą osoby o nieco innym podejściu. Nie mówię, że dużo rozsądniejsze ale przynajmniej posiadające odrobinę przyzwoitości. Jak ostatnio sprawdzałem, to zarówno w polskim, jak i w niemieckim kodeksie karnym przestępstwem jest jeszcze kradzież, a nie zostanie obrabowanym.

Kira mówi, poniekąd słusznie, że wina moralna leży po stronie złodzieja. Leży albo i nie. Moralność, w przeciwieństwie do prawa, o którym napisałem, bierze się z człowieka. Stary Testament, który leży u podstaw naszej cywilizacji, podobnie jak KK, również w dekalogu głosi, w sposób nie budzący żadnych wątpliwości "Nie kradnij". Nie ma przykazania "Nie będziesz pozwalał bliźniemu swemu się okraść". Ale czy to coś znaczy? Chyba nie, bo jakoś złodziei nie brak i nie podejrzewam, by się z tego spowiadali.

Zatem ostrożny byłbym z tą "winą moralną" złodzieja. W jego przypadku trudno jest mniemać, że uważa kradzież za zło, więc nie należy oczekiwać po nim moralnej odpowiedzialności za ten czyn. - on najwyraźniej nie uważa, że czyni źle. Odpowiedzialność karna, z drugiej strony jak najbardziej.

Wszystkie wielkie cywilizacje wśród swoich zasad mają zakaz kradzieży. Dlaczego? Bo ŻADNA uznająca kradzież za normę nie mogłaby przetrwać. Z bardzo prostej przyczyny. Wyobraźmy sobie plemię Chapaczy, którzy wierzą, że kradzież nie jest czynem złym. Nie musi być wcale uważana za czyn dobry - jest neutralna. W plemieniu tym cześć ludzi para się uczciwą i pożyteczną pracą, a część całkowicie uczciwie podkrada im jej owoce.

Jak nie trudno zauważyć, osoba pracująca nie ma czasu, by 24 godziny na dobę pilnować swojego dorobku - bo kiedyż miałaby ów wypracowywać? Złodziej natomiast ma czasu aż nadto, by przeczesywać domostwa sąsiadów. W końcu ci pracujący zmuszeni są porzucić pracę, by lepiej doglądać swoje gospodarstwo. Problem w tym, że bez pracy nie ma się z czego utrzymać. Pozostaje mu zacząć, całkowicie legalnie oczywiście, kraść. Po pewnym czasie w społeczeństwie pozostają sami złodzieje, którzy żyją tylko z kradzieży. Tylko czego, skoro plemię nie wytwarza już żadnych dóbr? W krótkim czasie przychodzi plemię Nieruszconietwojów i bez trudu podbijają Chapaczy, którzy nie mają broni, wojska, murów, ani pieniędzy.

Dlatego właśnie brak przyzwolenia na kradzież, jest jednym z fundamentów zwycięskich cywilizacji. Zapobiega powstaniu tak zwanego dylematu więźnia. Niestety, o czym też pisałem w artykule o ochronie łotrów, złodziejom, bandziorom, politykom, gwałcicielom i mordercom coraz bardziej się pobłaża i faktycznie wiele osób dochodzi do tak kretyńskich wniosków, jak pan Prawda, czy Wojtek (szogun1987). Dochodzi do tego, że zdarza się iż bandyta, poturbowany przez niedoszłą ofiarę w samoobronie, występuje o odszkodowanie od napadniętego, za powybijane zęby i nierzadko WYGRYWA. Jak ktokolwiek może czuć się bezpieczny w takiej sytuacji?

Musimy tę tendencję odwrócić, i to jak najrychlej, bo inaczej nasza cywilizacja umrze, podbita przez Arabów, u których kradzież jest nie tylko surowo karana, ale jest też potępiana przez bliźnich.

15 komentarzy:

  1. Z odpowiedzi na komentarz na portalu J. Korwin-Mikkego, w którym dałeś link do bloga: "Z pewnością nie wiesz, że istnieje taka dziedzina kryminologii, która się zwie wiktimologia. Wiktimolodzy twierdzą, że ofiary przestępstw przyczyniają się do tego, że przestępstwa, w których są ofiarami, mają w ogóle miejsce. Skrajni wiktimolodzy twierdzą, że ofiary należy karać tak samo jak sprawców przestępstw. Tak więc, jeżeli Niemcy nie zabezpieczają należycie samochodów, to jak najbardziej przyczyniają się do ich kradzieży" (http://korwin-mikke.pl/blog/wpis/czytajac_friedmana/1190). Ciekawe, czy to na poważnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze mnie ciekawiło jak definiują zło ci ludzie, którzy twierdzą że "ten obnosił się ze swoim <> więc sam jest sobie winien że go okradziono", albo "Sama jest sobie winna że została zgwałcona, bo wyzywająco się ubrała". No, ale dawanie nura w taki umysł mogłoby działać destrukcyjnie na psychikę podróżnika, więc chyba zostawię ekwilibrystykę innym.



    Chciałbym nawiązać do fragmentu w którym stwierdziłeś że "Stary Testament, [...] leży u podstaw naszej cywilizacji". Nie wymagam od nikogo żeby przeczytał cały Stary Testament, ale... powiedz szczerze, jak pobieżnie go przeglądałeś? Zasady moralne opisane/zalecane w Starym Testamencie kolidują z tym co współcześnie pojmujemy jako "moralne", i to dość znacznie. Żeby nie być gołosłownym powołam się chociażby na prawo wprowadzone przez wybrańca Boga, Mojżesza (w konsultacji z Najwyższym, jak mniemam): rozkazuje on, m.in. (w sytuacji gdy dochodzi do cudzołóstwa z kobietą zamężną) zabijać oboje cudzołożników (czy gwałt rozpatrywano tak samo? Zgwałconą kobietę również zabijano?) w (Pwt 22, 22), bądź też w przypadku gdy doszło do gwałtu na dziewicy, wydawać ją za gwałciciela, oczywiście zaraz po tym gdy ten zrekompensuje stratę ojcu dziewczęcia, płacąc mu pięćdziesiąt sykli srebra (Pwt 22, 28-29).

    Ale pal sześć, niektórzy interpretują ten tekst troszkę inaczej, nie tyle usprawiedliwiając lud Izraela co redefiniując pojęcie "gwałtu" czy "pochwycenia", ale to już bardziej atak na tłumacza tej księgi.

    Jednak takie fragmenty jak rozkaz karania śmiercią wróżbitów (Kpł 20, 27), zezwolenie na kamieniowanie nieposłusznych dzieci (Pwt 21, 18-21), czy stwierdzenie "wyrzynanie kobiet i dzieci (+ bonus w postaci porwanych dziewic) jest OK" (Lb 31, 15-18; ale to nie jedyny fragment o podobnym wydźwięku), są dość jednoznaczne i raczej nie świadczą na rzecz Starego Testamentu jako dobrego kodeksu moralnego.

    Które fragmenty Starego Testamentu leżą u podstaw naszej cywilizacji?

    Wilk

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Wilk

    Masz rację, że trzymanie się dosłownie ST ma niwiele wspólnego z naszą obecną cywilizacją, niemniej stwierdzenie, że leży on u jej PODSTAW jest całkowicie prawdziwe, tak samo jak fizyka newtonowska leży u podstaw współczesnej technologii, chociaż Einstein wykazał jej nieprawdziwość.

    Ja myślę, że chodzi tu głównie o dziesięć przykazań, które dotyczą ZASAD, a nie o sam sposób ich egzekucji, czy karania. Nie ma dla mnie znaczenia, czy złodzieja wsadzi się do więzienia, wychłosta, obetnie ręce, czy tylko zmusi do oddania tego co ukradł z nawiązką, dopóki jest to czyn zabroniony, a złodzieje są karani.

    Prot

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeanalizujmy poszczególne przypadki:
    Napad - Jeżeli akurat miałbym przy sobie wakizashi albo Desert Eagle'a czy doszło by do napadu, a jeżeli tak czy straciłbym część swojego majątku? Nie. Ponieważ napastnik albo by w porę zauważył moje uzbrojenie i dał se siana albo zaatakował i stracił rękę. Mógłby też zdobyć silniejszą broń ale to wiąże się z pewnymi nakładami. Z tego właśnie powodu co roztropniejsze z moich znajomych noszą przy sobie gaz pieprzowy.
    Karamy złodziei NIE ZA TO że kogoś okradli, forma kary (pozbawienie wolności) bezpośrednio nie rekompensuje pokrzywdzonemu szkody. Karamy złodziei PO TO by w przyszłości nie mieli chęci wracać do kradzieży oraz żeby inni nie szli w ich ślady.
    W naszej cywilizacji stosuje się kary dla ofiar i to bardzo powszechnie, co więcej kary te są społecznie akceptowane. Przykładem takiej kary są umowy ubezpieczeniowe. W przypadku ubezpieczenia od kradzieży laptopa odszkodowanie nie jest wypłacane jeżeli poszkodowany pozostawił go w pokoju hotelowym albo w samochodzie podobnie w przypadku ubezpieczenia mienia znacznej wartości (złota, papierów wartościowych, mieszkania) ubezpieczyciel zgodnie z umową odmawia wypłaty odszkodowania jeżeli ruchomość nie była zamknięta w sejfie odpowiednio-wysokiej klasy bezpieczeństwa albo gdy złodziej wszedł do mieszkania przez otwarte drzwi. W tych przypadkach koszt wykupu polisy jest czymś na wzór mandatu karnego za głupotę.
    Co do plemienia Chapaczy, załóżmy że w plemieniu tym będzie żył pan Roztropny który kupił sobie siatkę z drutem kolczastym i psa rottweilera oraz wioska Kolaborancja w której jest 5 zagród i ich właściciele na zmianę ich pilnują w czasie gdy pozostali pracują (albo wynajmują pana Karkołamacza żeby za nich pilnował). Czy ktokolwiek będzie chciał ich okradać (a ich majątki będą duże i będą rosły)?
    Pewnie tak (w pewnym momencie ich majątki osiągną wartość przy której ryzyko się opłaci, jednak pierwsze próby raczej się nie powiodą, a zanim dojdzie do kolejnych ww ludzie wzmocnią zabezpieczenia).

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do wioski Kolaboracja - skoro kradzież nie jest wg plemienia Chapaczy zła to co broni jednemu z tych pięciu właścicieli zgarnięcie dóbr z pozostałych zagród podczas swojej warty?

    OdpowiedzUsuń
  6. Wpadłem na ten problem idąc do pracy. Zasadniczo pewnie problem rozwiązałby się jako mała komuna majątkowa. Zagarnięcie nie byłoby kradzieżą tak samo jak kradzieżą nie jest gdy mój brat (z którym mieszkam) zje kupioną przeze mnie żywność która leży w mojej lodówce.

    OdpowiedzUsuń
  7. Autorze, masz rację, że złodziej nie musi uważać się za czyniącego zło. Ba, może nawet dorobić do kradzieży specjalną ideologię. Któż z nas nie kocha Robin Hooda? :) Ale to nie dowodzi, że my nie mamy prawa go osądzać według WŁASNEJ moralności. I chyba LOGICZNYM jest, że jeśli już w ogóle dojdzie do zła, to winnym jest ten, kto jest sprawcą czynu.

    Owszem, wierzę w coś takiego jak "prowokacja". Zwłaszcza, jeśli chodzi o przemoc. Często napastnik był prowokowany przez długie lata. Ale ta prowokacja musi mieć - że tak to ujmę niezręcznie - charakter czynny, a nie bierny (czyli obrażanie, obraźliwe gesty, etc, a nie sam wygląd, nie same poglądy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kocham Robina Hooda, nie kocham Janosika, nie kocham Olsena i nie kocham Breivika. By kochać złodzieji i bandytów trzeba mieć natrzaskane we łbie.

      Usuń
  8. Panie Wojciechu, ja bym nawet zgodziła się na to, żeby państwo działało jak firma ubezpieczeniowa (czyli wymagało OKREŚLONEJ ostrożności od obywateli), pod warunkiem jednak, że nie tylko samoobrona, ale i ewentualne pomszczenie swoich czy cudzych (tak, tak!) krzywd byłoby jak najbardziej legalne. Czyli: złodziej mnie okradł, ja wynajmuję prywatnego detektywa, znajdujemy delikwenta, a potem ja łamię mu - wraz z kolegami - obie ręce. Dopóki tak być nie może, to państwo ma karać złodziei samo - i to surowo, nie oglądając się na "głupotę" poszkodowanych. Tak samo musi być w przypadku innych przestępców.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Wojtek:
    Racja! Zgadzam się z tym, że kary nie mają być formą zadośćuczynienia, tylko odstraszaczami.
    Akurat sprawiedliwość jest okropnie niestałą wartością w przeciwieństwie do np. prawdy.


    @Kira:
    Państwo ma karać złodziei tak samo, jednak gdy poszkodowany zostawił kluczyki w stacyjce samochodu, nie zamknął drzwi i sobie poszedł na godzinę to raczej każdy puknie się w głowę i załamie jego głupotą.
    Co do przykładu z samosądem... Tyle się dobrego słyszy o rytualnych morderstwach...

    pozdrawiam
    Kage

    OdpowiedzUsuń
  10. @ Wojtek
    Ubezpieczenie to umowa, w której deklarujesz, że Twoja własność nie będzie "łatwym łupem". Firma ubezpieczeniowa kalkuluje, podobnie jak złodziej, ryzyko i zysk. Jeśli na przykład drzwi antywłamaniowe zwiększają ryzyko niepowodzenia włamu, to tym samym zmniejszają ryzyko, że trzeba będzie wypłacić odszkodowanie.

    A państwo ma działać zgodnie z prawem, a nie z rachunkiem prawdopodobieństwa. Państwo kara za kradzież, a nie za to, ile złodziej się namęczył dokonując jej.

    Dlaczego? Bo z założenia wobec prawa wszyscy są równi i wszyscy mają być w równym stopniu przez nie chronieni - dwustukilogramowy osiłek, którego nikt przy zdrowych zmysłach nie napadnie i karzełek, który "aż się prosi".

    @ Kira:
    Osobiście możesz oceniać sobie każdego jak chcesz, ale konsekwencje w stosunku do złodzieja możemy wyciągać tylko na podstawie obowiązującego prawa. Ja na przykład nie czuję się winny, że zjadłem kotleta, ale jakiś napalony wegetarianin może uznać, że jestem "mordercą zwierząt". Ja mam to w nosie, tak samo jak złodziej ma w nosie to, czy Ty uważasz kradzież za zło, czy nie. On nie uważa.

    WW

    OdpowiedzUsuń
  11. KAGE:

    "[...] jednak gdy poszkodowany zostawił kluczyki w stacyjce samochodu, nie zamknął drzwi i sobie poszedł na godzinę to raczej każdy puknie się w głowę i załamie jego głupotą."

    Oczywiście, ale polecam zapoznać się z moim krótkim komentarzem z poprzedniego tematu (tym o złotym kubku, którego nikt nie ukradł, chociaż nie był niczym przytwierdzony do podłoża). :)

    -----------------------------------------------
    WW, oczywiście. Jestem moralną relatywistką, uważam, że nie ma czegoś takiego, jak obiektywne dobro lub zło... (chyba) Ale po to właśnie zbieramy się w grupy, żeby SIŁĄ wymusić przestrzeganie pewnych reguł. Państwo - jako najsilniejszy, a zarazem najbardziej przewidywalny "agresor" - ma wymusić przestrzeganie prawa. Inaczej obywatele wezmą sprawy we własne ręce i będzie naprawdę kiepsko. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie o to mi chodzi. Państwo zmusza do przestrzegania PRAWA, a nie indywidualnych zasad moralnych, bo te różnią się między ludźmi.
    WW

    OdpowiedzUsuń
  13. @Kira:
    Anegdota o złotym kubku- chyba nie muszę ironizować innymi anegdotami mocy argumentu.
    Poza tym nie wiem czego ta anegdota ma dowodzić/uczyć:)

    pozdrawiam
    Kage

    ps. Również nie wierzę w "bierną" prowokację- jednak tak samo jak trudno co kilka lat współczuć powodzianom na terenach zalewowych tak samo w momencie nie dbania a swoje "skarby" trudno moralizatorsko nie rzucić w ofiarę śmiechem politowania. A złodzieja znaleźć i ukarać bez taryf ulgowej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kage, gdyby ktokolwiek ukradł złoty kubek, spotkałaby go kara gorsza od śmierci. Nie twierdzę, że należy powielać metody imć Draculi, lecz przydałaby się w naszym kraju większa surowość sądów. Niestety, idziemy w kierunku jeszcze większego pobłażania przestępcom. Chociaż oczywiście wszystko zależy, którym. :) Jak zadrzesz ze skarbówką, to masz przerąbane...

    OdpowiedzUsuń